Firmy żyjące z e-handlu nie boją się spowolnienia gospodarki i prognozują, że rynek wzrośnie w 2008 roku o 60 proc. Jeśli Polacy nie ograniczą zakupów, wartość internetowego handlu wzrośnie w tym roku do 12,8 mld zł. Silny wzrost wydatków na zakupy przez internet za granicą to efekt umocnienia się złotego.
Ekonomiści oceniają, że gospodarka zwolni, ale większość przedstawicieli branży e-handlu, z którymi rozmawiała GP, nie widzi powodów, dla których Polacy mieliby w tym roku wydać na internetowe zakupy mniej niż rok wcześniej. Firmy liczą więc, że Polacy zwiększą swoje wydatki na zakupy przez internet o około 60 proc., a wartość rynku wzrośnie z 8 mld do około 12,8 mld zł. Niższe ceny sprzyjają wzrostowi zakupów w sieci, a słaby dolar spowodował, że na potęgę kupujemy za granicą.

Branża liczy na wzrost

- Nie widzę żadnych oznak zwolnienia w handlu internetowym. Naszym zdaniem cały rynek powtórzy ubiegłoroczny wzrost - mówi Tomasz Sypuła, prezes Agito.pl, największego sklepu internetowego z elektroniką na polskim rynku.
- Biorąc pod uwagę rosnącą skłonność do zakupów wynikającą z siły portfela Polaków, w tym jeszcze większą skłonność do kupowania w sieci, dziś nie ma powodów, żeby rynek wzrósł wolniej niż w ubiegłym roku - uważa Bartek Zarębski, dyrektor marketingu sklepu Stereo.pl.
Choć wzrost całego rynku ma duże szanse utrzymać się na poziomie ubiegłorocznym, do zmian dojść może jednak w poszczególnych segmentach rynku. Szczególnie w elektronice i sprzęcie AGD. Zdaniem Przemysława Szydłowskiego, prezesa internetowego sklepu Hoopla.pl, sprzedającego RTV i AGD, w tym segmencie wydaje się, że rynek zwalnia.
- To efekt wielu czynników. Ale głównie wynika to z ogromnego rozdrobnienia i zaostrzenia konkurencji ze strony graczy branżowych, hurtowni i dystrybutorów, którzy weszli ze swoją ofertą do internetu - dodaje.
- Rynek rzeczywiście się nasycił. Kolejnym etapem będzie więc stopniowa konsolidacja, która będzie musiała nastąpić - dodaje Tomasz Sypuła.
IAB szacuje, że w ubiegłym roku obroty sklepów internetowych wzrosły o 74 proc. do 3,5 mld zł. Rynek ten jest jednak bardzo rozdrobniony - działa na nim 4,2 tys. firm.

Allegro nie zwalnia

Dlatego najwięcej o koniunkturze mówi sytuacja Allegro.pl - największego gracza na polskim rynku internetowego handlu, którego obroty wyniosły w 2007 roku 3,8 mld zł. Według danych Allegro.pl, wartość obrotów w serwisie w okresie styczeń-lipiec 2008 r. przekroczyła 2,8 mld zł. To około 50 proc. więcej niż w tym samym czasie 2007 roku.
- A przy tym to więcej niż cały obrót w 2006 roku. Sądzę, że tendencja rosnąca nadal będzie się utrzymywać - dodaje Patryk Tryzubiak, rzecznik Allegro.pl.
Sytuacja Allegro jest świetnym miernikiem, bo jego obroty stanowią niemal połowę wartości całego rynku. Wzrost obrotów za pierwsze siedem miesięcy niemal dokładnie pokrywa się więc ze wzrostem serwisów aukcyjnych w 2007 roku, kiedy wyniósł on - według raportu IAB: e-commerce 2007 - 53 proc.
- A należy pamiętać, że drugie półrocze to okres największego boomu w handlu i największych obrotów - dodaje Patryk Tryzubiak.
Coraz większa dostępność internetu sprawia też, że przybywa handlujących w sieci. W 2007 roku liczba aukcji na Allegro wyniosła 7 mln, a w serwisie zarejestrowanych było 6,5 mln osób. W lipcu 2008 roku liczba aukcji wzrosła do 10 mln, a handlujących - do 8 mln.
Łukasz Jadachowski, dyrektor generalny eBay. pl, polskiego oddziału największej platformy aukcyjnej na świecie, jako jeden z niewielu przedstawicieli branży, ma jednak wątpliwości co do tegorocznej koniunktury.
- Myślę, że wzrost oscylować będzie raczej w okolicach 40-50 proc. niż 60 proc. Rynek jest już nasycony, a po tylu latach dynamicznego wzrostu niewielkie wyhamowanie jest naturalne.

Słaby dolar, aukcje kwitną

Wyjątkowo słaby dolar nie spowodował jednak znacznego spadku cen wielu towarów w polskich sklepach. Dystrybutorzy i importerzy uznali, że nie ma powodu rezygnować z wysokiej marży, skoro wciąż Polacy są gotowi płacić tyle, ile dotychczas. Ale nie wszyscy. Tani dolar spowodował bowiem wzrost zagranicznych zakupów, w tym właśnie przez internet.
Przykładem jest polski serwis aukcyjny eBay. pl. Nie udało mu się wygrać konkurencji w walce o polski rynek z Allegro.pl, więc serwis postawił na zagraniczne zakupy Polaków. Wprowadził nowe narzędzia pozwalające łatwo wystawiać aukcje na serwisach eBay w innych krajach, a także - kupować. Efekt?
- W stosunku do 2007 roku wartość towarów kupionych za granicą wzrosła o około 80 proc. - mówi Łukasz Jadachowski.
eBay. pl nie ujawnia wielkości swoich obrotów, ale według różnych szacunków to kwota wahająca się między 400-500 mln zł rocznie. Szef eBay.pl przyznaje jednak, że wartość importu i eksportu polskich użytkowników serwisu przynosi zdecydowaną większość rocznych obrotów.
- 2 proc. stanowią obroty z handlu między polskimi użytkownikami eBay.pl. Reszta to zakupy za granicą - dodaje.
To absolutny rekord wśród innych krajów, na których działają serwisy eBay - w żadnym z nich import i eksport nie przekracza aż 90 proc. transakcji. Aż 50 proc. tej zagranicznej wymiany to zakupy w niemieckim serwisie eBay. Drugim dużym rynkiem jest eBay w USA. Aż 90 proc. transakcji na innych rynkach to import.
Firmy żyjące z e-handlu nie boją się spowolnienia gospodarki i prognozują, że rynek wzrośnie w 2008 roku o 60 proc. / ST