Podpis elektroniczny wprowadzono w Polsce osiem lat temu. O masowości jego użytkowania ciągle jednak trudno mówić. Właśnie dotarły na rynek kolejne obietnice, że wszystko się zmieni, a e-podpis stanie się powszechnym dobrem.

Podpis elektroniczny został wprowadzony w Polsce w 2001 roku. Do kontaktów z urzędami miał służyć kwalifikowany, czyli bezpieczny podpis elektroniczny. Do promocji nowej formy podpisywania włączył się nawet poprzedni prezydent. I co? Działo się niewiele, poza kolejnymi projektami, obietnicami, konferencjami prasowymi, terminami kiedy wszystko miało się zmienić… Dopiero w ubiegłym roku zaczęło przybywać użytkowników podpisu elektronicznego, chociaż cały czas nie na taką skalę o której się mówiło. Wcześniej w upowszechnieniu podpisu elektronicznego przeszkodą nie była cena – skądinąd wcale niemała – ale prawie zupełny brak e-usług w administracji publicznej, z których można byłoby skorzystać za jego pośrednictwem.

Krytycznie o rządowym projekcie
Wiesław Paluszyński,
wiceprezes PTI i koordynator prac nad e-podpisem
Polskie Towarzystwo Informatyczne w kwietniu przesłało do Ministerstwa Gospodarki kolejną opinię na temat projektu nowej ustawy o podpisie elektronicznym. PTI zwraca uwagę, że obecny kształt projektu ustawy podtrzymuje większość kwestionowanych zapisów ustawy obecnie obowiązującej i nie rodzi perspektyw widocznej poprawy sytuacji na rynku e-podpisu. Ministerstwo Gospodarki kolejny raz nie dokonało dogłębnej analizy przyczyn obecnego niezadowalającego stanu wdrożenia tego narzędzia w obiegu elektronicznym. Nie poprawiono wielokrotnie opisywanych błędów związanych ze skutkami prawnymi podpisów elektronicznych, nie uwzględniono propozycji, jakie były zgłaszane w ramach komisji kodyfikacyjnej prawa cywilnego, a także w ramach dyskusji nad nowelizacją kodeksu postępowania administracyjnego. Znalazły się za to kolejne zapisy wzmacniające wyłącznie dotychczasowych wystawców certyfikatów kosztem innych podmiotów, co będzie niestety dalej utrudniać szerokie wprowadzenie nowych narzędzi związanych z e-podpisem.
Letnia rewolucja?

Od 21 lipca szykuje się jednak mała rewolucja. Latem tego roku przestaną być w kontaktach z ZUS honorowane dokumenty przesyłane w formie elektronicznej i podpisane przy użyciu niekwalifikowanych certyfikatów klucza publicznego. Wszystkie przekazywane do ZUS dokumenty elektroniczne (wymóg obejmuje firmy zatrudniające powyżej 5 osób) będą musiały być podpisane wyłącznie bezpiecznym podpisem elektronicznym, weryfikowanym za pomocą ważnego certyfikatu kwalifikowanego (w tej chwili oferują je trzy centra certyfikacji działające w Polsce należące do Krajowej Izby Rozliczeniowej, Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych oraz Unizeto). To będzie pierwszy tak duży krok w upowszechnieniu bezpiecznego podpisu. Podmioty korzystające z podpisu elektronicznego w kontaktach Zakładu Ubezpieczeń Społecznych staną się zatem potencjalnymi klientami innych instytucji (urzędów skarbowych, GUS, urzędów administracji państwowej i samorządowej, sądów).

Oczywiście by tak się stało potrzeba zmian prawnych i więcej chęci niż dotychczas.

