Koncerny energetyczne, fundusze inwestycyjne i prywatni inwestorzy będą inwestować w energię odnawialną. Do 2020 roku moc polskich elektrowni wiatrowych może osiągnąć 10-13 tys. MW, obecnie jest to 280 MW. Inwestorzy mają jednak trudności z pozyskaniem gruntów, podłączaniem do sieci i ze zmianami prawa.
Co najmniej 10 mld euro - tyle według szacunków GP w najbliższych latach wyniosą nakłady na inwestycję w budowę elektrowni wiatrowej.
- Są możliwości, by do 2020 roku poziom mocy w farmach wiatrowych sięgnął 10-13 tys. MW - mówi Tomasz During z PSEW.
Przy założeniu, że koszt wybudowania 1 MW to 5 mln zł, daje nam to astronomiczną kwotę 50-65 mld zł. Jeśli te plany uda się spełnić, to Polska już za kilka lat może stać się krajem wiatraków. Z farm wiatrowych pochodziłoby 25-28 TWh energii, czyli tyle, ile w ubiegłym roku zużyły wszystkie polskie gospodarstwa domowe.

Unijna zachęta

- Globalnym trendem jest inwestowanie w energetykę wiatrową. To pierwszy powód zainteresowania inwestycjami w tym obszarze na terenie Polski. Ale nie jedyny. Długoterminowe prognozy wzrostu cen energii pokazują, że taka inwestycja może okazać się dochodowa pomimo konieczności poniesienia wysokich nakładów - ocenia Jacek Kachel, dyrektor zarządzający w PNO Consultans.
W ubiegłym roku Unii Europejskiej wyznaczyła Polsce ambitny cel osiągnięcia do 2020 roku 15-procentowego udziału źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej. Pozwoliła też wspierać z funduszy unijnych budowę farm wiatrowych oraz produkcję urządzeń.
W ramach programu Infrastruktura i Środowisko dostępne będzie do 2015 roku 880 mln euro na wsparcie inwestycji z zakresu odnawialnych źródeł energii.
Eksperci zwracają uwagę, że choć fundusze unijne są zachętą do inwestowania w energetykę wiatrową, to dostępność tych dotacji musi być zgrana w czasie z harmonogramem projektu.
Z naszych informacji wynika, że konkursy mają ruszyć na przełomie 2008 i 2009 roku. Opóźnienie jest spowodowane brakiem trzech rozporządzeń o udzielaniu pomocy publicznej oraz kwestiami prawnymi związanymi z ocenami oddziaływania na środowisko.

Tłumy chętnych do inwestycji

Lista firm, które ogłosiły, że chcą inwestować w energetykę odnawialną, jest bardzo długa. Swoje plany mają czołowe polskie i europejskie koncerny energetyczne.
- Rozwój własnego potencjału wytwórczego odnawialnych źródeł energii traktujemy jako jedno z kluczowych zadań. Stworzona została osobna linia biznesowa OZE zajmująca się tylko tym obszarem. Nasza strategia zakłada zwiększenie produkcji energii zielonej o 4-6 TWh rocznie - mówi GP Dominika Tuzinek-Szynkowska, rzecznik PGE.
Dodaje, że podstawowym rozważanym kierunkiem inwestycyjnym jest energetyka wiatrowa (zarówno lądowa, jak i morska), ze względu na jej najwyższy potencjał rozwojowy.
Swoje pierwsze projekty w zakresie energetyki wiatrowej realizuje niemiecki koncern RWE, który chce wybudować farmy wiatrowe o mocy 280 MW. Powstaną one na Mazurach i Pomorzu, czyli w najbardziej atrakcyjnych miejscach w Polsce. Koncern wyłożył na ten cel ok. 100 mln euro.
Swoje plany wejścia do Polski ogłaszają także zachodnie fundusze inwestycyjne. W maju zrobił to hiszpański Taiga Mistral, który chce zainwestować 250 mln euro (na razie zgromadził 250 mln zł). Grono zagranicznych inwestorów jest bardzo szerokie. W Polsce chce inwestować nawet spółka komunalna z Austrii.

Problemy branży

Do tego należy doliczyć grono polskich inwestorów, dla których energetyka wiatrowa jest ciekawą alternatywą dla giełdy czy funduszy inwestycyjnych. O stopie zwrotu świadczy przykład farmy wiatrowej koncernu Vattenfall w okolicach Wolina (o mocy 30 MW), która przy rocznym przychodzie 15 mln zł przynosi 4 mln zł zysku operacyjnego.
Sektor energetyki wiatrowej napotyka jednak przeszkody, które mogą zniweczyć jego gwałtowny rozwój. Coraz bardziej dotkliwy jest deficyt miejsc, w których można postawić elektrownię wiatrową.
- Większość dobrych lokalizacji w północnej Polsce jest już zarezerwowana - mówi Tomasz During.
Zwraca przy tym uwagę, że nawet zdobycie gruntu i załatwienie wszystkich pozwoleń nie gwarantuje sukcesu.
- Przeszkodą jest także możliwość włącznie farmy do sieci energoelektrycznej. Nie wszystkie miejsca gwarantują podłączenie. Zdarza się, że inwestorzy sami budują linie. To jest jeden z głównych hamulców rozwoju całego sektora - podkreśla przedstawiciel PSEW.
Wykorzystują to spekulanci, którzy rezerwują działki i zapewniają podłączenie do sieci, a następnie wystawiają biznes na sprzedaż.
- Na rynku występuje nadpodaż kapitału. Duża część inwestorów interesuje się możliwością wejścia do Polski, ale nie może tego zrobić, bo albo brakuje odpowiednich gruntów, albo też brak dostatecznej liczby zaawansowanych projektów, które można by przejąć - ocenia Jacek Kachel.
Inny problem to kolejki u dostawców urządzeń do budowy elektrowni wiatrowych. Światowy boom na tę formę energetyki spowodował, że na same turbiny trzeba czekać ponad dwa lata.
Ostatnią bolączką krystalizującego się sektora energetyki wiatrowej są długotrwałe procedury, zmieniające się prawo i urzędnicy. Przykładem mogą być ostatnie działania resortu gospodarki, który chce nałożyć na inwestorów obowiązek wpłacania kaucji przed podłączeniem firmy do sieci. Ma ona być (z drobnym wyjątkiem) bezzwrotna. Przedstawiciele sektora energetyki wiatrowej twierdzą, że jest to ukryty podatek, podważający sens inwestowania.
- Zmiana zasad w trakcie gry powoduje, że psuje się klimat wokół inwestowania w Polsce w energetykę odnawialną - alarmuje Tomasz During.
SZERSZA PERSPEKTYWA - RYNEK
Unia Europejska chce, by do 2020 roku 20 proc. energii elektrycznej było wytwarzanych z odnawialnych źródeł energii. Ponieważ Polska jest państwem, które w skali całej UE ma jeden z najniższych udziałów energii odnawialnej w produkcji energii, to dla nas ten poziom został ustalony na 15 proc. Powodem była skala inwestycji, które muszą zostać wykonane. Kierując się wytycznymi UE, Ministerstwo Gospodarki określiło w rozporządzeniu nowe poziomy obowiązkowe zakupów energii ze źródeł odnawialnych. O ile w 2007 roku było to 5,1 proc. (nie udało się firmom energetycznym tego wymogu wypełnić), to w tym roku będzie to 7 proc., w 2009 roku - 8,7 proc., a w latach 2010-2014 - 10,4 proc.
Do 2020 roku moc polskich elektrowni wiatrowych może osiągnąć 10-13 tys. MW, obecnie jest to 280 MW / ST