Zwołana w trybie pilnym przez Arabię Saudyjską i rozpoczęta dziś w Dżuddzie konferencja producentów i konsumentów ropy nie przyniesie doraźnych rozwiązań kryzysu naftowego, ponieważ nie może spowodować natychmiastowego wzrostu produkcji - twierdzą zgodnie eksperci.

Król Arabii Saudyjskiej Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud oświadczył, otwierając obrady, że jego kraj podniósł produkcję ropy do najwyższego poziomu od ćwierć wieku. Zapewnił, że królestwo jest gotowe "odpowiedzieć na dodatkowe zapotrzebowanie".

Złożył to zapewnienie po tym, jak OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową) wykluczyła możliwość natychmiastowego podniesienia wydobycia ropy przez zrzeszone w niej kraje.

W spotkaniu w Dżuddzie uczestniczy na zaproszenie Saudyjczyków 36 krajów - producentów i konsumentów ropy, przedstawiciele 22 towarzystw naftowych i siedmiu organizacji międzynarodowych. Rijad pragnie wykazać wobec konsumentów, że Arabia Saudyjska - i szerzej OPEC - nie są odpowiedzialne za podwojenie się cen ropy w ciągu jednego roku.

Rijad ogłosił, że podniesie produkcję dzienną ropy o 200.000 baryłek

Na dowód dobrej woli Rijad ogłosił już w tym tygodniu, że podniesie produkcję dzienną o 200.000 baryłek. Przypomniał też, że maju tego roku już ją podniósł o 300.000 baryłek. Tak więc dzienna saudyjska produkcja ropy naftowej wyniesie 9,65 miliona baryłek.

"Nie oczekiwałbym wielkich rzeczy oprócz tego, co zostało już zapowiedziane" - powiedział dziś agencji AFP, prosząc o zachowanie anonimowości, szef jednej z międzynarodowych instytucji gospodarczych.

OPEC stoi bowiem faktycznie na stanowisku, że zaopatrzenie rynku naftowego jest wystarczające i że wszelkie podnoszenie wydobycia ropy nie dałoby bezpośredniego efektu w postaci obniżenia cen na rynku paliw płynnych.

"Pytanie brzmi, czy świat stoi w obliczu kryzysu podaży, a odpowiedź brzmi "nie" - oświadczył dziennikarzom przed otwarciem konferencji w Dżuddzie katarski wicepremier oraz minister energetyki i przemysłu Abd Allah ibn Hamad al-Attija.

Książę Abd el-Aziz ibn Salman, saudyjski wiceminister ropy naftowej, ostrzegał, że konferencja w Dżuddzie "nie przyniesie cudownej recepty" do natychmiastowego zastosowania i apelował o poszukiwanie "długoterminowych rozwiązań".

OPEC: dalszy wzrost produkcji nie zahamuje wzrostu cen

Projekt wspólnego dokumentu, który stanowił podstawę dyskusji na spotkaniu w Dżuddzie, wskazuje - jak pisze agencja AFP - na "konieczność zwiększenia przejrzystości działania mechanizmów regulujących funkcjonowanie rynków finansowych" w celu zmniejszenia ryzyka spekulacji na rynkach naftowych, które przypisuje się m.in. Amerykanom.

Dokument winą za obecną zwyżkę cen ropy obarcza także "brak inwestycji (w dziedzinie budowy nowych rafinerii), normy dotyczące ochrony środowiska i restrykcyjne ustawodawstwa".

Saudyjski minister ropy naftowej, Ali ibn Ibrahim an-Naimi, który przemawiał na konferencji w Dżuddzie, zapowiedział, że jego kraj zamierza zainwestować w ciągu najbliższych lat 129 miliardów dolarów w przemysł naftowy.

Przedstawiciel największego światowego producenta ropy, mówiąc, że obecna sytuacja na rynku naftowym "nie służy ani konsumentom, ani producentom", bronił tezy OPEC, iż "dalszy wzrost produkcji nie zahamuje wzrostu cen".

Lobao: eskalacja cen ropy spowodowała drożyznę na rynku artykułów spożywczych

W konferencji brał udział brytyjski premier Gordon Brown, choć było to spotkanie na szczeblu ministrów resortowych. Brown, podobnie jak amerykański sekretarz ds. energii Samuel Bodman, odrzucając tę tezę, domagali się zwiększenia produkcji ropy w celu ustabilizowania rynku naftowego.

W podobnym duchu wypowiedział się nowy brazylijski minister górnictwa i energetyki Edison Lobao. Ubolewał on, że eskalacja cen ropy spowodowała drożyznę na rynku artykułów spożywczych, co godzi zwłaszcza w kraje rozwijające się.

Jeśli OPEC zdecyduje się zwiększyć produkcję, Brazylia uczyni to samo i w przyszłym roku podniesie wydobycie do 2,3 miliona baryłek ropy dziennie - obiecał Lobao.