Zamknięcie części sklepów to dla branży AGD spory cios. W okresie przedświątecznym generowały największe przychody.
ikona lupy />
DGP
Sektor został odcięty od klientów w momencie, gdy zaczął odrabiać straty po pierwszym lockdownie. Do końca października sprzedaż sprzętów gospodarstwa domowego wzrosła o kilka procent. – Klienci w obawie przed zamknięciem sklepów przyspieszyli decyzje zakupowe. Do tego stopnia, że producenci nawet zaczęli odczuwać brak towaru. To sprawia, że konsumenci kupują AGD, bojąc się podwyżek cen – tłumaczy Wojciech Konecki, prezes związku producentów AGD – Applia i wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).
Branża obawia się jednak, że wskutek zamknięcia centrów handlowych ten rok zakończy się na minusie. Ostatnie dwa miesiące roku to tradycyjny szczyt sprzedaży. Potwierdzają to dane Retail Institute, od połowy listopada sprzedaż kategorii RTV/AGD rośnie o niemal 40 proc.
– Pod względem wartości większość stacjonarnego obrotu jest realizowana w galeriach handlowych dużych i wielkich miast – mówi Wojciech Konecki.
– Zamknięcie sklepów tradycyjnych w IV kwartale, który jest najważniejszy w retailu, poważnie uderza w wyniki finansowe i sprzedażowe. Ostatnie dwa miesiące roku generują, zależnie od sektora handlu, ok. 20–25 proc. rocznych wyników. Pozornie galerie zostały zamknięte na krótki czas, ale w praktyce – to najważniejszy czas w roku – zaznacza Grzegorz Wachowicz, dyrektor handlu i marketingu, RTV Euro AGD. Jak dodaje, handel stacjonarny to wciąż dominująca forma sprzedaży.
Pewną szansę na odrobienie strat stwarza internet – podczas ostatniego lockdownu jego udział w sprzedaży kategorii AGD wzrósł z 30 proc. do 45 proc. Teraz branża oczekuje podobnego trendu. Choć obawia się o transport.
– Nawet jeśli my jesteśmy przygotowani na zwiększony popyt, nasz sklep internetowy jest w stanie obsłużyć znacznie większy ruch, operacyjnie zintensyfikujemy działania, aby przygotować przesyłki dla klientów, to one muszą jakoś do nich dotrzeć. W normalnych warunkach firmy transportowe czy kurierskie w listopadzie i grudniu są na granicy wydolności, bo liczba zakupów online wzrasta skokowo. A teraz jeszcze zabraknie tego podstawowego sposobu zakupu, w sklepach stacjonarnych, więc detaliści przeniosą swoją sprzedaż do online i wszyscy będą konkurowali o te same formy dostawy – kurierów, paczkomaty etc. Wydajność branży logistycznej nie jest nieograniczona. To spowoduje ogromne perturbacje – spodziewa się Grzegorz Wachowicz.
Problemy w sprzedaży stacjonarnej mogą przełożyć się na pracę fabryk. – Z pewnością zamknięcie sklepów będzie wiązało się z mniejszą liczbą zamówień, gdyż partnerzy będą pokrywali zamówienia online w pierwszej kolejności towarem z zam kniętych sklepów – ocenia Kamil Krzywański, rzecznik prasowy Sony Polska.
Na razie jednak zakłady produkcyjne jeszcze tego nie odczuły. Jak podkreślają przedstawiciele Samsung Electronics i BSH ich produkcja przebiega zgodnie z planem. – Branża tak naprawdę boryka się z niedoborami produktów w związku ze stale rosnącym popytem. I choć sklepy fizyczne zlokalizowane w zamkniętych centrach handlowych mogą mieć problemy z odsprzedażą, to bardzo dynamicznie rozwija się sprzedaż internetowa. To dobra wiadomość, bo dzięki temu produkcja nie powinna być ograniczana tak, jak miało to miejsce wiosną – przyznaje Tomasz Wawszczyk, dyrektor sprzedaży w LG Polska.
Pierwszy lockdown okazał się szansą dla mniejszych polskich producentów, którzy nie są uzależnieni od dostaw z zagranicy. Dla nich marcowo-kwietniowy przestój oznaczał mniejszą presję ze strony azjatyckiej konkurencji. – Produkcja jest w 100 proc. polska. Świat gospodarczy zamarł, a my produkowaliśmy i wchodziliśmy na rynek z internetową sprzedażą w sieciach AGD – opowiada Iwona Międlar z firmy Zelmotor.
Teraz z kolei jest szansa, że wyjdzie obronną ręką z powodu małej obecności w największych centrach handlowych. – Żaden z naszych klientów nie anulował zamówień. Część sklepów naszych odbiorców nie znajduje się w galeriach – dodaje. Jak twierdzi, problemem mogą być jednak dalsze obostrzenia. – Jeżeli rząd podejmie decyzje o całkowitym lockdownie, możemy nie osiągnąć zamierzonych celów sprzedażowych – przyznaje Iwona Międlar.