Banki nadal mają duży problem - mimo, że ich przybywa , Internet jest coraz bardziej dostępny a karty kredytowe można otrzymać właściwie za darmo, to Polacy nadal nie garną się do zakładania kont. Tylko trzy czwarte gospodarstw domowych ma rachunek w banku. A to oznacza, że miliony naszych rodaków korzysta z przysłowiowej skarpety i dokonuje opłat gotówką.

Pomysły banków idą w trzech kierunkach - do zmuszenia Polaków do zakładania kont, do zachęcania, poprzez radykalnie obniżenie ceny usług bankowych, albo do reklamowania –często wykorzystując popularność aktorów grających w telenowelach.

Problem tkwi w mentalności

Metody perswazji opierają się o badania, z których wynika, że w Polsce kont w banku nie mają osoby o niskiej wiedzy, starsze, niechętne nowym technologiom, wybierające gotówkę, lubiące np. porozmawiać z listonoszem.

Z raportu opracowanego przez Tomasza Koźlińskiego z departamentu systemu płatniczego NBP wynika, że bankowy dystans dzielący Polskę od rozwiniętych krajów UE wynika m.in. z mentalności. „Sposób myślenia sporej grupy osób wskazuje na strach przed nowościami. Także ta część obywateli najczęściej nie posiada wystarczającej wiedzy na temat określonych instrumentów bezgotówkowych. Mentalność i brak odpowiedniej edukacji potęgują dodatkowo uczucie braku zaufania do banków lub innych instytucji finansowych”. Bankowcy przyznali, że te uwarunkowania psychologiczne często pomijano w planowaniu rozwoju banków.

Najwyraźniej jednak bez odwołania się do psychologii już się nie da walczyć z polską niechęcią do usług bankowych i to bezgotówkowych. Czasy już są takie, że nie chodzi o pożyczki gotówkowe. Chodzi o to, by obieg pieniądza odbywał się elektronicznie. Bankowcy dobrze pamiętają badania Visa International sprzed kilku lat (prowadzone także w Polsce), z których wynika, że znaczne zmniejszenie roli gotówki w gospodarce prowadzi przede wszystkim do wzrostu PKB. Oznacza to korzyść dla banków, ale – co ważniejsze – dla całej gospodarki.

Najlepsza metoda - kij i marchewka

Propozycji przedstawianych tak przez polskich bankowców, jak przez ich zagranicznych kolegów było wiele, ale sprowadzały się one do mechanizmu kija i marchewki. Z jednej strony bowiem, skoro reklamy, konkurencja i zachęty nie działają, zaproponowano wprowadzenie prawnego przymusu posiadania konta: do wypłat nie tylko wynagrodzeń, także emerytur i rent, stypendiów, zasiłków. Do tego bankowcy przyglądają się wprowadzonym w innych krajach działaniom, zniechęcających do korzystania z gotówki.

Uznali na przykład, że „wynagrodzenia oraz emerytury i renty z ZUS lub KRUS powinny być przelewane na rachunek bankowy (o niskich kosztach prowadzenia) lub wypłacane na kartach pre-paid. Zastanowić można się nad ograniczeniem tego obowiązku do kwot przekraczających 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce za rok poprzedzający, tak aby wyeliminować sytuację pokrywania ewentualnych opłat bankowych za konto przez osoby otrzymujące najniższe wynagrodzenie, renty i emerytury (w przypadku wprowadzenia znacznych opłat za rachunek bankowy dla tej grupy klientów)” – napisano w raporcie, wskazując tak kij, jak i marchewkę.

Zauważono wreszcie problem zbyt wysokich opłat

Kwestia cen to zresztą pewna nowość w podejściu banków. Wreszcie dostrzeżono, że problem relatywnie wysokich cen usług bankowych naprawdę istnieje. Grupą bez kont jest bowiem m.in. ta część społeczeństwa, dla której comiesięczny wydatek nawet 2-3 zł to dużo.

Polskie banki od wielu lat mówią, że mamy bardzo nowoczesną infrastrukturę, która m.in. pozwala na jedne z najszybszych w Europie przekazywanie pieniędzy. Jednak z tego powodu, że stosunkowo mało osób korzysta z banków, koszty utrzymania infrastruktury dzielą się na mniej osób, co zawyża jednostkowe koszty transakcji i, co za tym idzie, ceny. Ale też ustalenia uczestników warsztatów w NBP wskazują, że warto długoterminowo zainwestować w niższe ceny.

