Kierowcy nie mają co liczyć na poprawę komfortu jazdy w 2010 roku. Pieniędzy na remonty głównych tras łączących polskie miasta starczy dla zaledwie 350 km. Potrzeby są dziesięć razy większe.
Ponad 3,7 tys. tras krajowych (21,3 proc. sieci) jest w tak fatalnym stanie, że kwalifikuje się do natychmiastowego remontu. Potrzeba na to ponad 3,6 mld zł. W projekcie budżetu na 2010 rok na modernizacje tzw. krajówek znalazło się jedynie niecałe 700 mln zł.
– To niestety oznacza, że w drugim kolejnym budżecie następuje ograniczenie wydatków na remonty sieci dróg krajowych – mówi Janusz Piechociński, wiceszef sejmowej komisji infrastruktury.
Według naszych rozmówców rekordowo niskie nakłady na remonty są wynikiem ograniczania wydatków budżetowych, z których mogą one być finansowane. Rząd zdecydował, że pieniądze z obligacji, które zasilają Krajowy Fundusz Drogowy, będą przeznaczane jedynie na realizację najważniejszych inwestycji, czyli budowę dróg ekspresowych i autostrad. Blisko 90 proc. wszystkich środków na drogi w 2010 roku będzie pochodzić z pozabudżetowych źródeł finansowania, głównie kredytów, obligacji i w mniejszym stopniu z opłaty paliwowej. W sumie na budowę nowych dróg rząd chce wydać ponad 30 mld zł.
Według Janusza Piechocińskiego za przyszłoroczne oszczędności w remontach będziemy musieli zapłacić za kilka lat.
– Zejście z wydatkami na modernizację dróg krajowych do poziomu 700 mln złotych w tym roku i następnych latach oznacza przy rosnącym natężeniu ruchu znaczące pogorszenie stanu sieci, pogorszenia stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego i radykalne rosnące potrzeby na realizację głębokich i kosztownych modernizacji – mówi wiceszef komisji infrastruktury.

Eksperci krytykują

Decyzje o ograniczeniu środków na remonty krytykuje Zbigniew Kotlarek, były szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
– W 2006 i 2007 roku wyremontowanych zostało blisko 4 tys. dróg krajowych. To pozwoliło na ponad 50 proc. sieci dróg krajowych uzyskać dobrą jakość nawierzchni. Wcześniej było to niewiele powyżej 40 proc. – mówi Zbigniew Kotlarek.
Każdego roku drogowcy skrupulatnie sprawdzają stan techniczny nawierzchni na tzw. krajówkach. Z raportu podsumowującego 2008 rok wynika, że aż co piąty kilometr z przeszło 17 tys. km dróg nie nadaje się obecnie do jazdy i powinien zostać natychmiast wyremontowany. Jeszcze w 2005 roku wskaźnik ten nie przekraczał 45 proc. Kolejnych 25 proc. dróg krajowych z całej sieci jest w stanie niezadowalającym, czyli jazda po nich do przyjemności nie należy, ale kierowcy przynajmniej nie narażają życia, pędząc po dziurach i koleinach. Autorzy raportu oceniają, że niemal 54 proc. dróg jest w stanie dobrym.

Ratunek w schetynówkach

W 2009 roku na remonty dróg Generalna Dyrekcja wyda 2,2 mld zł. Drogowcy zapewniają, że do grudnia nowy asfalt pojawi się na przeszło 900 km tras łączących największe polskie miasta.
Łatanie dziur, wyrównywanie kolein, wzmacnianie poboczy trwa jeszcze na niemal 50 odcinkach. Najwięcej dróg krajowych remontuje się na Mazowszu i Dolnym Śląsku. Sporo dzieje się na Mazurach i w Opolskiem. Najmniej remontów odbywa się w województwach: łódzkim, podlaskim i śląskim.
Janusz Piechociński zwraca uwagę, że niskie nakłady na remonty dróg mogą pogorszyć sytuację małych i średnich firm budowlanych.
Sytuację małych firm mogą uratować tzw. schetynówki, na budowę których w przyszłym roku z budżetu centralnego trafi 1 mld zł.
Ostatni przetarg na A4 rozstrzygnięty
Rząd wywiązał się z obietnicy i ogłosił w piątek ostatni z zaplanowanych przetargów na budowę autostrad do 2012 roku. Chodzi o 41 km autostrady A4 z Rzeszowa do Jarosławia. Firmy chętne do budowy trasy mogą zgłaszać się do 8 grudnia. Umowa ma być podpisana jeszcze w tym roku. W ciągu ostatnich dwóch lat GDDKiA podpisała umowy na budowę 1225 km dróg krajowych, w tym na 601 km autostrad (A1 Pyrzowice – Sośnica, A2 Stryków – Konotopa, A2 autostradowa obwodnica Mińska Mazowieckiego, A4 Jarosław – Korczowa), a w październiku otworzyła koperty w trzech przetargach na budowę 56,9 km autostrady między Szarowem za Krakowem a Krzyżem przed Tarnowem.