Nastąpił spadek wyniku finansowego dużych przedsiębiorstw o jedną czwartą – tak podaje GUS.
Opublikowany wczoraj raport GUS o wynikach firm po pierwszych trzech miesiącach tego roku niesie ze sobą dwie informacje. Pierwsza: gdyby nie pandemia, to z gospodarką mogło być dobrze. Scenariusz pisany jeszcze bez koronawirusa o spowalniającej gospodarce nie musiał się wcale zmaterializować, bo duże firmy (a takie w tym przypadku monitoruje GUS) zwiększyły swoje inwestycje. Wydatki na ten cel wyniosły niemal 30 mld zł i były o 4,3 proc. wyższe niż rok wcześniej (nie uwzględniając zmian cen). To o tyle dobra informacja, że rok temu nakłady inwestycyjne rosły bardzo szybko (o 22,8 proc.), co oznacza, że baza do porównań była wyższa. Wzrost inwestycji był jedną z najbardziej wyczekiwanych wiadomości w polskiej gospodarce od wielu kwartałów, zwłaszcza inwestycji prywatnych.
Ale jednocześnie – i to jest druga, gorsza informacja – przedsiębiorcom spadła rentowność. Niektórzy ekonomiści – np. z banku Pekao SA – wiążą to już z pandemią, choć w I kw. jej skutki odczuwaliśmy najsilniej dopiero w drugiej połowie marca. Ale eksperci mogą mieć trochę racji, bo jak spojrzeć, komu wskaźniki rentowności spadły najbardziej, to prym wiodą zakwaterowanie i gastronomia. Rentowność obrotu netto w branży, która cierpiała najbardziej przez lockdown, zmalała z 1,8 proc. w I kw. 2019 r. do minus 7,9 proc. dziś. Dla całej grupy firm wskaźnik obrotu netto wyniósł 2,4 proc. i w porównaniu z pierwszymi kwartałami ostatnich lat był to najgorszy wynik od 2009 r.
Skąd to nagłe załamanie? Z danych GUS wynika, że wzrost przychodów w firmach nie nadążał za wzrostem kosztów. Te pierwsze zwiększyły się o 4,3 proc., te drugie o 5,7 proc. W rezultacie wynik finansowy – czyli różnica między przychodami a kosztami – spadł dla całej badanej grupy firm aż o jedną czwartą. Przy czym wynik netto uwzględniający jeszcze np. obciążenia podatkowe – zjechał w dół aż o 28,6 proc. w porównaniu z początkiem 2019 r. Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan, nazywa to bezprecedensowym spadkiem i zwraca uwagę na jeszcze jeden niepokojący aspekt: wyraźnie zwiększa się polaryzacja firm. Ci, którym udało się osiągnąć zysk, zwiększyli go o 5,7 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Ale straty u tych, którzy zakończyli I kwartał na minusie, były aż o 87,3 proc. większe niż rok temu.
– To, co widać na zakończenie I kwartału, to jeszcze nic w porównaniu z tym, co zobaczymy w II – mówi Piotr Soroczyński, ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Jego zdaniem trzeba się spodziewać załamania przychodów, a spadek wyniku finansowego będzie jeszcze głębszy.