Z badań Narodowego Banku Polskiego wynika, że 76 proc. eksporterów nadal deklaruje opłacalność sprzedaży zagranicznej. Nie ma wśród nich firm z sektora spożywczego.
Rośnie odsetek przedsiębiorstw wskazujących kurs walutowy jako barierę rozwoju. Obecnie wynosi on 18 proc. Więcej firm wskazuje też na bariery popytowe - 9 proc. przedsiębiorstw z wysokim udziałem eksportu.

Nie wszystkim, ale się opłaca

Jednak mimo że badania wskazują na spadający optymizm w grupie eksporterów, to większość z nich, bo aż 76 proc., informuje o pełnej opłacalności sprzedaży zagranicznej. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest rekompensowanie niższych wpływów z eksportu tańszym importem zaopatrzeniowym.
Faktem jest jednak również to, że cierpią niektóre sektory. Z informacji Stowarzyszenia Eksporterów Polskich wynika, że jedną z grup najbardziej narażonych na negatywne skutki mocnego złotego są producenci żywności. Ich sprzedaż za granicę wyraźnie rosła po wejściu Polski do UE w 2004 roku.
- Obecnie nie można powiedzieć, że eksport jest opłacalny. Rynek wewnętrzny też wydaje się być nasycony i nie widać tak naprawdę niszy, gdzie te towary można byłoby zbyć w dobrej cenie. Sprzedaż za granicę jest pewnego rodzaju przymusem mającym na celu zbyt naszych artykułów - mówi Edmund Borawski, prezes Mlekpolu.

Trudny powrót do Rosji

Podobne problemy zgłaszają producenci drobiu, który do niedawna było hitem eksportowym ze względu na niższą (często o nawet 30 proc.) cenę. Kurs złotego do euro utrudnia warunki sprzedaży drobiu.
- Taki poziom kursu nie gwarantuje dodatniej rentowności w eksporcie drobiu, co spowoduje prawdopodobnie spadek sprzedaży do strefy euro i większą podaż na rynku krajowym. Alternatywnym rozwiązaniem jest poszukiwanie nowych rynków zbytu, na przykład w Europie Wschodniej - mówi Krystyna Szczepkowska, rzecznik Indykpolu.
Powinno temu sprzyjać zniesienie embarga na eksport polskich towarów do Rosji. Ale tylko teoretycznie.
- Biorąc pod uwagę, że polskie firmy wróciły tam po kilkuletniej nieobecności, nie będzie to zadanie łatwe. Również asortyment produktów nie będzie ten sam co w strefie euro - mówi przedstawicielka Indykpolu.

Grupa chroni

Ale nie wszyscy producenci żywności zwracają uwagę na kurs walutowy - nie martwi to firm, które są częścią międzynarodowych koncernów.
- Nasz eksport to w 100 proc. sprzedaż do innych oddziałów Danone i w związku z tym nie dotyczą nas zmiany kursu złotego do euro. Eksportujemy do ponad 30 krajów, ale wszystko w ramach rozliczeń wewnątrz grupy Danone - mówi Przemek Pohrybieniuk, członek zarządu Danone.
Mocny złoty cieszy niewątpliwie importerów żywności. - Sytuacja tych przedsiębiorców, którzy importują np. rośliny nieuprawiane u nas, jest na pewno dzięki temu lepsza - mówi Wiesław Łopaciuk, ekspert Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - co jednak w części jest niwelowane przez ogólny wzrost cen żywności na świecie - dodaje.
OPINIA
MAREK PRZEŹDZIAK
sekretarz generalny Stowarzyszenia Producentów Polbisco
Branża producentów słodyczy, której eksport do tej pory szybko się rozwijał, odczuwa wpływ osłabienia dwóch głównych walut: zarówno euro, jak i dolara. Mamy przez to kłopoty zarówno na rynku unijnym, jak i rynkach zewnętrznych. Marże tej branży są i tak niskie, więc firmy nie mają z czego schodzić. Mamy sygnały, że wraz z malejącą opłacalnością eksportu coraz więcej producentów rozważa wstrzymanie eksportu, choć jest to bardzo trudna decyzja. Bo powtórne wejście na rynek zewnętrzny jest bardzo trudne i wiąże się z dużymi kosztami. W naszym konkretnym przypadku jedynym plusem jest fakt, że nasz główny surowiec - ziarno kakaowe - kupujemy na giełdach światowych, co przy mocnym złotym jest korzystniejsze. Pozostałe surowce kupujemy w kraju, gdzie ceny żywności poszły mocno w górę.
Eksport i import żywności / DGP