• 1 lipca 2009 r. Fortis zakończy fuzję z Dominet Bankiem. Nie szkoda panu tej uznanej marki na rynku consumer finance?
- Nie chcemy działać pochopnie i dlatego zastanawiamy się nad tym, czy definitywnie usunąć z rynku markę Dominet. Wiemy, że np. w przypadku kredytów samochodowych jest bardzo postrzegana. Ale równocześnie inwestowanie w obie marki - z naszego punktu widzenia - nie byłoby najlepszym rozwiązaniem. Toteż główną marką będzie Fortis, a Dominet ewentualnie zatrzymamy jako np. nazwę usługi dla komisów samochodowych, lub sub-brand dla wybranych oddziałów zajmujących się obsługą consumer finance, bo planujemy rozdzielenie usług - nie wszędzie będą dostępne wszystkie produkty Fortis Banku.
DOMINET BANK
Dominet Bank działa na rynku od 1991 roku. Początkowo jako Cuprum Bank w 2002 roku został przejęty przez spółkę Dominet SA, w której udziały miał Merrill Lynch. W marcu 2007 r. Dominet Bank został przejęty przez Fortis Bank Polska, a w styczniu 2008 r. zapadła decyzja o połączeniu obu banków.
• A jaki będzie nowy Fortis Bank?
- Chcemy być bankiem uniwersalnym. Właściciel jest zadowolony z tego, jak Fortis sobie radził jako bank niszowy, dla zamożniejszych Polaków. Wciąż naszą mocną stroną musi być obsługa przedsiębiorstw, DNA tego banku, ale teraz chcemy być dostępni dla każdego, także dla klientów detalicznych. Chcielibyśmy, aby naszą specjalnością stała się oferta produktów z ochroną kapitału, które ułatwiają budowanie długoterminowych relacji z klientami.
• Co z kredytami hipotecznymi? Polacy znów masowo zadłużają się we frankach, Fortis kilka miesięcy temu zrezygnował z udzielania kredytów w tej walucie?
- Wycofaliśmy się ze sprzedaży kredytów w walutach obcych dla klientów indywidualnych, ale nie definitywnie. Ewentualną decyzję o powrocie do kredytowania we frankach podejmiemy przed końcem roku. Ale ważne jest dla nas, by zachować odpowiednie proporcje w kredytowaniu w złotych i walutach obcych. Muszę podkreślić, że byliśmy jedynym bankiem w grupie Fortis, który sprzedawał kredyty hipoteczne w walucie innej niż krajowa.
FORTIS BANK POLSKA
Fortis Bank Polska na początku maja postanowił wycofać się ze sprzedaży kredytów we frankach. Niektórzy specjaliści twierdzili, że decyzja ta była wynikiem strat poniesionych przez Fortis w związku z kryzysem w USA. Tymczasem obecnie w Polsce ok. 80-85 proc. nowych kredytów jest udzielanych we franku szwajcarskim.
• Kiedy inwestorzy na giełdzie uzyskają dostęp do większej ilości akcji Fortis Banku?
- Mamy zamiar zwiększyć naszą płynność na GPW i wprowadzić do obrotu 10-15 proc. akcji. Dokładnie ile, nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Niewątpliwie jednak to, co się dzieje na GPW, nie sprzyja takiej operacji w tym momencie. Tymczasem my zobowiązaliśmy się przed Komisją Nadzoru Finansowego zrobić to do końca I kwartału 2009 r. Będziemy negocjować z KNF wydłużenie tego okresu.
• Dlaczego?
- Chcemy wprowadzić nasze akcje do wolnego obrotu po zamknięciu fuzji z Dominet Bankiem, tak by inwestorzy mieli pełny obraz Fortis Banku. Nie chcemy, żeby trzy miesiące po emisji strategia banku nagle - w odczuciu inwestorów - się zmieniła. To mogłaby być dla nich mało klarowna sytuacja.
• Jak pan postrzega pozycję Fortis Banku za trzy, cztery lata?
- Chcemy być liczącym się w Polsce bankiem, z pierwszej dziesiątki banków z największa sumą bilansową. Aktualnie zależy nam na promowaniu marki Fortis jako dobrego, bezpiecznego banku. Pod koniec roku planujemy kampanię wizerunkową. Z pewnością nie zależy nam na ściganiu się na liczbę oddziałów, choć i tutaj nasze plany są dość ambitne, chcemy otwierać około 50 oddziałów rocznie, co pozwoli nam być obecnymi w większości dużych miast w Polsce.
• Czyli Fortis stawia na rozwój organiczny?
-Na pewno w ciągu dwóch, trzech lat nie widzę potrzeby zakupów. Będziemy łączyć się z Dominetem, który ma rozbudowaną sieć oddziałów, i to jeden w ważnych czynników, pozwalający nam wierzyć w rozwój organiczny.
• Konkurencja jesienią wzrośnie, pojawią się nowe banki. Myśli pan, że jest jeszcze miejsce na zupełnie nowe banki?
- Obawiam się, że właśnie z powodu tej konkurencji nie będzie to prosta sprawa. Co prawda, ciągle się słyszy, że prawie połowa Polaków nie korzysta z usług bankowych. Ale to nie oznacza, że są potencjalni klienci - według badań Komisji Europejskiej 30 proc. nie będzie korzystało z usług bankowych - to są ludzie starsi, mieszkający na wsi. Dopiero nadgonienie nastąpi po wejściu na rynek następnego, dorastającego teraz pokolenia, ale to nie jest perspektywa najbliższych kilku lat. Natomiast dla nas szansą są istniejący klienci, którzy korzystają z coraz większej liczby usług dzięki cross-sellingowi. Utrzymanie się nowego banku nie będzie takie proste, jak wynikałoby to z pobieżnej analizy polskiego rynku.
• Czy pana zdaniem czegoś brakuje na polskim rynku bankowym, co jest np. w bardziej rozwiniętych krajach?
- Ciężko coś takiego znaleźć. Mamy na rynku polskim nawet tak wyrafinowane produkty dla korporacji, jak certyfikaty na handel limitami CO2 czy oferta private bankingu. Jest jednak jedna różnica między Polską a Europą Zachodnią. W Polsce emeryci nie mają pieniędzy, zupełnie inaczej niż w krajach Europy Zachodniej, gdzie to właśnie starsi mają pieniądze, a nie młodsi. Inna różnica to taka, że tam instytucja finansowa może dobrze funkcjonować wyłącznie w oparciu o ofertę funduszy inwestycyjnych. W Polsce musi mieć obsługę kredytową, żeby przetrwać. Jeżeli Polska będzie w strefie euro, będzie można rozszerzyć ofertę hipotek o takie produkty, w których będą widełki, w ramach których będzie mogło zmieniać się oprocentowanie. W przypadku bankowości korporacyjnej coraz ważniejsza będzie bankowość transakcyjna, cash management.
• ALEX PAKLONS
związany z Fortis Bankiem od 1980 roku, pracował m.in. w Belgii, Singapurze i we Francji. Od 2005 roku pracuje w Fortis Bank Polska