Do inwestowania w kontrakty terminowe trzeba się przygotować, poznając ich specyfikę.
Aby rozpocząć działalność na rynku kontraktów terminowych, należy wcześniej mieć doświadczenie na rynku akcji - z tego rodzaju stwierdzeniem spotykam się od czasu do czasu i nie potrafię zrozumieć logiki stojącej za tym przeświadczeniem. W zamierzeniach zwolenników tej tezy chodzi o ryzyko związane z aktywnością na obu rynkach. Ale idąc tym tropem, dochodzimy do wniosku, że zanim rozpocznie się działalność na rynku akcji, należałoby zdobyć doświadczenie np. na obligacjach.
Instrumenty finansowe, czy to akcje, czy obligacje, kontrakty terminowe, opcje, mają swoją specyfikę. Zanim zaczniemy działać na danym rynku, warto ową specyfikę poznać. Zasadniczo rolą aktywnego spekulanta jest niedopuszczenie do strat. Owo zadanie można wypełnić, przede wszystkim skupiając swoją uwagę na ryzyku, na jakie narażamy własny kapitał. Jeśli działamy na rynku akcji i weźmiemy udział w pierwotnej emisji, korzystając z kredytu bankowego, to ryzyko, na jakie się narażamy, może być większe niż ryzyko przy działaniu na rynku kontraktów terminowych. Uczestnicy rynków akcji bardzo często popełniają błąd, który można nazwać błędem posiadania. Chodzi o to, że często kupujący akcje trzyma te akcje mimo ponoszenia na nich ogromnych strat, tłumacząc sobie, że posiada tyle samo akcji, co kupił. Za tym przeświadczeniem idą kolejno wiara w to, że w długim terminie akcje zyskują na wartości, oraz pobożne życzenie, że jeśli odpowiednio długo utrzymamy naszą inwestycję, to kiedyś w przyszłości osiągnie przynajmniej cenę zakupu. Paradoksalnie posiadacz akcji, na których stracił np. 70 proc., nie myśli już o tym, by na nich zarobić, tylko skupia się na próbie odrobienia strat.
W tym momencie działający na rynku kontraktów terminowych mają pewną przewagę. Ta przewaga wynika z zasady działania tych rynków, tzw. codziennego rozliczania (mark-to-market). Straty i zyski na rynku kontraktów terminowych wpływają codziennie na stan rachunku. Możemy mieć kupiony lub sprzedany kontrakt, a mimo to broker może zażądać od nas dopłaty gotówki, żeby tę pozycję utrzymać. Ta prosta reguła powoduje, że uczestnik rynku futures nie łudzi się mitem o papierowych stratach, któremu często podlegają inwestorzy z rynku akcji, tylko musi opracować system działań, który pozwoli na tym rynku się utrzymać. Owe zasady są szeroko znane i banalne - pozwól zyskom rosnąć, tnij straty, zanim staną się zbyt duże. Problem z banalnymi zasadami jest taki, że strasznie trudno nauczyć się je stosować.