Kraje Unii Europejskiej zanotowały niewielki, bo mierzący 0,1 proc. regres, ale równie dobrze można go przypisać zakrojonym na szeroką skalę procesom racjonalizacji zużycia czy też efektowi przenoszenia energochłonnej produkcji poza obszar
UE. Kraje OECD zanotowały spadek produkcji na poziomie 0,3 proc., ale już kraje byłego ZSRR włącznie z Rosją wzrost na poziomie 1,3 proc., reszta świata wykazała się wzrostem na zupełnie przyzwoitym poziomie 3,5 proc. W układzie geograficznym Ameryka Północna, czyli USA, Kanada i Meksyk, zanotowała spadek generacji w wysokości 1,2 proc., zaś pozostałym obszarom geograficznym produkcja, a co za tym idzie konsumpcja prądu, konsekwentnie wzrosła. W Ameryce Środkowej o 2,2 proc., w Europie wraz z Eurazją o 0,7 proc., Środkowemu Wschodowi, czyli Iranowi, Kuwejtowi, Katarowi i Arabii Saudyjskiej o 6,4 proc., całej Afryce 3,9 proc., zaś rejonowi Azji i Pacyfiku o 2,8 proc. Najbardziej, bo aż o 37,1 proc., produkcja energii elektrycznej skoczyła stojącej w 2008 roku na krawędzi bankructwa Islandii, ale też potencjał energetyczny tej gospodarki jest w porównaniu z Polską prawie dziesięciokrotnie mniejszy i zamyka się roczną produkcją na poziomie ledwie 16,5 TWh. Drugi ze wskaźnikiem wzrostu 12,3 proc. jest Katar (wolumen produkcji 19,7 TWh). Równie zaskakująca jest trzecia pozycja, którą ze wzrostem na poziomie 9,4 proc. (34,9 TWh) zajęła Białoruś, czwartą dynamiką wyka- zała się gospodarka Algierii 7,9 proc. (40 TWh), a piątą – 7,2 proc. (127,9 TWh) Egipt.