Banki mogą pożyczyć w tym roku o 20 proc. mniej niż w 2008 roku – ostrzegają eksperci. Dane byłyby jeszcze gorsze, gdyby spadku akcji kredytowej sztucznie nie hamował efekt umacniania się franka szwajcarskiego wobec złotego.
Połowa banków zapowiada dalsze zaostrzenie polityki kredytowej – wynika z badań NBP wśród szefów komitetów kredytowych polskich banków. To zaostrzenie przede wszystkim dotknie kredytów długoterminowych. Z danych Związku Banków Polskich wynika, że już w I kwartale tego roku banki udzieliły niewiele ponad 7,2 mld zł kredytów mieszkaniowych. Przed rokiem wartość takich kredytów przekraczała 12 mld zł.
Zdaniem ekspertów dużo łatwiej w tej chwili uzyskać kredyt gotówkowy.
– Te kredyty są wyżej oprocentowane i udzielane na krótszy okres – mówi Paweł Majtkowski z firmy doradztwa finansowego Finamo.
Załamanie dotyczy natomiast kredytów dla firm.
– Banki będą przede wszystkim obcinać akcję kredytową dla przedsiębiorstw, bo te kredyty są teraz bardziej ryzykowne i mniej rentowne – twierdzi Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego.
– Całkowity dług firm w bankach to prawie 240 mld zł. Te kredyty są najczęściej zaciągnięte na dwa lata. Aby wartość akcji kredytowej dla przedsiębiorstw nie spadła, trzeba by w ciągu dwóch lat udzielić 120 mld zł nowych kredytów. Tymczasem w ostatnim czasie banki pożyczają nie więcej niż 3 mld zł miesięcznie – mówi Stanisław Gomułka główny ekonomista BCC, były wiceminister finansów.
Ograniczenie akcji kredytowej nie wynika tylko ze wzrostu ryzyka kredytowego z powodu gorszej sytuacji firm i większego bezrobocia. Bankom brakuje po prostu pieniędzy.
– W poprzednich latach znaczna część akcji kredytowej finansowana była pożyczkami zagranicznymi. Teraz to źródło wyschło – mówił na Konferencji Przemysłu Materiałów Budowlanych Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, a obecnie ekspert Ernst & Young.
– Na koniec 2008 roku wartość pożyczek zaciągniętych przez polskie banki za granicą wynosiła 162 mld zł, a ich lokaty 43 mld zł. Aby uruchomić akcję kredytową, trzeba ją opierać na krajowych źródłach finansowania – przyznaje Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.
Tymczasem zagraniczne banki-matki bardzo często korzystają w swoich krajach z bardzo dużej pomocy publicznej, więc w zamian za przekazywane miliardy euro nie mogą jednak zwiększać akcji kredytowej za granicą.
– Wiem, że minister finansów Austrii na spotkaniu z prezesami tamtejszych banków zakazał wzrostu akcji kredytowej poza tym krajem. Podobnie zrobił szef greckiego banku centralnego – mówił Krzysztof Rybiński.
W Polsce działają banki z obu krajów – Polbank EFG i Raiffeisen.
Według oficjalnych danych akcja kredytowa nadal się zwiększa, jednak to efekt statystyczny.
– Nie ukrywam, że mamy dużo kredytów udzielonych we frankach szwajcarskich, więc mimo że udzielamy mniej kredytów, to portfel kredytowy rośnie, bo frank drożeje. W ciągu roku nasza akcja kredytowa zwiększyła się z 24 mld do ponad 36 mld zł na koniec I kwartału – mówi Wojciech Kaczorowski z banku Millennium.
Wzrostem akcji kredytowej chwali się PKO BP.
– Wzrost naszej akcji kredytowej o ponad 31 proc. ma oczywiście związek z aprecjacją franka, ale nawet bez tego efektu kursowego mamy wzrost akcji kredytowej o 2–3 proc. – mówi Izabela Świderek-Kowalczyk z PKO BP.
W skali całego sektora bankowego sytuacja wygląda gorzej.
– Boję się, że grozi nam w tym roku spadek akcji kredytowej nawet do 30 mld zł, jeśli rząd i NBP nie zdecydują się na radykalne ruchy – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Przed rokiem banki udzieliły 36 mld zł nowych kredytów.
– Podtrzymujemy nasza prognozę, że w tym roku akcja kredytowa wzrośnie o 43–44 mld zł. Oznacza to ponad 7-proc. dynamikę w stosunku do ubiegłego roku – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz.
Dla większości analityków te prognozy są w obecnej sytuacji mało realne.