Koszty to bowiem jedna z barier odstraszających mniej zamożnych klientów – często tych samych, którzy nie mają np. oporów w korzystaniu z punktów kasowych do płacenia rachunków. Tych samych punktów kasowych, w których zdarzają się nieuczciwi przedsiębiorcy.

A może bezpłatne konta, dofinansowywane przez samorządy?

Uczestnicy warsztatów mieli więc np. pomysł, by promować z jednej stron obowiązek wypłacania zasiłków dla bezrobotnych na bezpłatne konta (lub na kartę przedpłaconą), a z drugiej strony – umożliwiać takim osobom wykonywanie operacji na koncie bezpłatnie. Te pomysły są już realizowane przez niektóre samorządy. Dyrektor Remigiusz Kaszubski ze Związku Banków Polskich wskazuje, że wypłaty z pomocy społecznej na karty prepaid są stosowane m.in. w Katowicach i Poznaniu. „Dlatego jestem zwolennikiem samorządów, bo samorządy po prostu lepiej liczą pieniądze. Szkoda tylko, że przy bardziej zaawansowanych instrumentach budowane są jedynie rozwiązania lokalne, co oznacza, że osoba z jednego miasta nie może się nimi posługiwać w innym mieście. Ale to m.in. kwestia prawa, organizacji procedur przetargowych” – dodaje w rozmowie z portalem finansowym GazetaPrawna.pl.

Można też promować karty przedpłacone

Są też inne doświadczenia, które wskazują na konieczność dobrze przemyślanej organizacji. Krzysztof Markowski, prezes Biura Informacji Kredytowej pamięta, że kiedy pracował w PKO BP, przygotowano projekt wypłat zasiłków w oddziałach banku. „Uważałem, że to dobry pomysł, ale gorzej do niego odnieśli się inni klienci banku. Nagle bowiem w pewnych dniach w oddziałach pojawiała się kolejka klientów, którzy – delikatnie rzecz ujmując – mieli nieco inne garnitury niż pozostali klienci” – podkreśla prezes Markowski. Dlatego uważa, że np. karta przedpłacona jest lepszym rozwiązaniem, o ile oczywiście jej beneficjenci nauczą się, jak z niej korzystać.

Bankowcy zwrócili przy tym uwagę, że wstręt do kont mają nie tylko ludzie starsi i niezamożni. Dlatego zaproponowali np. wprowadzenie obowiązku bezgotówkowych rozliczeń podatkowych nie tylko dla firm, także dla osób fizycznych.

Reklamować je w telenoweli i przy ciastku

Uwarunkowania kulturowe są tak silne, że bankowcy uznali, iż w Polsce nie należy z nimi walczyć, ale je wykorzystać. Stąd na przykład pomysły promowania bankowości w telenowelach. Warto przypomnieć, że kiedy w jednym z chętnie oglądanych seriali zaczęto mówić o badaniach profilaktycznych, lekarze zauważyli zwiększone zainteresowanie tymi usługami medycznymi. Być może więc siła oddziaływania seriali będzie podobna w przypadku usług finansowych.

A także w szkołach

Inny pomysł, to akcje promocyjne, prowadzone przez banki i inne podmioty, wliczając w to szkoły. Bankowcy zwrócili przy tym uwagę, że jeśli chodzi o osoby starsze, to takie akcje winny się odbywać w atmosferze zgoła nie bankowej, raczej rodzinnej, a jednocześnie – powinny one być łączone z edukacją, jak używać banku. Stąd pomysł wykorzystania ośrodków kultury i – nawet - parafii.

Albo na wsi

Na wsi zaproponowano dodawanie ubezpieczeń od wypadków na roli do konta czy karty. Z drugiej strony – promowanie bankowości powinno się wiązać z uproszczonymi procedurami dla osób starszych. Bankowcy przyznali, że oddziały powinny być lepiej dostosowane do obsługi osób starszych, a pracownicy – specjalnie przeszkoleni – mogliby ułatwiać osobom starszym korzystanie z usług bankowych. Zaproponowano wręcz, by po prostu osoby starsze obsługiwali ich rówieśnicy, bądź osoby niewiele młodsze. To również ważne dla aktywizacji zawodowej tej grupy społecznej, tak przy okazji haseł o 50 czy 40 plus.

