Oferty dla fanów piłki nożnej zaczęły się pojawiać w marcu tego roku, a karty, nie tylko debetowe do konta, lecz także kredytowe były łatwo dostępne. Np. Dominet Bank uznał, że wystarczy mieć 700 zł miesięcznego dochodu netto i swoich kart „piłkarskich” wydał 4,5 tys. Gigant –detalista, jakim jest PKO BP informuje, że wydał ok. 45 tys. kart piłkarskich.
Aktywne używanie karty oczywiście jest premiowane. PKO BP wydaje do końca lipca kartę na warunkach promocyjnych (czyli bez opłaty rocznej), pod warunkiem jej użycia przynajmniej raz w ciągu dwóch miesięcy od odebrania. Klientom swojej bankowości prywatnej dał też możliwość wygrania biletów na mecze w Austrii i Szwajcarii. Również bank Millennium dla klientów, którzy zamówili kartę i jej używali, dawał możliwość wygrania jednego z pięciu biletów na mecz Polska-Austria (12 czerwca). Z kolei Dominet Bank zachęcał długim okresem bezodsetkowym i niższymi odsetkami od transakcji w okresie promocyjnym.
Poza meczami banki wprowadziły także inne zachęty, standardowe: koszulki, piłki, plecaki, czapki, ręczniki plażowe. Są też bardziej wartościowe nagrody, jak telewizory LCD i konsole do gier i karty prepaid z doładowanym kontem. Dostęp do tych nagród jest jednak możliwy pod warunkiem – właśnie – płacenia kartą. Klient musi też zgłosić transakcje bezgotówkowe, logując się (jak przy wielu wcześniejszych takich konkursach) albo na specjalne strony internetowe, albo wysłać SMS z informacją o transakcji na specjalnie w tym celu udostępniony numer.
Przy czym nagrody nie są tylko losowane z ogólnej puli zgłoszeń. Niektóre banki postanowiły premiować nagrodami określoną część wszystkich zgłoszonych poprawnie transakcji, czyli np. co 10 (Polbank EFG, ING Bank Śląski). Inne z kolei uznały, że warto wydawać karty debetowe i kredytowe ze specjalną oprawą plastyczną, ale w konkursie na nagrody mogą brać udział wszystkie karty z logo MasterCard (BZ WBK). Przy tym BZ WBK wybrał premiowanie wartości transakcji, przyznając punkty za wydane kwoty (liczone tak w złotych, jak w euro czy funtach) i jednocześnie dał dostęp do rozbudowanej strony poświęconej euro, gdzie np. można typować mecze.
Używanie kart jest ważne, bo od każdej transakcji do banku - wydawcy karty oraz centrum obsługującego transakcje trafia interchange fee, opłata ponoszona przez sprzedawcę przyjmującego karty. Opłata jest wliczona w cenę towaru czy usługi, zatem klient jej „nie widzi”. Intensywne używanie kart to zatem dla wydawcy znakomite źródło dochodu, dlatego właśnie z punktu widzenia wydawców jest ważniejsze od samego sprzedania karty klientowi i pobrania ewentualnej opłaty za wydanie.
Banki stosują różne metody, by zachęcić do płacenia plastikiem: od losowania nagród, po likwidację opłaty za wznowienie karty w następnym roku, do zwracania klientowi drobnych kwot od każdego zakupu. Wszystko po to, by klient używał karty nie tylko w okresie promocyjnym, ale by przyzwyczajenia zostały mu na później.
Banki wspólnie z organizacjami wydawców kart płatniczych organizowały już niejednokrotnie kampanie premiujące nagrodami aktywne używanie kart i powoli przynosi to rezultaty, bo liczba transakcji bezgotówkowych, czyli tych, na którym wydawcom najbardziej zależy, stale rośnie. Nie jest to wzrost gigantyczny, bo o ile w czwartym kwartale 2004 na jedną polską kartę przypadało 3,29 transakcji bezgotówkowej, to w 4 kwartale 2007 – 4,93. To jednak przy stale rosnącym rynku, czyli rosnącej liczbie kart. W czwartym kwartale ubiegłego roku Polacy wykonali 130,5 mln transakcji bezgotówkowych, a rok wcześniej – tylko 75,6 mln. Oznacza to, że choć Polska jest wciąż na szarym końcu Unii Europejskiej w wykorzystaniu nowoczesnych instrumentów płatniczych, to jednak namowy banków zaczęły przynosić skutek.
Znacznie lepiej statystyki wyglądają w wartościach: w czwartym kwartale 2007 wartość przeprowadzonych transakcji bezgotówkowych wyniosła 16,1 mld zł, a jeszcze rok wcześniej – 4 mld zł mniej. Jeśli przyjąć, że interchange fee (która ma służyć technicznemu utrzymaniu systemów płatności) wynosi średnio ok. 2 proc. , to korzystający z tej opłaty zarobili w samym czwartym kwartale ub.r. ponad 300 mln zł.
Karty związane z Mistrzostwami Europy to – na razie - tylko karty z logo organizacji MasterCard (czyli MasterCard lub Maestro). Ta firma jest oficjalnym sponsorem Euro 2008 i zainteresowani kartami mogą liczyć tylko na jej „plastik” . MasterCard zresztą aktywnie promuje użycie kart. Z jednej strony przekazywał opinie sędziego piłkarskiego Pierluigi Collina, który zachęcał do używania karty debetowej, by uniknąć kosztów wymiany walut. Z drugiej strony MasterCard straszył, że płacenie gotówką przez kibiców odwiedzających Austrię i Szwajcarię oznacza straty sięgające 30 mln euro, czyli 6 euro na każdego kibica (ich liczbę oszacowano na 5 milionów), lub 9,75 mln piw, czy ponad 27,6 tys. telewizorów płaskoekranowych. To straty na prowizjach za wymianę walut, nieotrzymane „końcówki” reszty w taksówkach, czy nawet monety wypadające z kieszeni.
MasterCard wie, co robi. Biznes kartowy się po prostu opłaca, czego najlepszym dowodem były dążenia konkurencyjnej Visy do wejścia jako partnera w piłkarskie imprezy (Visa związana jest z Olimpiadami). I wreszcie w czerwcu ubiegłego roku FIFA potwierdziła uzyskanie przez organizację Visa statusu partnera międzynarodowej federacji piłki nożnej oraz ogólnoświatowych praw związanych z imprezami piłkarskimi, w tym z Pucharami Świata mężczyzn – w latach 2010 i 2014 – oraz kobiet. Visa pisała wówczas, że chodzi jej o „ściślejszy związek skojarzeniowy” z imprezami piłkarskimi. Za dwa lata, przed Pucharem Świata w RPA, zapewne będzie można już uzyskać karty „piłkarskie” także z logo Visa. Walka była ostra, bo przed zawarciem tej umowy sąd w Nowym Jorku musiał odrzucić pozew MasterCard przeciw FIFA. To najlepszy dowód, że chodzi o duże pieniądze.