Wiosenny lockdown odbił się negatywnie na wszystkich gałęziach gospodarki. Jej odradzanie się może być o tyle trudniejsze, że wiele wskazuje na to, że odbędzie się ona w kształcie litery „W”. Oznacza to, że czekają nas kolejne, chwilowe spadki.

Mało optymistyczne prognozy wynikają stąd, że jak zauważają eksperci Euler Hermes, wiosenny spadek konsumpcji w strefie euro był nawet dziesięciokrotnie wyższy, niż w wyniku kryzysu finansowego z lat 2007-2008. Podobne wyniki zaobserwowano w inwestycjach.

Problemy z odbiciem gospodarki wynikają również z tego, że nasz główny rynek eksportowy, Europa Zachodnia odradza się wolniej niż inne regiony. Jak piszą eksperci Euler Hermes w raporcie „Analiza Branż w III kwartale 2020” dziewięć milionów miejsc pracy w strefie euro to miejsca pracy „zombie” – istnieją dotychczas dzięki dotacjom, ale wraz z ich końcem zaraz znikną (w Polsce z tego powodu zagrożonych jest nawet 600 tys. miejsc pracy). Co więcej, jeszcze przed pandemią aż 8 proc. firm MSP w UE było de facto niewypłacalne.

Niewypłacalność firm będzie się w dalszym ciągu pogłębiać. Jak czytamy w raporcie Euler Hermes przemawiają za tym liczne czynniki ekonomiczne – kwestie popytu zwalniającego po początkowym odreagowywaniu, kontynuowanie jedynie rozpoczętych inwestycji i wyhamowywanie nowych, wygaszanie programów pomocowych (i wymogu zwracania części środków czy uregulowania odroczonych zobowiązań), a nawet zapowiedzi nowych obciążeń podatkowych (lub powrotu do starych – m.in. w handlu). Od strony formalnej niewypłacalnościom sprzyjać będzie nowy tryb postępowania restrukturyzacyjnego, nie tylko znacznie uproszczonego, ale także wyjętego de facto spod kontroli sądów, gdy nadzorca postępowania pozostawać będzie w zależności finansowej od zleceniodawcy – dłużnika.

- Inwestycje będące jednym z głównych kół napędowych gospodarki spowolniły w pierwszym półroczu – wg. danych GUS nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw niefinansowych były o 6,6% mniejsze r/r. Dane trochę dezorientujące, gdy weźmie się pod uwagę, iż lockdown nie objął budownictwa i większość inwestycji budowlanych była kontynuowana. Tak, ale inwestycje to nie tylko budowle (w dużej części zresztą infrastrukturalne) – oprócz tego obejmują one nakłady na maszyny i urządzenia czy środki transportu. Te inwestycje nie są z reguły tak rozciągnięte w czasie jak budowy, łatwiej je wstrzymać, odroczyć czy całkowicie anulować. Efekty tego są od razu widoczne w postaci dużo liczniejszych od kilku miesięcy niewypłacalności firm dostarczających, serwisujących różnego rodzaju maszyny i środki transportu. Spadek tych inwestycji – oczywisty w okresie kryzysu – zaowocował niewypłacalnościami producentów m.in. maszyn dźwigowych, chłodniczych, do obróbki metali, dla przemysłu spożywczego, serwisantom i dostawcom środków transportu… Na skalę wcześniej niespotykaną – nawet po kilka w każdej z tych kategorii w skali miesiąca – mówi Tomasz Starus, członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

Najszybciej po wiosennym lockdownie odbił się handel detaliczny. Nie oznacza to jednak równie szybkiego (i trwałego) odbicia w konsumpcji prywatnej. Zdaniem ekspertów firmy z sektora handlu detalicznego nie powinny spodziewać się pełnej i trwałej poprawy poziomu sprzedaży. Wzrost sprzedaży, który nastąpił po lockdownie, i w ramach którego konsumenci w pewnym stopniu nadrabiali stracony czas stopniowo zaniknie, a konsumenci zaczną odczuwać nieprzyjemne skutki wzrostu bezrobocia.