Banki mają pieniądze, ale same wszystkiego nie zrobią

Z drugiej strony jest jednak olbrzymia sfera legislacyjna, na którą banki wpływu nie mają, a która z kolei ma wpływ na powszechność korzystania z usług bankowych. Uczestnicy warsztatów wskazali, że to banki i organizacje płatnicze powinny, oczywiście, zajmować się promocją swoich usług. Ale do tego muszą dołączyć rząd, Sejm i Narodowy Bank Polski.

Bankowcy przekazują swoje propozycje w ramach Koalicji na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności, ale sami zmian legislacyjnych, takich jak obowiązek zakładania konta do otrzymywania wynagrodzenia, czy bezgotówkowe rozliczenia obywateli z administracją państwową i samorządową, nie uchwalą. Dodatkowo do działań zachęcających do korzystania z banków może włączyć się np. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, podejmując decyzje wzmacniające pozycję klientów.

Trzeba też pamiętać, o lobby…szarej strefy

Jednak propozycje bankowców wcale nie trafiają na podatny grunt, wbrew choćby danych ekonomicznym o korzyściach z korzystania z banków. „Są bardzo silne grupy nacisku, którym odpowiada istnienie szarej strefy – a to przecież strefa gotówki, zaś pomysły poszerzenia dopuszczalności obrotu gotówkowego dla firm jeszcze pogarszają sytuację. Dopóki nie będzie zrozumienia, że państwo na tym traci, że społeczeństwo nie korzysta z banków, nie mamy szans” – mówi Remigiusz Kaszubski.

Państwo traci w chociażby tak prosty sposób, że transakcję gotówkową łatwo wycofać z kasy. Transakcji opłaconej przelewem czy kartą - już nie. Ta bezgotówkowa może być sprawdzona przez fiskusa, ta pierwsza – ucieknie przed podatkiem. Nie chodzi o to, mówią bankowcy, by państwo było bezwzględnym kontrolerem każdego najmniejszego zakupu. Jednak obecne prawo sprzyja temu, by istniały duże grupy osób, które znakomicie żyją z zasiłków, nie płacą podatków, ale zarabiają nieopodatkowane pieniądze.

Doświadczenia innych krajów przemawiają, że warto wałczyć o konta

Rozwiązania zaproponowane dla polskiego rynku wcale nie są wzięte z księżyca.

Z innych rynków zaczerpnięto pomysł zobowiązania banków do tworzenia bezpłatnych kont bankowych (których koszty refunduje państwo), aby bank nie mógł odmówić prowadzenia konta z powodu za małych wpływów rachunek (przykład Belgii). Również w krajach „starej” Unii funkcjonuje bezpłatne konto z ograniczoną funkcjonalnością, czyli bez możliwości – na przykład – zaciągania debetu.

W Finlandii zmniejszono liczbę oddziałów banków

Na przykład w Finlandii pomyślano o zmniejszaniu liczbę oddziałów banku, po to, by zachęcić do korzystania z bankowości elektronicznej. W krajach, gdzie etap elektronizacji obrotu był mniej rozwinięty, zaczynano od wprowadzenia obowiązku zakładania konta, przy podejmowaniu pracy (Wielka Brytania).

We Włoszech gotówka tylko w określonych godzinach

Metody nacisku na opornych klientów były też bardziej fantazyjne, jak we Włoszech, gdzie zniechęcano klientów do płacenia rachunków gotówką w banku w ten sposób, że określano godziny, w jakich te transakcje są możliwe w oddziałach (np. tylko w środy). Również we Włoszech banki postanowiły nie inwestować w rozwój gotówkowego kanału płatności. Z kolei w Słowenii wprowadzono obowiązek bezgotówkowych rozliczeń podatkowych nie tylko dla firm, także dla osób fizycznych.

