Powinna być jednak łatwa do uzyskania i obejmować możliwie dużo elementów – podkreślają przedsiębiorcy.
Jak pisaliśmy wczoraj w DGP („Roboty pomogą wyjść z kryzysu”), resorty rozwoju i finansów pracują nad nową formą wsparcia dla firm – od przyszłego roku będą mogły odliczyć od dochodu wydatki poniesione na automatyzację produkcji.
Przedstawiciele biznesu jednoznacznie stwierdzają, że każda forma pomocy będzie mile widziana. – Z zadowoleniem przyjmujemy wszelkie możliwe propozycje wsparcia rządowego – zapewnia Marzena Rogozik, przedstawicielka ArcelorMittal Polska, firmy z branży hutniczej.
Problem stanowić mogą szczegóły regulacji, a tych jeszcze nie znamy. – W przypadku wprowadzania takich rozwiązań procedury są ważniejsze od konkretnych kwot. Ulga musi być łatwa do uzyskania, a przedsiębiorca powinien wiedzieć, że wiąże się z uproszczonymi wymaganiami formalnymi. W przeciwnym razie nie będzie chciał z niej korzystać – mówi dr inż. Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego i inicjator Forum Rozwoju Przemysłu (FRP). Resorty pracujące nad projektem powinny wziąć też pod uwagę fazę testów. – W wielu przypadkach przedsiębiorcy nie będą mogli zdecydować się od razu na szeroką skalę zastosowań, nie wszystko też sprawdzi się w praktyce. Dobrym rozwiązaniem byłoby też pozwolenie na korzystanie z takich ulg konsorcjom kilku mniejszych podmiotów – ocenia. To one bowiem mogą szybciej odczuć pozytywne skutki automatyzacji – dzięki niższym kosztom i łatwiejszemu przestawieniu systemu produkcji i zarządzania.
Część firm czeka z gotowymi pomysłami na rządowe regulacje, które wspomogą unowocześnianie produkcji. – Mamy już przygotowane projekty dotyczące m.in. wykorzystania autonomicznych robotów w finansach czy elementów wirtualnej rzeczywistości w realizacji procesów produkcyjnych. Liczymy, że wsparcie rządu pomoże zarówno nam, jak i innym podmiotom na rynku wdrażać podobne inicjatywy szybciej i na większą skalę – deklaruje Magdalena Rzeszotalska, dyrektor ds. komunikacji w Polpharmie. – Dofinansowanie powinno obejmować działania badawcze usprawniające procesy we wszystkich obszarach, np. w obszarze sprzedaży: bezpieczne dla klientów kasy samoobsługowe z innowacyjnymi rozwiązaniami zarządzania głosowego – dodaje z kolei Daria Sulgostowska, rzecznik prasowy CCC.
Producenci z innych branż również są gotowi na wykorzystanie ulg. – Jeżeli zachęta będzie korzystna finansowo, to nawet nie będziemy mieli wyboru. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wciskałby hamulca, gdy pociąg się rozpędza. A producenci widzą konieczność automatyzacji wielu procesów produkcji i logistyki. Ci, którzy tego nie dostrzegli, już nie istnieją lub szybko zejdą z rynku – twierdzi Wojciech Konecki, dyrektor generalny APPLiA Polska, związku pracodawców producentów AGD i zarazem wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej. Pomoc państwa jest tu konieczna tym bardziej, że Polska traci swój dawny atut, czyli niskie koszty pracy. – Postawienie robota w Polsce czy w Niemczech jest tak samo kosztowne, a może nawet u nas droższe ze względu na koszt energii – dodaje wiceprezes KIG.
Jak przyznaje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), zmiany prawa zwiększą atrakcyjność inwestycyjną państwa. – Ulgi i preferencje dla nowych technologii to bardzo ważny element analizy każdego koncernu motoryzacyjnego przed nową inwestycją. Nowoczesność fabryk końcowych niesie za sobą modernizację u poddostawców, a więc zwiększy się też konkurencyjność krajowych producentów komponentów. Bo ich zaawansowanie technologiczne musi być podobne w całym łańcuchu produkcyjnym. W efekcie skorzystają wszyscy – tłumaczy. A to nie do przecenienia w momencie, gdy wiele firm będzie szukało skrócenia łańcucha dostaw i przeniesienia przynajmniej części produkcji z Dalekiego Wschodu do Europy.
Przedstawiciele przemysłu podkreślają, że obecny stan epidemii może paradoksalnie przyczynić się do szybkiego przeskoczenia na wyższy poziom technologiczny. Inwestycja w roboty jest bowiem tym bardziej zachęcająca, że stanowi zabezpieczenie przed niemożnością przyjścia pracowników do pracy. Z drugiej strony, w najbliższym czasie pracodawcy są skupieni przede wszystkim na utrzymaniu istniejących procesów. – Na razie większość walczy o przetrwanie, zawiesza nowe inwestycje. Dlatego ewentualne skutki regulacji zobaczymy najwcześniej po roku od ich wprowadzenia – ocenia Tomasz Zieliński. Wiele z nich może potrwać jednak dużo dłużej. – Tak zwana twarda automatyzacja (polegająca na zmianie w liniach produkcyjnych) to wielomilionowe inwestycje i proces rozłożony na dwa–trzy lata. Natomiast miękka, a więc rozwiązania dotyczące np. wirtualnej rzeczywistości czy automatyzacji procesów wewnętrznych, wymaga znacznie mniej czasu i kapitału. Ulga powinna zatem objąć wydatki związane także z wdrożeniem tych rozwiązań – ocenia Wojciech Konecki.