We wtorek w Sopocie premier Rosji Władimir Putin powiedział, że EuRoPol Gaz powinien po połowie należeć do Polski i Rosji, bez 4 proc. udziału prywatnego podmiotu.
"W swoim czasie wybudowaliśmy system gazociągów przez Polskę (gazociąg jamalski - PAP) i w porozumieniach międzyrządowych napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona między Polską a Rosyjską firmą 50 do 50 proc., a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4 proc., chociaż praktycznie w 100 proc. Gazprom finansował cały ten projekt" - mówił rosyjski premier podczas konferencji prasowej w Sopocie pytany o uzupełnienie dostawa gazu do Polski. "Nie chce tutaj nikogo winić i myślę, że po prostu trzeba spojrzeć na korupcyjność tej decyzji (...) i wrócić do tego porozumienia międzyrządowego" - dodał. Zapewnił jednak, że Rosja zawsze zapewniała Polsce nośniki energii i będzie robić to dalej.
Laskowski pytany jaka jest szansa, by Gas-Trading wyszedł z EuRoPol Gazu i jego struktura zmieniła się na 50 na 50 proc., powiedział, że nie ma zbyt wielu możliwości, by dokonać tego rodzaju zmian. "Chyba, że będą one dobrowolne - ale to inna sprawa" - powiedział. "Nie było tego rodzaju do tej pory propozycji ani na radzie nadzorczej, ani na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Również zarząd według mojej wiedzy, nie przewidywał takiego rodzaju postępowania" - dodał.
"Jeśli mnie pamięć nie myli, to udział Gas-Tradingu w EuRoPol Gazie zaproponowała strona rosyjska"
Prezes Gas-Tradingu przypomniał, że to ze strony rosyjskiej w 1993 r., gdy powstawał EuRoPol Gaz zaproponowano udział Gas-Trading w tej firmie i podział akcjonariatu 48/48/4 proc. "Jeśli mnie pamięć nie myli, to udział Gas-Tradingu w EuRoPol Gazie zaproponowała strona rosyjska" - podkreślił. "Według moich informacji ten udział był wysunięty przez Gazprom" - dodał Laskowski.
Zaznaczył, że od dłuższego czasu w spółce trwają rozmowy o zmianach w strukturze udziałów akcjonariuszy, by powrócić do proporcji z początku istnienia spółki na początku lat 90. - przypomniał.
W Gas-Tradingu 43,41 proc. udziałów należy do PGNiG, ponad 36,17 proc. do Bartimpeksu, a 15,88 proc. akcji ma Gazprom Export. Po 2,27 proc. mają polski Węglokoks i Wintershall - spółka niemieckiego koncernu BASF.
Rosjanie chcą, by dodatkowe dostawy były objęte porozumieniem między rządami Polski i Rosji
Konieczność uzupełnienia dostaw wynika z wygaśnięcia z końcem tego roku kontraktu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo (RUE). Spółka ta, w połowie należąca do Gazpromu, dostarczała do Polski od 2006 r. 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Już od początku roku RUE nie realizowało dostaw do Polski; spółka została wyeliminowana z pośrednictwa w handlu gazem pomiędzy Rosją a Ukrainą. 1 czerwca PGNiG podpisało z Gazpromem kontrakt krótkoterminowy na dodatkowy miliard m sześc. gazu w tym roku; wciąż jednak nie są zapewnione dodatkowe dostawy długoterminowe po 2010 roku.
Rosjanie chcą, by dodatkowe dostawy były objęte porozumieniem między rządami Polski i Rosji. Chodzi o aneks do umowy międzyrządowej z 1993 roku w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski do 2022 roku. Na jego podstawie rocznie do Polski wpływa ok. 7 mld m sześc. gazu; towarzyszy on kontraktowi jamalskiemu. Jednak rozmowy, które odbyły się pod koniec lipca w Warszawie, zakończyły się fiaskiem. Polska i Rosja nie dogadały się z powodu sporu wokół funkcjonowania spółki EuroPolGaz.