UKE nie zgodzi się na podwyżki cen hurtowego dostępu do abonamentu i szerokopasmowego dostępu do internetu, zaproponowane przez Telekomunikację Polską w "Strategii wsparcia rozwoju inwestycji telekomunikacyjnych w Polsce w latach 2008- 2011" - powiedziała we wtorek w radiu PiN prezes UKE, Anna Streżyńska.

Na pytanie, czy Urząd zgodzi się na te podwyżki, odpowiedziała: "No właśnie nie i to jest clou naszego problemu. To są dwie podwyżki, które mogłyby nastąpić, gdyby (...) oferta na pętlę lokalną działała prawidłowo, byłaby wdrożona i osiągnęła pewien sukces rynkowy, a to jak dotąd nie nastąpiło".

Telekomunikacja Polska przedstawiła niedawno regulatorowi analizę kosztów zaakceptowaną przez audytora, firmę Ernst & Young.

W strategii inwestycyjnej spółka proponuje m.in. podwyższenie kosztów dwóch najbardziej prorynkowych usług - hurtowego dostępu do abonamentu (WLR) i szerokopasmowego dostępu do internetu (BSA) odpowiednio o 59 i 44 proc.

"Sprawdzam, czy wszystko jest OK, ale od tego, że koszty są prawidłowo obliczone, jest i tak bardzo długa droga do tego, żeby je zastosować w praktyce, czyli w cennikach detalicznych dla klientów i w ofertach ramowych dla konkurentów TP SA" - poinformowała Streżyńska.

Dodała, że liczy, iż do końca tego miesiąca uda się wypracować stanowisko zarówno co do prawidłowości audytu, jak i co do możliwości zastosowania jego wyników w cennikach.

"Jesteśmy co do jednej rzeczy pewni - absolutnie nie mogą nastąpić podwyżki cenowe. I po drugie - nie może dojść do sytuacji, gdy zastosowanie tych wyników spowoduje antykonkurencyjne oddziaływanie na pozostałych operatorów" - powiedziała.

Streżyńska poinformowała, że są takie sytuacje, gdzie ceny detaliczne dla klientów TP są niższe niż ceny hurtowe dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych.

"W takich przypadkach wyniki tego audytu nie będą w ogóle stosowane. Będziemy musieli z TP opracować ścieżkę dojścia do stosowania wyników" - zapowiedziała prezes UKE.

"(...) także Telekomunikacja Polska o tym wie, bo została przeze mnie nieformalnie poinformowana, jak również poinformowana o tym, że musimy zasiąść do stołu i zastanowić się, co w tej sytuacji robić dalej" - dodała.