Tendencje światowe
Korzyści wynikające z zastosowania podpisu elektronicznego są na tyle duże, że na całym świecie postępuje migracja biur i urzędów w kierunku dokumentów cyfrowych. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego zobowiązuje wszystkie kraje UE do wdrożenia e-podpisu. Jednak konkretne rozwiązania różnią się w zależności od regionu i tradycji administracyjnych. Cześć państw przyjęła prawo e-podpisu w wersji bardziej rygorystycznej, podczas gdy inne stawiają raczej na powszechność zastosowań kosztem śrubowania standardów zabezpieczeń. Przodującymi w zakresie wdrożenia e-podpisu krajami Unii Europejskiej są Belgia, Estonia, Finlandia, gdzie każdemu wydawane są dowody osobiste z czipem i certyfikatem. Innym ciekawym przykładem jest Finlandia, gdzie wszyscy urzędnicy państwowi dostają od pracodawcy kartę ze zdjęciem i możliwością składania bezpiecznego e-podpisu.
Jest projekt ustawy

Jeżeli chodzi o chęci, to obecny rząd podobno je ma (chociaż ubiegłoroczne deklaracje dotyczące upowszechnienia podpisu elektronicznego nie do końca udało się wprowadzić w życie, a ruch związany z ZUS-em trudno uznać za wielki sukces na drodze cyfryzacji w kontaktach obywateli z urzędami). Niedawno Ministerstwo Gospodarki zakończyło prace nad projektem ustawy o podpisach elektronicznych.

Co jest w tym projekcie? Jego autorzy proponują miedzy innymi kilka nowych form podpisu - podpis zaawansowany, podpis urzędowy i pieczęć elektroniczna. Zdaniem autorów projektu ustawy dzięki nim wykorzystywanie internetu do kontaktów z urzędem ma być prostsze i tańsze. Podpis urzędowy ma być wydawany razem z dowodem osobistym, a pieczęć elektroniczna ma np. umożliwić na szeroką skalę podpisywanie e-faktur wysyłanych mailem do klientów (to bez wątpienia zmniejszyłoby biurokrację i ułatwiło codzienną pracę wielu firm). Jednak nie brakuje oponentów rządowej propozycji. Krytykują go, zresztą od dawna, eksperci z Polskiego Towarzystwa Informatycznego. Już wiele miesięcy temu przedstawiali oni swoje propozycje (można się z nimi zapoznać na stronie PTI), z których tylko niektóre zostały uwzględnione w rządowym projekcie. Zdaniem przedstawicieli Polskiego Towarzystwa Informatycznego obecny projekt ma wiele błędów, które wymagają „wyprostowania”. Oczywiście, o ile fachowcy z PTI mają rację (twierdzą np. że prawna konstrukcja pieczęci elektronicznej blokuje jej wykorzystywanie przy e-fakturach, a niektóre z rozwiązań jeszcze bardziej podrożą koszty korzystania z e-podpisu), jest jeszcze czas na poprawki. Wszystkim bowiem chyba chodzi o to, by powstała ustawa dobra, której po miesiącu czy dwóch nie trzeba będzie nowelizować. No, a przede wszystkim taka, która jak najbardziej - przy stosunkowo niewielkich kosztach po stronie obywatela – upowszechni używanie podpisu elektronicznego.

Chcemy sieciowych rozwiązań

A że z pośrednictwa internetu Polacy chcą korzystać w kontaktach z urzędami świadczy tegoroczna decyzja Ministerstwa Finansów o możliwości składania rocznych zeznań podatkowych za pośrednictwem sieci. Resort udostępnił co prawda tylko jeden formularz (PIT-37), ale i tak z takiej możliwości skorzystało około 100 tys. osób. Warto jednak zaznaczyć, że do tego kroku nie był potrzebny podpis elektroniczny. Urzędy skarbowe weryfikowały zeznania na podstawie klasycznych danych otrzymanych drogą elektroniczną.

W tym miejscu warto zauważyć, że stosowanie podpisu elektronicznego nie tylko ułatwiłoby nam codzienne życie. To również znaczące oszczędności po stronie administracji (i czasu, i pieniędzy). Do tego dołożyć należy usprawnienie wszystkich działań urzędniczych. Niektórzy twierdzą nawet, że cyfryzacja spowodowałaby uniezależnienie administracji od polityki i zmian w rządach.

