Prezes Stoczni Szczecińskiej Nowa Artur Trzeciakowski oraz stoczniowi związkowcy wstrzymują się na razie od komentarzy nt. doniesień z Komisji Europejskiej, która zażądała od polskiego rządu uzupełnienia planów restrukturyzacji stoczni.

W ocenie przewodniczącego "Solidarności'80" w SSN Jacka Kantora za wcześnie jest, by komentować doniesienia z Brukseli. Liczymy, że w sprawie wypowie się właściciel stoczni tj., resort skarbu - powiedział.

Rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd powiedział w środę, że do czwartku Polska musi przesłać do KE uzupełnienie planów restrukturyzacji stoczni Gdynia i Szczecin. Dodał, że obecne plany dla Szczecina i Gdyni KE uważa za niewystarczające i jest gotowa podjąć negatywną decyzję w sprawie zwrotu przyznanej tym dwóch zakładom pomocy publicznej już w przyszłym tygodniu.

W komunikacie wydanym przez KE komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes "wyraziła poważne wątpliwości, czy przedstawione plany spełniają warunki" stawiane przez KE.

Dodatkowe szczegóły dotyczące restrukturyzacji stoczni Gdańsk Polska musi dosłać w późniejszym terminie.

Prezes SSN pytany, czy jest optymistą, czy pesymistą jeśli chodzi o decyzję KE w sprawie SSN, powiedział, że nie wie. "Nie wiem, jaka będzie decyzja Komisji, nie wiem, co będzie brała pod uwagę, oceniając program restrukturyzacji" - dodał.

"Jeżeli decyzja okaże się negatywna, będzie to oznaczało koniec stoczni"

"Jeżeli decyzja okaże się negatywna, będzie to oznaczało koniec stoczni" - ocenił.

Na pytanie, jak ocenia fakt, że w prywatyzacji SSN chcą uczestniczyć dwie firmy - polski Mostostal Chojnice i norweska stocznia Ulstein Verft AS - Trzeciakowski powiedział, że nie zna treści porozumienia zawartego przez obu inwestorów. Podkreślił jednak, że dla niego obie firmy są wiarygodne.

"Każda ma doświadczenie w swojej branży" - przyznał.

Kantor zapowiedział, że w najbliższym czasie odbędzie się spotkanie zakładowego komitetu protestacyjnego skupiającego przedstawicieli działających w SSN związków. Zaznaczył, że dokładnego terminu spotkania nie zna, ponieważ nie jest on jeszcze ustalony. Po analizie sytuacji - jak dodał - zapadnie na nim decyzja o ewentualnym proteście i jego formie.

Pytany o zapowiadane na przyszły tydzień referendum zakładowe w sprawie obrony miejsc pracy, Kantor przyznał, że gdyby doniesienia z KE o tym, że jest gotowa podjąć negatywną decyzję ws. stoczni, okazały się prawdziwe, byłoby ono bezprzedmiotowe. Wówczas prawdopodobnie stoczniowcy protestowaliby bez tej procedury - wyjaśnił.

W podobnym tonie wypowiedział się wiceprzewodniczący NSZZ "S" Stoczni Andrzej Klimek. Według niego komitet protestacyjny ma się spotkać już w czwartek przed południem i wtedy powinna zapaść decyzja o ewentualnym proteście. Planowane referendum zabrałoby zbyt wiele czasu - dodał.