Absurd goni absurd - tak mazowieccy przedsiębiorcy mówią o zasadach dzielenia unijnych dotacji dla firm na Mazowszu w konkursie o budżecie blisko 300 mln zł.
Od 30 czerwca mazowieccy przedsiębiorcy mogą starać się o unijne dotacje. To największy w Polsce regionalny konkurs o wsparcie z UE dla firm, więc budzi duże emocje. A wśród przedsiębiorców z Mazowsza budzi on sporo negatywnych emocji.
- Gdy zapoznałem się z kryteriami konkursu, złapałem się za głowę. W najmniejszym stopniu nie jest obiektywny - mówi GP właściciel małej firmy z Łomży.
Największe kontrowersje budzi możliwość przyznawania przez zarząd regionu dodatkowych punktów po zakończeniu oceny projektów. Nie wiadomo, za co dokładnie są te punkty, które mogą decydować o dostępie do pieniędzy z UE. Przedsiębiorcy uważają taki zapis za korupcjogenny.
- Chodzi o sytuacje absolutnie nadzwyczajne, czyli np. ewentualne preferencje dla ofiar klęsk żywiołowych - wyjaśnia Elżbieta Błaszczyk z mazowieckiego urzędu marszałkowskiego. Dodaje, że w stosunku do firm zapis prawdopodobnie nie będzie stosowany.
Kryteria konkursu faworyzują większe firmy, a małe pozbawiają szans na dotacje z UE. Mazowiecki urząd nie podzielił puli prawie 300 mln zł między firmy różnej wielkości (wyjątek dla dużych narzuciła Bruksela). Przez to mała firma rodzinna, zatrudniające cztery osoby, musi walczyć o dotacje z międzynarodowymi koncernami.
Sytuację pogarsza punktacja za zatrudnianie pracowników. Jest tak skonstruowana, że firma, w której pracują trzy osoby, przy zwiększeniu zatrudnienia o 100 proc. dostanie dwa razy mniej punktów niż 200-osobowe przedsiębiorstwo, które przyjmie dziesięciu pracowników.
Mazowieccy przedsiębiorcy zwracają uwagę na nieczytelne zasady przyznawania punktów podczas oceny strategicznej. Jest to aż 35 punktów, które można dostać za np. zgodność projektu z wojewódzkimi dokumentami sektorowymi czy zasięg przestrzennego oddziaływania inwestycji. Bez nich firma nie ma szans na dotację.
Elżbieta Błaszczyk tłumaczy, że ocena strategiczna ma umożliwić wspieranie inwestycji w biedniejszych regionach Mazowsza i jednocześnie nie zastępować dotacji dla innowacyjnych firm z okolic Warszawy.
- Nie ma idealnego systemu oceny. Jeśli będą potrzebne zmiany, zostaną wprowadzone - mówi przedstawicielka urzędu marszałkowskiego.
OPINIA
ANTONI RUTKA
Związek Pracodawców Warszawy i Mazowsza
Pierwsza wersja kryteriów oceny, która została zaprezentowana w marcu, była tragiczna. Udało nam się wpłynąć na ich zmianę, ale nadal są one dalekie od doskonałości. Konsultowaliśmy kryteria z mazowieckimi przedsiębiorcami, którzy twierdzą, że nie widzą oni w nich preferencji dla mniejszych firm. Niestety konkurs już rozpoczął się i zasady oceny nie mogą ulec zmianie. Zobaczymy, jakie walory i wady ujawnią się w trakcie oceny wniosków i postaramy się wpłynąć na urząd, by dopasował kryteria do oczekiwań przedsiębiorców.