Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WWK), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce w lipcu spadł po raz czwarty z rzędu - informuje w ostatnim raporcie Maria Drozdowicz z instytutu BIEC.

"W ostatnich miesiącach jego spadki były coraz bardziej gwałtowne. Pierwsze symptomy obecnego spowolnienia gospodarczego pojawiły się równo rok temu. Niewiele przemawia za tym, aby najbliższe miesiące przyniosły odwrócenie dotychczasowych negatywnych tendencji. Raczej należy oczekiwać ich pogłębienia się w tym roku, zaś na pierwsze zwiastuny powrotu dobrej koniunktury można liczyć najwcześniej pod koniec pierwszego kwartału 2009" - napisała Drozdowicz.

Spośród ośmiu komponentów wskaźnika wyprzedzającego w lipcu - podobnie jak przed miesiącem - jedynie dwa poprawiły się, pozostałe składowe uległy pogorszeniu w stosunku do notowań sprzed miesiąca.

"Ponownie spadło tempo napływu nowych zamówień w sektorze przedsiębiorstw produkcyjnych. W znacznie większym stopniu dotyczy to zamówień przeznaczonych na eksport niż tych, które pochodzą od krajowych odbiorców. Jednak zarówno popyt krajowy jak i zagraniczny od roku wykazują słabnącą dynamikę" - napisano w raporcie.

Według jego autorki, szczególnie dotkliwie spadek zamówień odczuwają eksporterzy, zwłaszcza ci mniejsi, dla których ubezpieczenie od ryzyka kursowego istotnie podwyższa koszty produkcji.

"W konsekwencji w przedsiębiorstwach zaczynają przyrastać zapasy wyrobów gotowych. Od początku roku powiększają się one bardzo szybko pomimo, iż firmy od marca br. wyraźnie ograniczają wielkość produkcji. W tej sytuacji należy spodziewać się dalszego jej ograniczania" - ocenia Drozdowicz.

Jej zdaniem, na razie popyt krajowy może jeszcze wzrastać, jednak nie będzie miało to charakteru długofalowego.

"W krótkim okresie do wzrostu tego popytu przyczynią się rosnące wynagrodzenia oraz ponowny wzrost zainteresowania kredytem konsumpcyjnym. Realny wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw ponownie przyspieszył w ostatnim miesiącu do 7 proc. w skali roku. Biorąc pod uwagę wzrost cen konsumpcyjnych, zwłaszcza cen żywności i energii spodziewać się można w najbliższym czasie nasilonych roszczeń płacowych ze strony sfery budżetowej, co dodatkowo utrwali presję inflacyjną" - podaje raport.

W raporcie BIEC zwrócono uwagę także na to, że w przedsiębiorstwach spada wydajność pracy. Szybko rosnące wynagrodzenia w połączeniu ze słabszym popytem będą wymuszały ograniczenie w zatrudnianiu pracowników. Pierwsze symptomy takich działań ze strony przedsiębiorstw zaczynają się już pojawiać. Zatrudnienie od kwietnia br. w zasadzie nie zwiększa się.

"Przedsiębiorcy wskazują na pogarszającą się kondycję finansową swych firm"

"Przedsiębiorcy wskazują na pogarszającą się kondycję finansową swych firm. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy oceny stanu finansów uległy znacznemu pogorszeniu. W konsekwencji należy się spodziewać mniejszych zysków przedsiębiorstw i ograniczenia inwestycji w perspektywie najbliższego roku. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że wśród menedżerów firm narasta niepokój o losy perspektyw rozwojowych całej gospodarki" - czytamy w raporcie.

Z opracowania BIEC wynika, że wskaźnik nastrojów wśród przedsiębiorców pogarsza się od lata ubiegłego roku, "jednak w ostatnich dwóch miesiącach możemy mówić o załamaniu optymizmu wśród kadry kierowniczej firm".

Raport przypomina, że podaż pieniądza M3 w ujęciu realnym zwiększyła się nieco w stosunku do ubiegłego miesiąca głównie za sprawą rosnących depozytów. Ilość gotówki w obiegu jednak uległa ograniczeniu.

"Spadki indeksów giełdowych wydają się nie mieć końca. Inwestorów ogarnęła awersja do ryzyka i brak wiary w poprawę sytuacji w najbliższym czasie" - napisała Drozdowicz w raporcie.