Przez wiele lat uprawiałem judo - dyscyplinę sportu, która na igrzyskach wygląda na pozór nieciekawie. Judo jest widowiskowe, kiedy posiadacz czarnego pasa ma do czynienia z amatorem, którym może rzucać łatwo i efektownie jak workiem pampersów.
Tymczasem fakt, że żaden z zawodników nie jest w stanie machać przeciwnikiem w powietrzu i aplikować mu dowolne chwyty, wynika z tego, że obaj są mistrzami na olimpijskim poziomie. Chciałbym, abyśmy mogli tak walczyć - nie tylko na pekińskich matach, ale przede wszystkim na wschodnich rynkach wielkiej gospodarki. Żeby być dobrym w judo, trzeba zrozumieć Azję. Żeby robić z nią interesy - tym bardziej. Dlatego trzeba pojąć ich mentalność i kulturę biznesową, trenować pracowitość, uczciwość i pokorę, zdobywać kolejne dany kompetencji. Inaczej będziemy leżeć na łopatkach, nawet w efekcie najprostszych chwytów, których nauczą się rywale. Paradowanie w kimonie nie wystarczy.