Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, ale kilkanaście milionów polskich kierowców wciąż musi politykowi wierzyć na słowo, że ta ryzykowna gra się uda. Jeśli rząd uzbiera brakujące miliardy ze sprzedaży obligacji i pożyczek z EBI, premier trafi oczko. Uruchomienie nowego modelu finansowania budowy dróg opartego na funduszach pozyskiwanych z rynku pieniężnego będzie oznaczało spokojną realizację drogowego planu budowy autostrad i dróg ekspresowych do 2012 roku. A to w porównaniu z dramatycznymi pod tym względem poprzednikami przyniesie mu sławę pierwszego budowniczego dróg III RP, chyba że zamiast oczka wypadnie fura i obligacje z jakiegoś powodu nie znajdą nabywców. A wtedy – jak to w kasynie – przegrany nie będzie miał już czego szukać przy stole.