Niemcy dawali bonus pieniężny za otwarcie konta

Taki był kij. Jednocześnie była też i marchewka. Na przykład w Niemczech Commerzbank oferował 50 euro za otwarcie konta (metoda stosowana także w Polsce przy niektórych kartach kredytowych). Stosowano programy lojalnościowe dla posługujących się kartami (to zaczyna się dziać także w Polsce). „Właśnie na takie programy bardzo liczę, bo widać konkretną korzyść chociażby w możliwości przeliczania zakupów opłacanych kartą na litry benzyny” – mówi Remigiusz Kaszubski.

Obowiązkowi posiadania konta towarzyszyły np. w Wielkiej Brytanii duże inwestycje w rozwój sieci akceptantów, przyjmujących karty płatnicze. I to nie tylko na duże kwoty – Wielka Brytania jest jednym z krajów, gdzie najszybciej rozwijają się karty bezstykowe, pozwalające płacić kartą za niewielkie zakupy (jak gazeta, bilet czy kawa). W Niemczech zachęcano do posiadania konta znosząc opłaty za prowadzenie rachunku, jeśli saldo będzie się utrzymywać powyżej pewnego poziomu (co ciekawe, niektóre banki w Polsce wycofały się z tego pomysłu).

W Skandynawii swoje robi faktura elektroniczna

W krajach skandynawskich szeroko stosowana jest faktura elektroniczna, która trafia na rachunek klienta, a nie pocztą do skrzynki. Ten element popularyzowania banków zaczyna być obecny także w Polsce, zarówno w działaniach samych firm wystawiających masowe rachunki, jak i w przedsięwzięciach organizacji rozliczających transakcje (Krajowa Izba Rozliczeniowa).

Są też inne elementy, o które w Polsce na razie trudno – we Włoszech przełomowa była duża liczba oddziałów banków, zaś np. karty traktowano jak gadżet, który wypada mieć. Łatwość płacenia kartą widoczna jest też we Francji, gdzie zapłacić można nią nie tylko w supermarkecie, ale – np. za książkę na pchlim targu czy za nabiał w maleńkim sklepiku. Uczestnicy warsztatów zwracali też uwagę na olbrzymią rolę popularyzacji e-government przez rządy, czy upowszechniania dostępności kontaktów z administracją rządową czy samorządową przez Internet. To – z jednej strony ułatwienie dla obywateli, a z drugiej strony – uwiarygodnienie przez rząd systemów elektronicznych.

Trzeba tez wykorzystywać przyzwyczajenia lokalnych społeczeństw

Pamiętać jednak trzeba, że Polacy mają tę cechę, że stają okoniem, gdy im się coś każe. Dlatego szczególnie ciekawe są doświadczenia takich krajów, jak Grecja, Włochy czy Hiszpania, gdzie przekorność jest wpisana w kulturę życia i bycia, zaś osoby starsze, podobnie jak w Polsce, są często nieufne wobec nowinek. We Włoszech i Hiszpanii dużo zmieniła emancypacja kobiet, które po prostu zaczęły być samodzielnymi klientkami banków.

Takich problemów nie było np. w Wielkiej Brytanii, gdzie – co wskazywali uczestnicy warsztatów – nawet religia sprzyja innowacyjności w finansach, sprzyjając bogaceniu się. A już w patriarchalnej Grecji jest znacznie ciekawiej… Grecy lubili czeki, więc mają po kilka kont, by z czeków korzystać, co źle wróżyło nowocześniejszym instrumentom płatniczym. Jednak w tym kraju osoby starsze wcale nie są niechętne bankom: konto ma „mama Greka, na który jej syn wpłaca comiesięcznie dodatkowe środki na utrzymanie”. Za tym poszło przyzwyczajenie, że dziecku z okazji samych narodzin czy pierwszych urodzin zakłada się – jako prezent – konto i wpłaca na nie pieniądze. Wpłat dokonuje nie tylko najbliższa rodzina, także goście uroczystości. Również z okazji ślubu w Grecji i na Cyprze rodzina i znajomi wpłacają nowożeńcom pieniądze na konto. Grekom banki są potrzebne, ponieważ chętnie się zadłużają. Poza tym – jak stwierdzili uczestnicy warsztatów – lubią bezpośredni kontakt z pracownikiem banku. Zatem banki greckie bardzo rozbudowały sieć oddziałów, tym bardziej, że Grecy chętnie wyjeżdżają na weekendy na wieś, gdzie dostęp do banku też może się przydać.