Giełda w Nowym Jorku jest bliska utraty prymatu na amerykańskim rynku. W tym kwartale handel na NYSE spadł o 26 proc. do najniższego poziomu od 2001 roku. Powód to agresywny rozwój alternatywnych rynków kapitałowych.



Liczba akcji zmieniających każdego dnia właściciela na parkiecie liczącym 216 lat wyniosła w drugim kwartale średnio 1,27 mld wobec 1,57 mld sztuk przed rokiem – wynika z danych New York Stock Exchange zebranych przez amerykańską agencję Bloomberg.

Dla kontrastu w całej Ameryce handel zwiększył się o 19 proc. do przeciętnego poziomu 6,84 mld akcji dziennie, dzięki rozwojowi takich platform, jak Bats Trading i Dirce Edge. Udział NYSE w ogólnej wartości handlu akcjami w USA spadł do 52 proc. w okresie pierwszych trzech miesięcy tego roku wobec 70 proc. w 1990 roku.

Analitycy stracili trop

Analitycy, dla których wolumen obrotów służy do prognozowania kierunku rozwoju sytuacji na rynku., utracili jeden z cenniejszych instrumentów. „Nie mógłbym już tak ufać swoim wykresom, ponieważ nie mam dostepu do wszystkich danych” – zwierzał się Bloombergowi jeden z pionierów analiz technicznych na Wall Street z 40-letnim doświadczeniem zawodowym, Ralph Acampora.

Obecnie trzecim największym parkietem w USA jest Bats, który odbiera część biznesu NYSE i Nasdaq’owi od chwili swego startu w styczniu 2006 roku w Kansas City. Na Bats przypada teraz 8,9 proc. wszystkich amerykańskich akcji, wobec 3,5 proc. przed rokiem.

Z kolei Direct Edg, które usadowiło się w Jersey ma już 4,1 proc. udziału w amerykańskich akcjach, kiedy przed rokiem było to tylko 1,2 proc.

Wniosek: analitycy nie mogą już tylko polegać tylko na danych NYSE i Nasdaq dla oceny wolumenu obrotów. Przeciętne obroty na New York Stock Exchange za 30 ostatnich sesji wyniosły w połowie maja 1,26 mld akcji, najmniej od października 2004 roku. Ta sama średnia dla Nasdaq’a obniżyła się w połowie marca do 834 mln akcji, także najniżej od października 2004.

T.B., Bloomberg