Nie podejmę się oceniać, czy obecny stan rynku możemy nazywać końcówką bessy, ale na pewno znaleźliśmy się w fazie rynku, gdzie można już znaleźć spółki tanie.
Kiedy analizujemy swoje inwestycje z perspektywy czasu, często dochodzimy do wniosku, że mimo znacznego doświadczenia giełdowego najprostsze błędy robimy w okresach przesileń na rynku. W hossie syndrom chciwości powoduje, że brak nam konsekwencji w postępowaniu zgodnie z wcześniej obraną strategią i nie sprzedajemy akcji przy zaplanowanych poziomach cenowych. Z kolei w głębokiej bessie brak nam odwagi, by podjąć decyzję o zakupie akcji, które uważamy za niedowartościowane.
Nie podejmę się oceniać, czy obecny stan rynku możemy nazywać końcówką bessy, ale na pewno znaleźliśmy się w fazie rynku, gdzie można już znaleźć spółki tanie, które zapewne w czasie stabilizacji i kolejnej hossy dadzą zarobić co bardziej odważnym i konsekwentnym inwestorom. Jako jeden z prostych mierników niedowartościowania można przyjąć poziom gotówki w kasie, a nawet gotówki netto. Na warszawskiej giełdzie już dziś nie brak firm, których kapitalizacja przy obecnych poziomach cenowych jest niższa niż wspomniana gotówka w kasie. Są to przy okazji firmy o zdrowych fundamentach, od lat generujące stabilne zyski.
W takich momentach przekonujemy się, jak bardzo na naszych decyzjach inwestycyjnych waży psychologia. W hossie bez zahamowań kupujemy akcje po 100 zł, a rok później mamy opory, by zainwestować w tę samą firmę, gdy jej akcje wyceniane są na 25 zł. Wiele osób może przytoczyć całą masę giełdowych powiedzeń typu: nie walcz z trendem, inwestuj dopiero, gdy trend się odwróci etc. Zapewne stwierdzenia te mają sens, jednak mógłbym pójść o zakład, że ktoś kto będzie kierował się podejściem fundamentalnym, będzie sprzedawał i kupował akcje na podstawie konsekwentnej strategii opartej na fundamentach, wygra z osobą polującą na dołki i kierującą się obiegowymi opiniami.
Atrakcyjność zakupów mogą dodatkowo wzmacniać coraz częstsze w ostatnim czasie komunikaty płynące od władz spółek publicznych. Członkowie rad nadzorczych informują, że w związku z niewystarczającym poziomem zabezpieczeń banki sprzedają posiadane przez nich akcje w celu pokrycia zobowiązań pod zaciągnięte kredyty. Często sytuacje te dotyczą spółek, które uległy ponadprzeciętnej przecenie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jeśli do tego banki działając w sposób automatyczny przyczynią się do jeszcze większej zniżki kursu, to wyceny takich spółek mogą sięgnąć poziomów, przy jakich widzieliśmy je w początkowej fazie ostatniej długoletniej hossy. Jedno jest pewne, obecnie warto już śledzić kursy i wydarzenia w konkretnych spółkach, aby za jakiś czas nie musieć sobie powtarzać: to było takie proste i czytelne ... i nie mieć poczucia niewykorzystanej szansy.