Na liście najbardziej dotkniętych kryzysem domów mody znajdują się: Prada, Dolce&Gabbana, Cavalli, Valentino, Mariella Burani. Wszystkim banki, dotychczas chętnie pożyczające im pieniądze, wystawiły teraz rachunki.
Alarm wszczęli w marcu projektanci Domenico Dolce i Stefano Gabbana, którzy przyznali, że ich sklepy wyludniły się, a sprzedaż spadła o 20 procent.
Grupa Valentino zanotowała za zeszły rok deficyt w wysokości 483 mln euro
W poważnych tarapatach znalazła się firma Mariella Burani Fashion Group, prowadząca obecnie trudne negocjacje z bankami w sprawie zadłużenia, które sięga 480 mln euro. Handel jej akcjami na giełdzie został zawieszony.
W złej sytuacji finansowej jest też firma projektanta Roberto Cavalli
On sam przyznaje, że "na rynku mody nic nie jest już tak, jak dawniej". Zadłużony jest na 28,5 mln euro, podczas gdy wcześniej dług ten wynosił 5 mln euro.
Wielkie długi spłaca także Prada - szacuje się je na 450 mln euro
Wcześniej media informowały, że na skraju bankructwa znalazł się dom mody założony przez zmarłego w 2007 roku Gianfranco Ferre.
W rezultacie pogłębiających się trudności wielcy projektanci musieli się poddać i przyznać to, czemu zawsze zaprzeczali: ceny u nich były nie do zniesienia. Ucieczka klientów z butików z powodu przesadnie wysokich cen zmusiły znane domy mody nie tylko do 20-procentowej obniżki, ale wręcz do zmiany całej strategii oraz stylu kreacji i dodatków. Jak najmniej ekstrawagancji, jak najwięcej klasycznych linii, bo to one - podkreśla raport - mają w dobie recesji większe szanse.
Ale nie wszystkie włoskie domy mody zmagają się z trudnościami czy wręcz wizją bankructwa. Na ich tle dobrą sytuacją finansową wyróżniają się firmy, należące do "króla" włoskich projektantów Giorgio Armaniego.