Europa poszukuje recepty na poprawę konkurencyjności, płynności i przejrzystości rynków energii, ma temu pomoc tworzenie rynków regionalnych, pierwsze powstaną już w 2009 roku

Ze względu na charakterystyczną dla energetyki koncentracją cała Europa boryka się z problemem konkurencyjności rynków energii, a próba odpowiedzi na niedostateczną konkurencyjność rynków jest tzw. market coupling, czyli integracja rynków krajowych. W 2009 roku chcą to zrobić m.in. Niemcy i Szwecja, a także Słowacja i Czechy. Polska pozostaje niestety na szarym końcu tego procesu.

- My zafundowaliśmy sobie dosyć kontrowersyjne lekarstwo, którym była konsolidacja, bo teoretycznie nastąpiło urynkowienie energii, ale rynek hurtowy się zmniejszył .

Dzisiaj grup skonsolidowanych na transparentnym rynku praktycznie nie widać – mówi Grzegorz Onichimowski prezes zarządu Towarowej Giełdy Energii.

Efekt jest taki, że w Niemczech, które zużywają około 500 twh energii rocznie na rynku obraca się około 7 razy większym wolumenem energii. Ceny są przejrzyste dostęp do energii łatwy, a w Polsce przez giełdę przechodzi 2-3 proc energii i nikt nie traktuje tego rynku poważnie, a handel energią jest daleki od przejrzystości.

- Zakup energii w Polsce to męczarnia, jedna wielka nieprzewidywalność- mówi Janusz Moroz wiceprezes RWE Stoen.

Połączenie polskiego rynku z innymi wymaga wielu zmian w tym rozbudowy połączeń transgranicznych, a dopóki tego nie będzie pozostaniemy wyspą na której karty będą rozdawać skonsolidowane grupy, z PGE na czele. Zdaniem specjalistów taka sytuacja może bez prywatyzacji potrwać nawet ponad dekadę.

- Polsce najbliżej do integracji ze Szwecąa bo mamy połączenie przez kabel podmorski. Powstanie rynku regionalnego w naszej części Europy to jednak może być kwestia nawet 10-15 lat- ocenia prezes Grzegorz Onichimowski.

- Nie namawiam do demontażu konsolidacji, ale do zastosowania modelu Hiszpanii czy Włoch, gdzie transakcje miedzy spółkami powiązanymi muszą iść. przez giełdę. To nie jest optymalne, ale przy takim wysokim wskaźniku koncentracji jak w Polsce, to jedyne rozwiązanie - które nie wymaga zmian strukturalnych - mówi prof. Krzysztof Żmijewski.

Ireneusz Chojnacki