Rozmawiamy z MIROSŁAWEM BIELIŃSKIM - Zależy nam na tym, by w możliwie jak najkrótszym czasie wdrożyć pomiar zużycia energii w czasie rzeczywistym. Ta zmiana przyniesie rewolucję w sposobach obsługi klienta.
Jakie czynniki legły u podstaw decyzji o przeprowadzeniu restrukturyzacji w Grupie Energa?
- Istotne były dwie przyczyny. Po pierwsze, analiza potencjału rozwojowego poszczególnych spółek Grupy. Po drugie, wizja rozwoju rynku elektroenergetycznego w Polsce, która zakłada konieczność podjęcia zmagań o klienta. Konkurencję może wygrać ten dostawca, który ma produkt lepszy lub tańszy. Należy więc tak przekształcać przedsiębiorstwo, by było w stanie oferować energię elektryczną w sposób konkurencyjny. Nie bez wpływu na restrukturyzację były wymogi prawa energetycznego i wytyczne prezesa URE. Szczególne znaczenie miała też konieczność uzyskania zgody dla spółki Energa - Operator na świadczenie usług dystrybucyjnych. Dzięki procesom restrukturyzacyjnym spółka otrzymała taką zgodę aż na 12 lat.
Jakie cele ekonomiczne spółka chce osiągnąć dzięki restrukturyzacji?
- Wyniki finansowe za 2008 r. są lepsze niż za 2007 r. Uzyskaliśmy je dzięki ograniczeniu niepotrzebnych kosztów, np. zmniejszeniu o ok. 20 proc. wydatków sponsoringowych i marketingowych. Dalsze obniżanie kosztów wymaga konsolidacji rozproszonych dotąd działalności i centralnych zakupów na poziomie całej Grupy. Niestety, mimo to prognoza na 2009 r. zakłada osiągnięcie wyniku gorszego niż w 2008 r. Będzie to pochodną mniejszych przychodów w Energa-Operator, głównej spółce grupy, która w wyniku taryfy prezesa URE stosuje niższą o kilka procent stawkę za dystrybucję. Ponadto gorszy wynik zanotuje Energa-Obrót, która sprzedaje wprawdzie energię po cenach wyższych niż w 2008 r., ale też ponosi znacznie wyższe koszty jej zakupu na rynku hurtowym. Specyfika Grupy Energa polega na tym, że spółka zdecydowanie mniej energii produkuje niż sprzedaje. Grupa Energa jest obecnie największym kupcem energii w Polsce. Dodatkowo, na skutek taryfy prezesa URE, klientom indywidualnym Energa sprzedaje energię poniżej kosztów jej zakupu w kontraktach rocznych. Kilka innych firm energetycznych w Polsce ma zresztą podobny problem.
Jednak to Energa jako pierwsza wyszła z inicjatywą ustalenia tzw. taryfy socjalnej.
- To miałby być kompromis między ochroną tzw. klienta wrażliwego a minimalizacją strat ponoszonych przez spółkę sprzedającą klientom indywidualnym energię poniżej kosztów jej zakupu. Jesteśmy gotowi taniej sprzedawać energię odbiorcom indywidualnym pod warunkiem, że pobór mocy nie przekracza 1-1,2 tys. kWh rocznie, przy średniej zużycia w gospodarstwach domowych, która oscyluje nieco ponad 2 tys. kWh. Taryfa socjalna to propozycja dla ludzi uboższych, którzy chcą i potrafią oszczędnie gospodarować energią. Raczej nie mają szansy skorzystać z niej osoby, które mają większe potrzeby zużycia energii. Nie chcemy weryfikować sytuacji materialnej klientów. Dlatego zaproponowaliśmy limit zużycia, powyżej którego klient traci uprawnienia do korzystania z taryfy socjalnej.
Energia dostępna jest na giełdzie po dość umiarkowanych cenach. Skąd więc biorą się zakupowe koszty Energi?
- Ceny giełdowe faktycznie są nieco niższe, ale trzeba pamiętać, że dotyczą one mniejszych pakietów energii, a Energa potrzebuje ogromnych ilości. Z tego powodu dużo wcześniej zabezpieczamy dostawy energii do naszych klientów. Kontrakty zakupowe na 2009 r. podpisaliśmy jeszcze w 2008 r. Nie możemy dowolnie kształtować praktyki sprzedażowej, gdyż jesteśmy sprzedawcą z urzędu i w tym zakresie obowiązuje nas szczególna odpowiedzialność. Mamy nadzieję, że silna presja URE jest przejściowa, a docelowo rynek zostanie w pełni zliberalizowany. Bez pełnego uwolnienia cen nie będzie klimatu dla prawdziwej konkurencji, do tworzenia konkurencyjnych ofert i podnoszenia jakości usług.
Co będzie z Energą po zakończeniu restrukturyzacji?
