Lektura licznych publikacji, które poświęcono w ostatnim czasie opcjom walutowym właściwie nie pozostawia złudzeń. Oto instytucje finansowe postanowiły zastawić na przedsiębiorców wyrafinowaną i perfidną pułapkę prawną.

Ustawodawca chciał przyjść przedsiębiorcom na ratunek, ale w ostatniej chwili przestraszył się i wycofał (chwała Bogu!).

Tymczasem na rynku transakcji walutowych należy przestrzegać tych samych reguł co przy inwestowaniu. W tym podstawowej zasady, którą kieruje się Warren Buffet - „inwestuj tylko w to, co rozumiesz”.

Skomplikowane instrumenty

Transakcje opcyjne, to instrumenty o często bardzo wysokim stopniu skomplikowania. Przedsiębiorca nie może ocenić ryzyka związanego z ich wykorzystaniem, jeżeli nie jest w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji stąd wynikających. Nie wystarczy odróżniać opcję put od call, czy transakcje futures od forward. Oferowane przez banki instrumenty zawierają szereg złożonych mechanizmów, np. bariery wyłączające ich działanie, czy sprawiające, że świadczenia nabierają charakteru asymetrycznego.

Nasz system stawia przedsiębiorcom wyższe wymagania w zakresie rozeznania konsekwencji zawieranych umów. Przedsiębiorcy trudniej powoływać się na niedoświadczenie, działanie pod wpływem błędu, czy niezrozumienie sensu prowadzonych operacji.

Analiza przed decyzją

Choć prawo europejskie, do którego rozwiązań nieuchronnie musimy się dostosować jest im o wiele bardziej przyjazne, to nie może być wątpliwości, że czas na analizę jest zanim transakcja zostanie zawarta , a nie po tym, gdy okazuje się, że przynosi efekty odmienne od zamierzonych.

Analizując gospodarcze skutki transakcji nie można w żadnym razie ograniczać się do aktualnych prognoz najbardziej nawet renomowanych analityków. Cytując klasyka: „prognozowanie jest rzeczą trudną, zwłaszcza jeżeli dotyczy przyszłości”, jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do prawdziwości tego twierdzenia, to powinny one zniknąć.

Wiara w proroctwa różnie się kończy

W lipcu ubiegłego roku, gdy cena baryłki ropy sięgała 150 dolarów analitycy Goldman Sachs prognozowali, że do końca roku osiągnie 250 dolarów). W rzeczywistości spadła poniżej 40 dolarów. Wówczas inny wiodący bank inwestycyjny z Wall Street przewidywał, że w połowie 2009 roku osiągnie 25 dolarów. Na razie oscyluje wokół 60 dolarów. Czy prognozy dotyczące zachowania się kursów walutowych mają dużo większą wiarygodność? Niestety, duża część przedsiębiorców, która zawierzyła proroctwom o nieuchronnym umacnianiu się złotówki zna już odpowiedź na to pytanie.

Zamiast zatem szukać odpowiedzi na pytanie: kto zastawia pułapki na przedsiębiorców, warto zastanowić się, ile z nich jest ich własnym dziełem.

Cezary Wiśniewski,
Linklaters C.Wiśniewski i Wspólnicy