Prezes GPW spodziewa się, że w tym roku na głównym parkiecie zadebiutuje 20–30 spółek. Jednak według domów maklerskich i TFI do poprawy na rynku debiutów jest jeszcze daleko.
Ponad 19 proc. mogli na początku wczorajszej sesji zarobić inwestorzy, którzy kupili akcje wchodzącej na GPW spółki Aplisens. Prawa do akcji producenta przemysłowej aparatury kontrolno-pomiarowej kosztowały na otwarciu 7,17 zł, podczas gdy papiery były sprzedawane po 6 zł. Firma pozyskała z emisji 15 mln zł, ale w trakcie oferty zrezygnowała ze sprzedaży istniejących akcji, a nowe inwestorzy kupowali po cenie o 3 zł niższej od wyznaczonej ceny maksymalnej.
To czwarty tegoroczny debiutant na GPW. Piątym będzie Ipopema Securities, która wchodzi na giełdę bez oferty publicznej, a w kolejce czeka kontrolowana przez Skarb Państwa Bogdanka. Kopalnia chce pozyskać ze zbliżającej się oferty ok. 450 mln zł i zadebiutować na GPW w końcu czerwca. Będzie to zaledwie sześć debiutów w porównaniu z 23, które odbyły się na GPW w I połowie ubiegłego roku.
Optymizmu nie traci jednak Ludwik Sobolewski, prezes GPW. Oczekuje, że w sumie w tym roku na parkiecie głównym powinno dojść do ok. 20–30 debiutów. W 2008 roku pojawiły się na nim 33 spółki.
– Tylu debiutantów spodziewam się na podstawie obecnej i oczekiwanej chłonności rynku, projektów, które są w toku, w tym planów prywatyzacyjnych Skarbu Państwa, i ogólnych przemyśleń na temat tego, co może nas czekać, jeżeli chodzi o koniunkturę na rynku – mówi szef GPW.
Tymczasem w Komisji Nadzoru Finansowego większość postępowań nad prospektami nadal jest zawieszona. KNF od początku tego roku zatwierdziła pięć prospektów, w tym czasie trafiło do niej sześć nowych, a na 59 oczekujących na zatwierdzenie 55 jest zawieszonych. Od początku marca postępowania podjęły trzy spółki. Jedną z nich była Ipopema.
– Znacznego ożywienia nie zauważyliśmy, ale są sygnały z rynku, że się zbliża – mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Jednak według Rolanda Paszkiewicza z CDM Pekao tegoroczne debiuty nie pozwalają twierdzić, że w dalszej części roku sytuacja się poprawi.
– Były to oferty niewielkie, które nie wzbudziły raczej entuzjazmu i nie świadczyły o możliwości rynku. Ceny, po jakich inwestorzy chcą kupować akcje w ofertach, są nadal niskie i trudno oczekiwać, aby spółki prywatne i ich właścicieli skłoniło to do wchodzenia na giełdę. Statystykę może poprawić Skarb Państwa, dla którego testem przyszłych ofert będzie pewnie oferta Bogdanki, oraz spółki z NewConnect, które mogą wykorzystać dobrą koniunkturę do przechodzenia na rynek główny – mówi Roland Paszkiewicz.
Marek Mikuć z Allianz TFI dodaje, że poza koniecznością utrzymania się lepszej koniunktury na rynku akcji najważniejsza jest kwestia cen, po jakich spółki prywatne będą chciały sprzedawać akcje. A na razie nie chcą ustalać ich na poziomach interesujących m.in. TFI. Dlatego nie oczekuje na razie ożywienia na rynku pierwotnym.
– Z naszego punktu widzenia każdy okres jest dobry do wchodzenia w nowe emisje, ale pod warunkiem dobrego dyskonta. Drugi problem to sytuacja gospodarcza, która sprawia, że w większości spółek wyniki w ostatnich kwartałach nie są zbyt ciekawie i nie mają one czym chwalić się inwestorom – mówi Marek Mikuć.
Gorzej niż rok temu wygląda też sytuacja na NewConnect (NC), choć maj przyniósł tu ożywienie. Połowa tegorocznych debiutantów rozpoczęła notowania właśnie w tym miesiącu. Od początku roku na alternatywnym rynku zadebiutowało 8 firm, podczas gdy rok wcześniej było ich o tej porze 26.
— Sądzę, że NewConnect w tym roku dojdzie do ożywienia. Inwestorzy zaczynają znów pytać o spółki, choć jeszcze niedawno wstrzymywali się z inwestycjami. Nabywców znajdą jednak tylko akcje spółek z dobrymi wynikami i silnymi fundamentami – mówi Marcin Duszyński, prezes Capital One Advisers, firmy zajmującej się m.in. wprowadzaniem spółek na NC.