Albo rząd i prezydent nie doceniają skali zagrożenia gospodarki, albo nie mają pomysłu co mogliby w tej sytuacji zrobić, ocenił dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan Grzegorz Baczewski, odnosząc się do ogłoszonego pakietu działań dla przedsiębiorców o wartości 212 mld zł.

"Na podstawie zapowiedzi, które zaprezentowano przed chwilą na konferencji po Radzie Gabinetowej można wyciągnąć dwa wnioski. Albo rząd i prezydent nie doceniają skali zagrożenia gospodarki, albo nie mają pomysłu co mogliby w tej sytuacji zrobić. W to drugie, jako organizacja pracodawców, nie możemy uwierzyć" – powiedział Baczewski, cytowany w komunikacie.


Przypomniał, że Konfederacja Lewiatan przekazała do rządu konkretny pakiet propozycji zebranych w szerokich konsultacjach z kilkuset firmami.

"Zatem, jeżeli te propozycje zostały wykorzystane w tak okrojonej formie jak ogłoszono, najwyraźniej mamy do czynienia z bagatelizowaniem skali zagrożenia" – powiedział Baczewski.

"Szumnie ogłaszany pakiet osłonowy to chyba najbardziej oczekiwany przez przedsiębiorców projekt rządowy od lat 90-tych. W takich sytuacjach władza ma tylko jedną szansę – ogłosić coś co uspokoi rynki i da firmom przekonanie, że ktoś panuje nad sytuacją i wie co robić" – ocenił.

Jego zdaniem "od tego, czy pracodawcy i pracownicy spojrzą z choćby minimalnym optymizmem na swoją przyszłość, zależy czy będziemy mieli do czynienia faktycznie z recesją i jak głęboka ona będzie".

"Te nastroje zdecydują, czy właściciele firm skupią się na rozważaniu wariantu bankructwa, czy raczej przeznaczą wszystkie siły i środki na ratowanie swoich przedsiębiorstw. Od tego zależy, czy pracownicy zaczną oszczędzać ile się da, czy raczej zdecydują się realizować zakupy, które napędzą gospodarkę po spowolnieniu" - dodał.

W jego ocenie, najkonkretniejsza propozycja z przedstawionych w ramach pakietu dla przedsiębiorców to modyfikacja istniejących już przepisów o przestoju ekonomicznym i obniżonym czasie pracy (jest to postulat Lewiatana). Zgodnie z przedstawioną przez rząd propozycją firmy o obniżonych obrotach, stracie z ostatnich miesięcy, będą mogły liczyć na dopłatę do 40% wynagrodzenia przeciętnego dla pracownika, same będą musiały pokryć drugie 40%.

"Jednak ważne jest żeby przestoju ekonomicznego, czy obniżonego czasu pracy, nie wprowadzać układem zbiorowym. To spowoduje, że przepis stanie się martwy. W najlepszej sytuacji będą musiały upłynąć miesiące zanim uda się do tego doprowadzić" – ocenił Baczewski.

Jego zdaniem "odsuwanie płatności ZUS i innych na za 3 miesiące – dla firm, które już widzą, że będą walczyć o życie co najmniej do końca roku – oraz kumulowanie im tych płatności na maj i czerwiec to nawet nie jest plaster na krwawiąca ranę".

W ocenie Baczewskiego zabrakło całego szeregu rozwiązań, które są oczekiwane tu i teraz, żeby firmy mogły w ogóle funkcjonować:

- zawieszenie terminów procesowych

- zawieszenia obowiązku badań lekarskich dla pracowników, skoro nie działa medycyna pracy

- przedłużenie oświadczeń o zatrudnieniu cudzoziemców

- uwolnienia środków z kont split payment VAT

- odsunięcia podatków sankcyjnych

- zabezpieczenia przed odpowiedzialnością za niezrealizowanie umów.

"Brakuje też realnych rozwiązań, dających wsparcie firmom z branż, które już dziś znalazły się na granicy upadłości" – podkreśla. Jego zdaniem "gwarancje i wakacje kredytowe nie wystarczą".

"Ważne jest również, że ogłoszona kwota 212 mld złotych wydaje się imponująca, ale pytanie ile z tego faktycznie trafi do pracowników i przedsiębiorców" – powiedział Baczewski.