Ostatnie miesiące obfitowały w informacje o zmianach kadrowych w towarzystwach funduszy inwestycyjnych (TFI). Według Magdaleny Zajączkowskiej-Ejsymont, prezes Związku Maklerów i Doradców, w ciągu najbliższego półrocza można oczekiwać kolejnych, ale w czerwcu skończyła się największa tegoroczna fala. Decydujące znaczenie miały m.in. awanse i decyzje samych zarządzających.
- Zmiany związane z weryfikacją wyników przyjdą raczej z końcem roku, musi minąć trochę czasu - mówi Magdalena Zajączkowska-Ejsymont, która sama niedawno zmieniła firmę i od czerwca zajmuje stanowisko zastępcy zarządzającego portfelem akcji w AIG PTE. Wcześniej pracowała w PZU Asset Management m.in. jako analityk akcji.
W czerwcu nowy zarządzający, Robert Brzoza, pojawił się m.in. w ING Investment Management, a z DWS Polska TFI do Quercus TFI przeszedł Marek Buczak. W lipcu pracę w Skarbiec TFI zakończy Konrad Łapiński, którego zastąpi Andrzej Pawłowski.
- Nie zniknę z rynku zarządzania aktywami, ale więcej o moich planach będę mógł powiedzieć na przełomie 2008 i 2009 r. - mówi Konrad Łapiński.
Wcześniej do zmian doszło Union Investment TFI, gdzie m.in. obowiązki Jarosława Lisa w zarządzaniu portfelami indywidualnymi i zbiorczymi przejął Tomasz Matras, wcześniej analityk akcji w zespole zarządzających. Do zarządzających UI TFI dołączył jeszcze Maciej Kik.
Po kilku latach hossy fatalna sytuacja na giełdzie będzie dla zarządzających sprawdzianem umiejętności i doświadczenia. Wiele funduszy inwestycyjnych straciło od początku roku po kilkadziesiąt procent. Znowu aktualna jest zasada, że na hossie zarabiają wszyscy, a dopiero bessa weryfikuje umiejętności doradców inwestycyjnych zarządzających funduszami.
- Zarządzający odpowiadają nie tylko przed klientami funduszy, ale też przed zarządem, który ma realizować cele biznesowe firmy i jest rozliczany przez właścicieli. To rodzi piramidę zależności, mogą pojawić się sugestie zmiany pracy - mówi przedstawiciel branży.
Trudna sytuacja na rynku akcji sprawia, że firmy zarządzające aktywami będą starały się pozyskać ludzi doświadczonych, którzy mogą pochwalić się dobrymi wynikami na tle rynku i przyciągną do funduszy klientów razem z ich pieniędzmi. A szefowie TFI przyznają, że ciągle popyt na zarządzających z wysokimi kwalifikacjami przewyższa podaż.
- Łącznie z bonusem dobry zarządzający może teraz kosztować rocznie kilkaset tysięcy złotych, ale raczej poniżej 500 tysięcy złotych, tę granicę przekracza niewiele osób - mówi jeden z zarządzających w krajowym TFI.
- Szacuję, że mogą to być kwoty rzędu 400-600 tysięcy złotych - dodaje członek zarządu innego towarzystwa.
Wynagrodzenia zarządzających to składowa stałej pensji i rocznego bonusa, którego wysokość zależy od wyników osiągniętych na tle konkurencji lub np. benchmarków (instrumentów, z którymi porównywana jest stopa zwrotu). Coraz częściej w ramach programów motywacyjnych w prywatnych TFI trafiają do nich też pakiety akcji firmy.
Zapotrzebowanie na zarządzających będzie rosło też z powodu nowych TFI pojawiających się na rynku. Teraz działa w Polsce 38 firm. Od początku 2008 roku zgodę Komisji Nadzoru Finansowego na rozpoczęcie działalności dostało sześć towarzystw, a kilkanaście czeka w kolejce. Zespoły będą też poszerzać istniejące TFI. Takie plany ma m.in. Ipopema TFI.
- Nasz zespół zarządzający to w sumie 11 osób, a do końca roku powinien powiększyć się do około 15. Ale na tym zapewne nie zakończymy jego rozbudowy - mówi Jarosław Wikaliński, prezes Ipopemy.
17 wniosków o zgodę na utworzenie nowego TFI znajduje się obecnie w KNF
5,8 tys. zł kosztuje kurs dla kandydatów na doradców inwestycyjnych w Związku Maklerów i Doradców