Każdy uczestnik giełdy powinien uwzględniać w swoich poczynaniach ryzyko wadliwych przepisów prawnych regulujących nasz rynek
Decydując się na samodzielne inwestowanie na giełdzie, musimy uwzględnić cały katalog ryzyk, które są wpisane w funkcjonowanie rynku kapitałowego. Nawet jeśli ich nie potrafimy zmierzyć, to trzeba mieć ich świadomość. Istnieje kilka obszarów, co do których nasze przeświadczenie o ich stabilności, jednoznaczności jest tak duże, że nie uznajemy ich za czynniki obarczone sporym ryzykiem. Takim obszarem jest m.in. obowiązujące prawo w zakresie obrotu publicznego i jego sprawna i bezsporna egzekucja przed wymiarem sprawiedliwości. Rzeczywistość, z jaką mamy do czynienia w Polsce, dowodzi jednak, że również ten aspekt całego otoczenia rynku kapitałowego winien być analizowany pod kątem ryzyka.
Inwestorzy żyjący w otoczeniu rynkowym, gdzie co chwila słychać o wdrażaniu kodeksów dobrych praktyk, o transparentności rodzimego rynku powinni się czuć bezpiecznie. Do tego nad całym rynkiem pieczę trzyma Komisja Nadzoru Finansowego, która wspierana licznymi inicjatywami w postaci sądów arbitrażowych i koleżeńskich powinna z reguły radzić sobie z wszelkimi nieprawidłowościami. Jeśli jednak i to zabezpieczenie okazałoby się niewystarczające, pozostaje system gwarancji, jaki zapewniają instytucje finansowe w Polsce w postaci różnych systemów rekompensat, a jak i to okazałoby się mało, pozostają jeszcze sądy powszechne, do których prawo ma każdy obywatel.
System niby zapewnia poczucie komfortu i pozwala zapomnieć o tzw. ryzyku prawnym, a jednak coś nie działa: prawo, jakie reguluje wszelkie procesy i operacje na rynku kapitałowym, wykorzystywane nawet przez najlepszych specjalistów i instytucje, źle napisane nie zadziała. Tezę o wadliwych lub martwych przepisach, jakie znajdziemy w ustawach dedykowanych rynkowi kapitałowemu w Polsce, uwiarygodniają przypadki m.in. spółki 4media, afery z 4 lutego 2004 r., jaka miała miejsce na kontraktach terminowych, sprawy WGI, zamieszczenia nieprawdziwych informacji w prospekcie emisyjnym Arcusa czy ostatnio próba skazania inwestora za udział w walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji w przypadku łączenia się dwóch spółek i wyznaczania parytetu akcji.
Taką listę każdy z uczestników rynku giełdowego potrafiłby ułożyć na poczekaniu. Trudno mówić o incydentalnym charakterze wspomnianych zjawisk. Skoro ryzyko, nazwijmy je prawnym, jest tak widoczne, to każdy z inwestorów winien je uwzględniać w swych poczynaniach, nawet jeśli nigdy by się z nim nie miał spotkać. Jest jednak jeden pozytywny aspekt całej sprawy, akurat na to ryzyko jako rynek możemy stosunkowo łatwo wpływać. Zmiana wadliwych zapisów z jednej strony znacząco zmniejszy ilość niekorzystnych zjawisk wokół giełdy, a z drugiej wpłynie pozytywnie na pracę i postrzeganie instytucji państwowych, powołanych do czuwania nad porządkiem na rynku kapitałowym.