Dodatkowe 20 mld dolarów na rezerwy NBP w ramach elastycznej linii kredytowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) może zachęcić, a nie odstraszyć spekulantów - powiedział wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.

We wtorek minister finansów Jacek Rostowski poinformował, że rząd będzie wnioskował do MFW o przystąpienie do elastycznej linii kredytowej (FCL), co w razie potrzeby pozwoli na zwiększenie rezerw NBP o 20 mld dolarów. Zdaniem szefa resortu finansów i ekspertów wpłynie to pozytywnie na złotego i uchroni polską walutę przed atakami spekulantów.

"Akurat spekulantów zwiększenie rezerw walutowych banku centralnego może zachęcić, bo to zwiększa pojemność rynku przy transakcjach walutowych" - ocenił Pawlak. "20 mld dolarów to nie jest coś co, by "powaliło na kolana" George Sorosa czy finansistów tego kalibru" - dodał.

"Czas spekulacji na polskim rynku walutowym dobiega końca"

W opinii wicepremiera, czas spekulacji na polskim rynku walutowym dobiega jednak końca. "To, co było do wygarnięcia z rynku walutowego, zostało już pozbierane i w tej chwili jest odwilż" - podkreślił.

"Dłuższe utrzymywanie tak słabego kursu naszej waluty byłoby - szczególnie dla polskiego eksportu - wyjątkowo korzystne i w naturalny sposób prowadziłoby do dalszego spadku kursu, bo im więcej byśmy eksportowali, tym więcej euro czy dolarów byłoby wymieniane na złote" - uzasadnił Pawlak. Taka sytuacja - jego zdaniem - oznaczałaby brak dalszych korzyści dla spekulantów grających na osłabienie złotego.

Wicepremier zaznaczył jednak, że zaoferowanie przez MFW możliwości zwiększenia rezerw NBP jest "pozytywną oceną" dla naszej polityki gospodarczej.

"Ale lepiej, żebyśmy nigdy nie musieli z niej korzystać, bo to by znaczyło, że sytuacja Polski jest rzeczywiście trudna" - ocenił wicepremier.