Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów przyjął we wtorek krytyczny raport o wpływie Gazociągu Północnego na środowisko Bałtyku.

Za raportem, którego sprawozdawcą był Marcin Libicki (PiS), głosowało 542 eurodeputowanych, przeciw było 60.

W sprawozdaniu posłowie apelują, by budowa gazociągu Nord Stream była w pełni zgodna z prawodawstwem UE w zakresie oceny oddziaływania na środowisko oraz z postanowieniami wszystkich międzynarodowych konwencji.

Najdalej idący fragment raportu, który wzywał do powstrzymania budowy gazociągu, jeśli na inwestycję nie zgodzą się wszystkie kraje przybrzeżne, został jednak odrzucony poprawką zgłoszoną przez socjalistów.

Mimo to sprawozdawca nie krył zadowolenia. "Mam nadzieję, że pan komisarz (ds. środowiska Stawros) Dimas, Komisja Europejska, Rada UE i wszyscy wielcy UE wezmą pod uwagę tę opinię PE, która tu jest wyraźnie wyrażona. Sprawa solidarności energetycznej, sprawa solidarności szerzej rozumianej, politycznej, dbałość o środowisko - są niezwykle ważne dla PE" - powiedział Libicki.

"Ja nie potrafię powiedzieć, jak to wyglądało. Może to było przeoczenie. Nie znam konfiguracji, w jakiej podejmowano tę decyzję"

"Dlaczego nie budować lądowego gazociągu, trzy razy tańszego i bezpieczniejszego? [...] To jest wielki polityczny plan, polityka Nord Streamu i jego właściciela, Kremla" - dodał Libicki.

Tuż przed głosowaniem mówił też o "niesłychanej ofensywie Nord Streamu", czyli rosyjsko-niemieckiej spółki budującej Gazociąg Północny, która "wprost wskazuje posłom, jak należy głosować, które poprzeć poprawki, gdzie się wstrzymać".

Zabierając głos w debacie, komisarz Dimas tłumaczył, że Gazociąg Północny został wpisany na listę priorytetowych projektów UE, które mają odpowiedzieć na jej rosnące zapotrzebowanie na energię. "To państwo też podjęliście o tym decyzję, nie ja sam" - mówił do eurodeputowanych. "Budowa tej nowej infrastruktury została zaakceptowana zarówno przez Parlament Europejski, jak i Radę (ministrów) UE w 2006 roku, kiedy przyjęto decyzję o ustaleniu priorytetowych projektów (energetycznych sieci transeuropejskich TEN-E - PAP) - przypomniał.

Decyzję w tej sprawie, na wniosek KE z 2003 roku, zaaprobowali w lipcu 2006 ministrowie konkurencyjności państw UE, z udziałem ministrów z Polski i państw bałtyckich. Eurodeputowani dali zielone światło kilka miesięcy wcześniej.

"Ja nie potrafię powiedzieć, jak to wyglądało. Może to było przeoczenie. Nie znam konfiguracji, w jakiej podejmowano tę decyzję" - powiedział PAP Libicki.

Planowany Gazociąg Północny po dnie Bałtyku jest jednym z wielu gazowych projektów infrastrukturalnych niezbędnych do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania UE na gaz. Należy jednak dokładnie zbadać jego wpływ na środowisko naturalne, dokładniej monitorować realizację tego projektu, a nawet rozważyć inne możliwe trasy przebiegu gazociągu - brzmią główne wnioski ze sprawozdania PE.

W raporcie znalazła się też krytyka "marginalnej roli" odgrywanej w tym projekcie przez UE, w szczególności przez Komisję Europejską. "Większe zaangażowanie UE zmniejszyłoby wątpliwości wielu państw członkowskich co do projektu Nord Stream" - czytamy.

Gazociąg Północny to dwie nitki rurociągu łączącego Rosję i Niemcy

PE podkreśla też, że na mocy konwencji z Espoo każda inwestycja, także Gazociąg Północny, powinna być poprzedzona analizą ewentualnych rozwiązań alternatywnych, biorących pod uwagę zwłaszcza koszty ich wykonania oraz bezpieczeństwo dla środowiska naturalnego. Takimi rozwiązaniami mogą być w tym przypadku lądowe trasy gazociągu. PE domaga się udostępnienia do gruntownych konsultacji z państwami przybrzeżnymi niezależnej oceny oddziaływania gazociągu na środowisko.

Gazociąg Północny to dwie nitki rurociągu łączącego Rosję i Niemcy, budowane przez spółkę Nord Stream, w której udziały mają Gazprom (51 proc.), BASF Wintershall (20 proc.), E.ON (20 proc.) oraz holenderska Gasunie (9 proc.).

Planowany gazociąg ma być najdłuższym podmorskim dwukanałowym gazociągiem na świecie, a jednocześnie najpłycej położonym, co czyni go szczególnie narażonym na ewentualne uszkodzenia. Zdaniem posłów, skala kilkudziesięciomiesięcznych prac na obszarze liczącym nawet do 2400 kilometrów kwadratowych jest "poważnym zagrożeniem dla bioróżnorodności i liczby siedlisk oraz dla bezpieczeństwa i płynności żeglugi w tym rejonie". Wskazują też na ok. 80 tys. ton amunicji bojowej zatopionej po II wojnie światowej na dnie Bałtyku, zawierającej środki trujące, takie jak gaz musztardowy czy iperyt.

PE zajął się tematem Gazociągu Północnego, gdyż do Komisji Petycji PE wpłynęła skarga poznańskiego radnego Krzysztofa Mączkowskiego

Dlatego posłowie proponują ustanowienie systemu wspólnego nadzoru nad rurociągiem z udziałem wszystkich krajów położonych w regionie Morza Bałtyckiego. Obowiązek wypłaty odszkodowań za zniszczenie środowiska naturalnego powinien spoczywać wyłącznie na spółce Nord Stream.

Podczas debaty większość posłów apelowała, że "nie wolno iść na żadne kompromisy w zakresie ochrony środowiska"; z drugiej strony pojawiły się apele, by nie tworzyć "sztucznych barier" wobec tej inwestycji. Cześć posłów wskazywała na duże upolitycznienie projektu, zrzucając odpowiedzialność za nie na Rosję, która używa swojej polityki energetycznej jako instrumentu nacisku na inne kraje. Najbardziej aktywni byli polscy deputowani oraz posłowie z krajów nadbałtyckich, którzy krytycznie wypowiadali się o możliwym oddziaływaniu planowanego gazociągu na środowisko naturalne.

PE zajął się tematem Gazociągu Północnego, gdyż do Komisji Petycji PE wpłynęła skarga poznańskiego radnego Krzysztofa Mączkowskiego (PiS) mówiąca, że rosyjsko-niemiecki gazociąg zagraża unikatowym i wrażliwym ekosystemom Morza Bałtyckiego, w tym liczącej zaledwie 600 osobników populacji morświnów. Analogiczną petycję z Litwy podpisało ponad 30 tys. osób.