MTM
OPINIA EKSPERTA
Elżbieta Włodarczyk,
dyrektor produktu ds. podpisu elektronicznego w Krajowej Izbie Rozliczeniowej S.A.
Podpis elektroniczny to w tej chwili jedno z najbardziej opłacalnych i przydatnych rozwiązań ułatwiających przedsiębiorcom prowadzenie biznesu.
E-podpis nie tylko przyśpiesza wymianę ważnych informacji pomiędzy przedsiębiorcami, ale umożliwia także załatwienie wielu spraw urzędowych oraz podatkowych bez potrzeby tworzenia i wysyłania kosztownej, papierowej korespondencji. To niezmiernie istotna zaleta e-podpisu, znacząco obniżająca koszty działalności przedsiębiorstw.
Choć na rynku pojawiają się nowe metody zabezpieczeń, e-podpis wciąż ma nad nimi dużą przewagę, przede wszystkim ze względu na możliwości jakie posiada, a także bezpieczeństwo, którego nie gwarantują rozwiązania konkurencyjne. Jest to jedyne funkcjonujące na rynku rozwiązanie, które pozwala na podpisywanie za pośrednictwem Internetu prawnie wiążących umów, faktur elektronicznych i innych ważnych dokumentów.
Za pomocą e-podpisu można pobierać informacje i zgłaszać zmiany w KRS, rejestrować bazy danych w GIODO, podpisywać faktury VAT, przesyłać dane statystyczne do GUS czy dane do GIIF. Od 2007 r. można także wysyłać wnioski, załączniki i inne dokumenty do sądów rejonowych i Centralnej Informacji KRS. E-podpis wykorzystywany jest też do składania deklaracji podatkowych i załatwiania coraz większej liczby spraw urzędowych.
Coraz bardziej powszechne stało się także wykorzystanie e-podpisu w służbie zdrowia. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 21 grudnia 2006 r. w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej, dało zakładom opieki zdrowotnej możliwość tworzenia dokumentacji medycznej w formie elektronicznej, z wykorzystaniem bezpiecznego podpisu elektronicznego, weryfikowanego certyfikatem kwalifikowanym. To duża zmiana, bowiem do niedawna z e-podpisu korzystał przede wszystkim biznes.
Ze względu na szeroki katalog korzyści, e-podpis zapewnia przedsiębiorcom bardzo szybki zwrot z inwestycji. Z tego powodu z roku na rok rośnie zainteresowanie tym rozwiązaniem zarówno ze strony przedsiębiorców, jak i urzędów. Na polskim rynku funkcjonuje obecnie około 240 000 zestawów do składania bezpiecznego e-podpisu, jednakże wszystko wskazuje na to, że liczba ta powiększy się wkrótce o kolejne kilkaset tysięcy. Będą miały na to wpływ m.in. zmiany prawne, które wejdą w życie z dniem 21 lipca br. Nakładają on na przedsiębiorstwa, zatrudniające więcej niż 5 pracowników, obowiązek rozliczania się z ZUS wyłącznie drogą elektroniczną.
Rynek e-podpisu będzie w najbliższych latach dynamicznie się rozwijał, również ze względu na stopniowe wprowadzanie w Polsce gospodarki elektronicznej. Mam tutaj na myśli przede wszystkim rosnącą popularność e-faktur. Analizy przeprowadzone przez Europejskie Stowarzyszenie Skarbników CAST wskazują, że przedsiębiorstwo obsługujące około 1000 faktur miesięcznie może zaoszczędzić, dzięki wprowadzeniu e-faktur, nawet 150 tys. EUR rocznie. To kolejny argument za tym, że e-podpis to bardzo dobra i finansowo opłacalna inwestycja.