Inwestorzy muszą zaryzykować budowę i wynajem nieruchomości, aby osiągnąć zyski rzędu 20-30 proc. rocznie.
BZ WBK AIB TFI tworzy drugi w swojej ofercie i czwarty na rynku publiczny fundusz inwestycyjny zamknięty (FIZ) rynku nieruchomości. Ze sprzedaży certyfikatów inwestycyjnych TFI chce pozyskać do Arki BZ WBK Funduszu Rynku Nieruchomości 2 FIZ od 97 mln zł do 582 mln zł. Fundusz co najmniej połowę środków będzie inwestował w Polsce, głównie w nieruchomości komercyjne (np. biurowe i handlowe).
TFI chce wykorzystać zawirowania na rynkach finansowych wywołane głównie przez kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA. W naszym regionie jego wpływ jest widoczny w wyższych stopach i marżach banków udzielających kredytów na zakup nieruchomości lub inwestycje deweloperskie. To oznacza droższe i trudniejsze do uzyskania finansowanie nowych projektów i spadek cen niektórych nieruchomości.
- Dzięki tej sytuacji możemy negocjować lepsze warunki wejścia do inwestycji i niższe ceny zakupu nieruchomości. Liczymy na satysfakcjonujące zwroty dzięki wzrostom czynszów, popytu na powierzchnie biurowe i wzrostowi wartości nieruchomości w długim terminie - mówi Agnieszka Jachowicz, dyrektor zarządzający funduszu rynku nieruchomości BZ WBK AIB TFI.
- Sądzę, że średnioroczne zwroty z inwestycji powinny wynosić przynajmniej około 10-12 proc. - dodaje.
Jeśli BZ WBK AIB TFI uda się pozyskać wystarczającą ilość środków do jego uruchomienia, będzie czwartym notowanym na GPW FIZ nieruchomości. Wyniki trzech istniejących wyglądają imponująco w porównaniu z wynikami funduszy otwartych inwestujących w polskie akcje, których roczne straty na koniec kwietnia sięgają średnio 20-30 proc. w skali roku.
Bardziej liberalna polityka inwestycyjna pozwala im na lokowanie środków bezpośrednio na rynku nieruchomości. Wzrost wartości aktywów netto tych funduszy ma generować rosnąca wartość nieruchomości w portfelu, przychody z wynajmu i zyski ze sprzedaży realizowanych inwestycji mieszkaniowych. A rynek nieruchomości w ostatnich latach przeżywał w Polsce prawdziwy boom. Fundusz otwarty musi ograniczać się do zakupu akcji notowanych spółek deweloperskich i budowlanych, co uzależnia wyniki od koniunktury na giełdzie.
Według Tomasza Trzusło Jones Lang LaSalle, firmy zajmującej się doradztwem w zakresie nieruchomości oraz zarządzaniem inwestycjami, osiąganie wysokich stóp zwrotu z inwestycji na rynku nieruchomości w Polsce i regionie jest coraz trudniejsze.
- Nie oczekuję w Polsce istotnych dalszych zwyżek wartości kapitałowych nieruchomości w żadnym sektorze. W najbliższych latach na pewno nie ma możliwości osiągnięcia zwrotów zbliżonych do 20-30 proc. bez podjęcia ryzyka deweloperskiego, czyli inwestycji sporej części środków funduszy w budowę i wynajem nieruchomości - dodaje Tomasz Trzusło.
Nie widzi za to możliwości wygenerowania takich zysków po zakupie gotowych, wynajętych nieruchomości. W takim przypadku będzie można mówić o stopach zwrotu sięgających okolic 10 proc.