Sytuacja na rynku pracy będzie także w dużej mierze determinować sytuację w sektorze budowalnym. W tej chwili spowolnienie w nim jest niemal niezauważalne – inwestycje są kontynuowane, sprzedaż pozostaje na niemal tym samym poziomie. Jednak, jak zauważają eksperci, rośnie grupa inwestorów, którzy kupują mieszkania za gotówkę, a grupa takich inwestorów nie jest przesadnie duża, nie udźwignie całego popytu na rynku, tym bardziej że rozwój rynku najmu spowolnił i stał się on bardziej konkurencyjny. Deweloperzy przyjmują więc postawę wyczekiwania na rozwój wydarzeń (m.in. na rynku pracy determinującego popyt na kredyty hipoteczne) wstrzymując uruchamianie nowych inwestycji, co z czasem ograniczy liczbę zleceń na prace jak i popyt na materiały budowlane.

- Kondycja budownictwa jest niejednoznaczna w obecnym czasie. Kontynuowanie inwestycji budowlanych na wiosnę pomogło utrzymać bieżącą płynność finansową nie tylko wykonawców, ale i całego łańcucha zaopatrzenia: dostawców materiałów, sprzętu budowlanego, firm transportowych, wspomagających proces inwestycyjnych (projektowanie, nadzór etc.). Wstrzymanie jednak rozpoczynania nowych inwestycji i rozpisywania nowych przetargów jest faktem na każdym poziomie: centralnym, samorządowym czy bezpośrednio podmiotów prywatnych. Ratowanie, gromadzenie kapitału a nie jego inwestowanie przez firmy w czasie kryzysu jest oczywiste, gorsze wpływy podatkowe i oszczędności czynione przez samorządy również. Także instytucje centralne szukają oszczędności, czekają też na nowy pakiet środków unijnych, których Polska ma być beneficjentem. Kurczy się więc rynek budowlany, nawet jeśli na razie w większym stopniu dotyczy to jego perspektyw niż obecnej sytuacji. Efekty odczujemy jednak już następnej wiosny, a może nawet wcześniej, gdyż firmy budowlane kontynuując prace nie skorzystały z rządowych tarcz w pierwszej fali pandemii, które obecnie w większości już wygasły. Nie były więc beneficjentem „ekstra” środków, zarabiając jedynie na bieżącej działalności, co może mieć znaczenie w zawsze trudnych dla branży zimowych miesiącach – mówi Tomasz Starus.

Gdy już wszyscy wyposażą swoje home office

Ciekawa sytuacja panuje w branżach meblarskiej oraz RTV/AGD. Obie są zagrożone niekorzystnymi zjawiskami związanymi z możliwą niewypłacalnością, ale obie skorzystały w pierwszej fazie zamykania gospodarki. Odreagowanie odłożonego popytu, czemu sprzyja dodatkowo pozostawanie w domu i realizacja drobnych remontów oraz zmian w aranżacji, generuje widoczny obecnie wzrost obrotów w branży meblarskiej. Utrzymanie home office na dużą skalę generuje dodatkowo spory popyt na wyposażenie domowych „gabinetów”. Był to jednak trend krótkotrwały. Zdaniem ekspertów Euler Hermes w znacznym stopniu wygasł już impuls zakupowy w elektronice i IT, związany z pracą i nauczaniem zdalnym.

Tymczasem marże zysku będą nadal pod wpływem presji związanej z cenami, a także pod wpływem dodatkowych kosztów związanych z prowadzeniem sklepów w czasie poważnego kryzysu sanitarnego. Widoczne jest to m.in. w wynikach sektora AGD, gdzie poziom trudnych długów (strat) wzrósł prawie dwukrotnie, nawet do 5 proc. wartości obrotu. Polecamy podsumowanie oceny perspektyw branży.
Podobne tendencje analitycy zaobserwowali w branżach związanych z zaspokajaniem podstawowych potrzeb. Żywność, środki higieniczne a nawet odzież kupowaliśmy w trakcie trwania lockdownu. Teraz, konsumenci wciąż kupują, ale uważniej przyglądają się cenom.

IV kwartał nie będzie więc okresem przedświątecznej hossy, jak było co roku. Konsumenci będą powściągliwi ograniczając wydatki, a przedsiębiorcy będą mieć z czasem rosnące problemy ze spłatą należności. Ostrożność i rozwaga są obecnie niezbędne nie tylko w nawiązywaniu kontaktów społecznych, ale także tych biznesowych – podsumowuje Tomasz Starus.

Link do pełnego raportu: https://www.eulerhermes.com/pl_PL/o-nas/analizy-ekonomiczne/analizy/analiza-branz-2020-q3.html