Minister sportu Mirosław Drzewiecki przyjął dymisję prezesa Narodowego Centrum Sportu Michała Borowskiego. Borowskiego zastąpi Rafał Kapler, obecny wiceszef spółki PL 2012.

O swojej decyzji Drzewiecki poinformował dziennikarzy w środę przed budynkiem ministerstwa sportu w Warszawie.

Drzewiecki powiedział, że podjął decyzję o przyjęciu dymisji prezesa Narodowego Centrum Sportu Michała Borowskiego, żeby "uspokoić sytuację".

Dodał, że "w tym momencie jest to jedyna słuszna decyzja, ponieważ przecina ona wszelkie kłótnie i spekulacje wokół osoby Borowskiego". Drzewiecki zapewnił jednocześnie, że nie będzie zagrożenia dla realizacji harmonogramu budowy Stadionu Narodowego. Powiedział też, że o zmianach zostały powiadomione władze UEFA.

Minister poinformował też, że w najbliższym czasie nastąpi restrukturyzacja spółki NCS. "Spółka miała jednoosobowy zarząd w postaci prezesa, w nowej strukturze będzie prezes i dwóch zastępców". Zaznaczył, że jest to związane z przejściem z "okresu projektowania w proces wykonawczy".

Drzewiecki zastrzegł, że nie ocenia, jaka jest sytuacja formalnoprawna Borowskiego w sporze z dziennikarzami, kto ma rację, i to nie decydowało o decyzji odnośnie dymisji. "Ta decyzja jest podjęta głównie dlatego, że ten projekt (budowa stadionu) musi być bardzo pieczołowicie pilnowany i prowadzony przez ludzi, którzy mają zajętą głowę tylko i wyłącznie tym projektem" - wyjaśnił.

Na początku lipca "Dziennik" napisał, że Borowski "kłamał" w kilku oświadczeniach, które składał jako warszawski urzędnik, między 2003 a 2007 r.

Mówiąc o nowym prezesie NCS, Rafale Kaplerze, minister zaznaczył, że "jest to człowiek, który odpowiadał za koordynację stadionów w Polsce, bardzo dobrze przygotowany".

Z kolei Borowski powiedział w TVN24, że o przyjęciu wniosku w sprawie dymisji dowiedział się z mediów. "Nie dostałem żadnego pisma, nikt mnie o tym nie informował" - zaznaczył. Dodał, że opublikowane w środę przed południem oświadczenie ministerstwa, było stworzone we współpracy z nim i miał "zupełnie inne przekonanie o tym, jaka jest sytuacja". "Rozumiem, że sytuacja się zmieniła" - dodał.

"Jeżeli chodzi o pracę przy stadionie, rozumiem, że wykonywałem ją bez najmniejszych zastrzeżeń. Od miesiąca trwa nagonka prasowa, która ma różne źródła" - powiedział Borowski. Podkreślił, że wszystkie zarzuty, którymi jest obarczany są "kompletnie bezpodstawne i kłamliwe". Zapowiedział, że przygotowuje pozwy wobec dziennikarzy i wydawców, którzy "pisali te kłamliwe rzeczy".

"Ja jestem właściwie przerażony tą sytuacją, bo nie zasłużyłem na takie traktowanie" - mówił Borowski. Zaznaczył, że CBA prowadzi kontrolę jego oświadczeń majątkowych. "Ja im bardzo w tym pomagam, mam nadzieję, że skończy się to jak najszybciej" - dodał.

Jak podawało wcześniej w komunikacie ministerstwo, Borowski skierował w poniedziałek pismo do premiera Donalda Tuska i Mirosława Drzewieckiego z prośbą o dymisję "w związku z toczącą się od miesiąca w mediach dyskusją" na jego temat. Komunikat głosił, że minister "zapoznał się z przedmiotowym pismem". Borowski wówczas mówił, że dymisja nie została przyjęta.

Drzewiecki pytany przez dziennikarzy o przedpołudniowy komunikat wyjaśnił: "ponieważ w ciągu kilku dni mamy wykonać parę rzeczy, które są finałem pewnych procedur, które zostały wcześniej rozpoczęte, to uznałem, że jeszcze kilka dni nic nie zmieni". Dodał jednak, że "okazało się że oczekiwanie było takie, żeby było to jednoznacznie powiedziane".

Na początku lipca "Dziennik" napisał, że Borowski "kłamał" w kilku oświadczeniach, które składał jako warszawski urzędnik, między 2003 a 2007 r. Borowski miał zataić, że zasiadał we władzach szwedzkich spółek. "To potencjalny konflikt interesów: Borowski był miejskim architektem, a co najmniej dwie z tych spółek prowadziły działalność architektoniczną. Już jako prezes Narodowego Centrum Sportu Borowski ukrył z kolei, że zarabiał w deweloperskiej firmie ze Sztokholmu" - napisał m.in. "Dziennik".

Jak ustaliła zaś "Rzeczpospolita", nazwisko Borowskiego ma pojawiać się w zeznaniach Tadeusza M., współpracownika byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Z jego wyjaśnień wynika, że były dwie grupy, które chciały wyprowadzać pieniądze z NCS dla osób związanych z PiS. Według M. na czele jednej z tych dwóch grup miał stać właśnie Borowski.

W połowie lipca Borowski zapowiadał, że nie poda się do dymisji. Zapowiedział także, że są przygotowywane pozwy wobec "Rzeczpospolitej", "Dziennika" i "Newsweeka".

Spółka Narodowe Centrum Sportu została powołana przez poprzedniego ministra sportu, Elżbietę Jakubiak w październiku ubiegłego roku

Z kolei premier Donald Tusk we wtorek odpowiadając na pytanie, czy Borowski zostanie odwołany, ocenił, że na czele Narodowego Centrum Sportu, które odpowiada za budowę Stadionu Narodowego, powinna stać osoba gwarantująca wykonanie tego zadania bez "atmosfery niepokoju".

Borowski z wykształcenia jest architektem i historykiem sztuki, absolwentem wydziałów architektury Politechniki Warszawskiej i Królewskiej Politechniki w Sztokholmie oraz wydziału historii sztuki Uniwersytetu w Sztokholmie. W czasach PRL przebywał w Szwecji, gdzie prowadził biuro projektowe. W latach 2003-2006 pełnił funkcję naczelnego architekta Warszawy.

Następca Borowskiego - Rafał Kapler jest absolwentem Politechniki Warszawskiej i Szkoły Głównej Handlowej. Przed objęciem funkcji w PL 2012 był dyrektorem wykonawczym w PKN Orlen.

Spółka Narodowe Centrum Sportu została powołana przez poprzedniego ministra sportu, Elżbietę Jakubiak w październiku ubiegłego roku. Zadaniem spółki jest budowa w Warszawie Stadionu Narodowego na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 roku.