- U schyłku 2008 r. przyjęliśmy nową strategię. Przewidujemy w niej inwestycje w źródła wytwarzania energii, w rozwój sieci dystrybucyjnej i w poprawę jakości obsługi klienta. Zależy nam na tym, by w możliwie jak najkrótszym czasie wdrożyć pomiar zużycia energii w czasie rzeczywistym. Ta zmiana przyniesie rewolucję w sposobach obsługi klienta. Nastawiamy się też na rozwój energetyki rozproszonej. Chodzi o małe wytwarzanie energii na lokalne potrzeby. Strategia zakłada również poprawę efektywności działania wewnątrz Grupy. Wiąże się to z trzecim dużym projektem restrukturyzacyjnym. Dotyczy on zmian organizacyjnych w największej spółce, w Energa-Operator. Powstała ona w 2005 r. w wyniku fuzji ośmiu lokalnych spółek energetycznych. Chodzi o wprowadzenie w niej jednolitych procedur w skali wszystkich połączonych spółek. Dziś wciąż mamy do czynienia z federacją ośmiu odmiennie funkcjonujących podmiotów. Energa jako całość traci na tym. Duże oszczędności, także wyższą efektywność, możemy osiągnąć, gdy uda nam się faktycznie scalić te podmioty w jeden organizm, z jedną polityką zakupów i jednolitymi standardami wykonawstwa usług. Póki tego nie zrealizujemy, nie mamy możliwości skutecznego wpływu na główne pozycje kosztowe Grupy - na zakup energii, na jej przesył, na zużycie własne czy na wynagrodzenia.



Związki zawodowe w Grupie Energa wciąż domagają się podwyżek. Co o tym postulacie myśli zarząd?
- Ponad 90 proc. pracowników Grupy Energa jest objęte umową społeczną, która gwarantuje im m.in. pracę do 2017 r. Jest to główny dokument regulujący wzajemne stosunki między pracodawcą a pracownikami. Konsekwencją umowy jest to, że firma w większym stopniu płaci za fakt przyjścia do pracy niż za jej efekty. Taki stan jest sprzeczny z dobrą praktyką motywowania personelu. Utrudnia też wzrost konkurencyjności firmy i efektywności jej działania. Nie chcemy redukować personelu ani zmniejszać wynagrodzeń. Chodzi nam jednak o wprowadzenie nowego modelu pracy, który umożliwi pracownikom osiąganie satysfakcji z wyższych zarobków przy jednoczesnej poprawie jakości i skuteczności działania firmy.
Restrukturyzacja dużej firmy energetycznej oznacza zmiany dla tysięcy pracowników. Jak ją realizować, by nie ucierpiał na tym ich interes?
- To naturalne, że każda zmiana rodzi różne lęki. Jednak przyjęta przez nas koncepcja restrukturyzacji zakłada, że pracownicy nie stracą swoich przywilejów wynikających z podpisanych porozumień. Inną sprawą jest fakt, że umowa społeczna w Grupie Energa jest bardziej restrykcyjna niż w konkurencyjnych firmach energetycznych. Oznacza to, że daje ona mniejsze możliwości manewru zarządom w Grupie Energa niż w innych grupach energetycznych. Tym samym utrudnia dążenie do podniesienia efektywności. Stawia firmę na słabszej pozycji wobec konkurencji rynkowej, zwłaszcza w stosunku do firm zagranicznych, które dysponują ogromnym potencjałem finansowym i technologicznym. Ten stan dał o sobie znać w 2008 r., gdy rozpoczęliśmy restrukturyzację. Strona społeczna nie zaakceptowała faktu, że w pierwszej kolejności mamy obowiązek dostosować się do wymogów ustawy.
Strona społeczna to samo mówi o zarządzie - wskazuje, że unika dialogu społecznego, łamie prawo pracy, a koszty nieudolnego zarządzania przerzuca na klientów.
- W ciągu roku podpisaliśmy ponad 140 porozumień ze związkami zawodowymi. Trudno więc zgodzić się z zarzutem o braku dialogu społecznego. W państwie prawa to sąd decyduje o tym, czy prawo jest łamane, czy nie. Tymczasem w ostatnich latach miały miejsce dwa spory sądowe, w których stronami były Energa jako pracodawca i związki zawodowe działające w przedsiębiorstwie. Oba zakończyły się orzeczeniami, które wskazują, że w firmie nie doszło do złamania prawa. Od początku 2008 r. ani pracownicy, ani też przedstawiciele związkowi nie wnieśli żadnych innych pozwów. Nie ma więc rzeczywistych powodów do twierdzenia o łamaniu prawa. Natomiast ocenę jakości zarządzania pozostawmy właścicielowi. Rzetelna dyskusja o jakości zarządzania wymaga myślenia kategoriami interesu firmy i odstąpienia, przynajmniej w części, od postawy skupionej wyłącznie na interesie pracowników. Jestem przekonany, że możemy dojść do kompromisu ze związkami. Jednak wymaga to ustępstw każdej ze stron. Rozmowy prowadzone w ostatnich dniach dają podstawę do umiarkowanego optymizmu.
MIROSŁAW BIELIŃSKI
prezes zarządu w Energa, autor wielu analiz, raportów i koncepcji dla największych przedsiębiorstw branży energetycznej. Certyfikowany doradca w zakresie zarządzania, członek założyciel Stowarzyszenia Doradców Gospodarczych