Spór o inflację między ministrem finansów a szefem NBP ochłodzi stosunki między nimi, ale nie zmieni jednak znacząco perspektyw odnośnie do daty przyjęcia euro.
ANALIZA
Do ubiegłego piątku stosunki między Ministerstwem Finansów a Narodowym Bankiem Polskim można było nazwać co najmniej poprawnymi. Minister finansów Jacek Rostowski wielokrotnie powtarzał, że wierzy w skuteczność NBP w walce z inflacją, a członkowie RPP - która z inflacją walczy - ciepło wypowiadali się na temat czy to budżetowych planów resortu, czy zmniejszania deficytu finansów publicznych zgodnie z wymogami UE.
W ubiegły piątek minister finansów zaatakował szefa NBP za zwlekanie z podwyżkami stóp, czego skutkiem miał być szybki wzrost cen.
- Minister finansów upolitycznił spór o wzrost cen, a minister finansów uderzył w prezesa NBP jako przedstawiciela środowiska opozycyjnego. Takie emocjonalne i bezpośrednie uderzenie spowoduje wychłodzenie stosunków - mówi jeden z ekonomistów bankowych.
Jednocześnie jednak ekonomiści wskazują na trudną sytuację banku centralnego w walce z inflacją.
- Nie wszystko leży w gestii banku centralnego. Jeżeli spojrzymy na koszyk inflacyjny i wyodrębnimy z niego to, na co NBP ma realny wpływ, to wyjdzie, że jest to zaledwie połowa koszyka. A tylko NBP ma zapisaną dbałość o ceny - mówi Stanisław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.
MF zarzuca RPP spóźnianie się z podwyżkami, na co wpływ miała niechęć prezesa NBP do podwyżek wyrażana sprzeciwem w głosowaniach Rady w 2007 roku.
- Skrzypek zaczął głosować za podwyżkami dopiero po wyborach, przed wyborami mówił, że inflacja będzie niższa, niż prognozowano to chociażby w projekcjach NBP - mówi Stanisław Janecki.
Ochłodzenie stosunków może wpłynąć na prace przygotowawcze do wprowadzenia w Polsce euro. Ale nie będzie to decydujący czynnik.
- Prace związane z proceduralnymi aspektami przygotowań do euro, które wymagają współpracy NBP i MF mogą postępować wolniej, ale efekt końcowy nie będzie się różnił. Rynek i tak realistycznie ocenia, że wejście do ERM2 w 2009 roku jest mało prawdopodobne - mówi jeden z ekonomistów.
Tym bardziej, że mimo spełnienia kryterium budżetowego, pojawił się problem z inflacją - od maja Polska nie spełnia tego kryterium. Minister Rostowski mówił, że przed wejściem do ERM2 powinny zostać dokonane niezbędne do przyjęcia euro zmiany w konstytucji. A ciężko sobie wyobrazić zebranie większości w tej kadencji, która takie zmiany uchwali.
- I tak ze zmiany prawa tworzy się problem. No chyba, że dojdzie do porozumienia politycznego między rządem a opozycją w sprawie euro. W przeciwnym razie wejście do strefy euro przeciągnie się do minimum 2013 roku - mówi Janecki. Niektórzy ekonomiści prognozują nawet, że euro zastąpi złotego dopiero w 2015 roku.
OPINIA
PAWEŁ WYRZYKOWSKI
prezes Pfleiderer Grajewo
W sytuacji eksportera przyjęcie euro przez Polskę byłoby najbardziej uczciwym rozwiązaniem dla wszystkich. To, co nam doskwiera, ale także naszym odbiorcom, czyli producentom mebli, to ciągłe, nieprzewidywalne zmiany kursu złotego. W planowaniu strategicznym, gdy w grę wchodzi budowa fabryki, to wprowadzenie euro ułatwiłoby nam funkcjonowanie. Korzystnie na opracowywanie długofalowej strategii wpłynęłaby jasna deklaracja ze strony rządu na temat planowanej daty przyjęcia euro.