Z niektórych miast systemy wypożyczalni mogą zniknąć na długo.
Systemy rowerów publicznych w poprzednich latach biły rekordy popularności, ale teraz znalazły się na zakręcie. Ich pozycję już w 2019 r. podkopało pojawienie się hulajnóg elektrycznych. Teraz koronawirus pogłębił problem. – W poprzednie wakacje rowery w Warszawie były wynajmowane nawet 50 tys. razy dziennie. W ostatnich tygodniach ta liczba rzadko dobijała do 20 tys. – mówi Łukasz Puchalski, szef stołecznego Zarządu Dróg Miejskich, który nadzoruje działający od 2012 r. system Veturilo. Urzędnicy tłumaczą spadki m.in. przejściem dużej części osób na pracę zdalną. Do tego zniknęli turyści czy przyjezdni studenci.
Mniejsza liczba wypożyczeń to też mniejsze wpływy. Dawniej opłaty mogły pokryć 40 proc. kosztów działania systemu. Teraz najwyżej 20 proc. Spadki odnotowywane są też w innych miastach.
Warszawa liczyła, że od 2021 r. system zostanie unowocześniony i powiększony z 5 tys. do 6,4 tys. rowerów. Z tych planów nic nie wyjdzie. W przetargu zgłosiła się tylko jedna firma – hiszpańska Marfina. Za obsługę systemu przez osiem lat chciała 170 mln zł netto, a kosztorys ZDM wynosił 104 mln zł. O losie zamówienia jesienią ostatecznie mają zdecydować radni Warszawy. Łukasz Puchalski spodziewa się jednak, że przy coraz trudniejszej sytuacji finansowej miasta przetarg trzeba będzie unieważnić.
Na razie Warszawa szykuje rozwiązanie tymczasowe. Szuka operatora, który w 2021 r. będzie zarządzać systemem z dotychczasową liczbą rowerów. Nie wiadomo jednak, czy i ten awaryjny plan uda się wdrożyć w marcu 2021 r. Właśnie okazało się, że Marfina złożyła protest wobec założeń przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej. Zarzuca, że zapisy specyfikacji na uprzywilejowanej pozycji stawiają dotychczasowego operatora – firmę Nextbike. Według Puchalskiego planowane na 15 września otwarcie ofert trzeba będzie przesunąć.
Niepewny jest też los rowerów publicznych w innych miastach. W Trójmieście, Łodzi i Krakowie nie można z nich korzystać od początku tego sezonu. Przyczyny zniknięcia jednośladów były różne, ale najczęściej leżały po stronie operatorów. Spektakularny był zwłaszcza upadek systemu Mevo w Trójmieście. Składał się on wyłącznie z rowerów elektrycznych, ale zarządzająca nimi firma Nextbike nie nadążała z ładowaniem wyczerpanych baterii.
Samorządy mają nadzieję, że rowery wrócą w 2021 r. Pewności jednak nie ma. Wszystko przez nowe zawirowania z przetargami. W Trójmieście liczono, że we wrześniu będzie można poznać oferty chętnych do dalszego prowadzenia Mevo. Krajowa Izba Odwoławcza przywróciła jednak do gry firmę Nextbike. Wcześniej samorząd wykluczył ją z przetargu z powodu nienależytego wykonania usługi w 2019 r. Według Alicji Mongird, rzeczniczki metropolii trójmiejskiej, teraz realnym terminem uruchomienia Mevo jest jesień 2021 r.
Komplikuje się także sytuacja w Łodzi. Pod koniec 2019 r. wygasła umowa z dotychczasowym operatorem i miasto wciąż nie może wybrać nowej firmy. Nie wypaliły już trzy przetargi. Najpierw nikt się zgłaszał, a później ceny były wyższe od zakładanych. Pod koniec sierpnia Łódź ogłosiła czwarty przetarg.
W Krakowie, z którego pod koniec zeszłego roku wycofała się firma BikeU, trwa dialog techniczny w sprawie nowego przetargu. Krakowski „oficer rowerowy” Marcin Wójcik zastrzega, że system mógłby zacząć działać w 2021 r., ale pod warunkiem że miasto przekaże na ten cel pieniądze. Decyzja ma zapaść pod koniec roku.
Niepewność z rowerami publicznymi pogłębia kondycja spółki Nextbike Polska, która obsługuje najwięcej systemów. Późną wiosną pojawiło się ryzyko jej niewypłacalności. Złożyła wniosek w sprawie przyspieszonego postępowania układowego. Do kłopotów w dużej mierze przyczynił się koronawirus i rządowy zakaz używania rowerów publicznych, który obowiązywał przez ponad miesiąc. Firma zapewnia, że przechodzi restrukturyzację i będzie kontynuować obsługę systemów rowerowych.
Niektórzy eksperci zwracają uwagę, że trzeba pomyśleć o zmianie modelu funkcjonowania wypożyczalni. Według Adama Jędrzejewskiego ze stowarzyszenia Mobilne Miasto samorządy powinny rozważyć wycofanie się z darmowego krótkoterminowego wynajmu (zwykle przez 20 minut można jeździć bez opłat).