Sejm debatował w środę nad opłatą od słodzonych napojów i od alkoholu o objętości do 300 ml - tzw. małpek. Resort zdrowia uzasadniał, że ma ona wspierać prozdrowotne wybory konsumentów. Według opozycji, to kolejna danina na rzecz państwa, wymierzona w rodzimy przemysł i nie pomoże w walce z otyłością.

Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów zakłada wprowadzenie opłat od alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml oraz słodzonych napojów. Jak wskazywał wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński, to projekt oczekiwany przez ekspertów zajmujących się zdrowiem publicznym, popierany przez Światową Organizację Zdrowia.

Wskazywał na rosnące spożycie cukru w ostatnich latach i związany z tym nasilający się problem otyłości, również wśród dzieci i młodzieży. Mówił, że złe nawyki żywieniowe przekładają się na zapadanie Polaków nie tylko na cukrzycę, ale także choroby układu krążenia i nowotworowe. Rozwiązania zawarte w projekcie mają też pomóc w walce z problemami alkoholowymi. Zdaniem wiceministra udział w sprzedaży tzw. małpek w ostatnich latach wzrósł i jest istotnym zagrożeniem dla zdrowia Polaków.

Marek Rutka (Lewica) wskazywał, że "za setkami tych małpek kryją się ludzkie dramaty. Nabywane są głównie w drodze do pracy i z pracy, 60 proc. małpek to smakowe, wybierane głównie przez ludzi młodych i kobiety".

Zdaniem posłów opozycji, takie regulacje to jednak nic innego jak kolejna danina na rzecz państwa. "Jeśli weźmiemy do rąk te 20 stron ustawy i je przeczytamy, to, panie ministrze, nie ma tu słowa o zdrowiu, o profilaktyce, o chorobach cywilizacyjnych związanych z otyłością (...). To żaden projekt, który walczy z otyłością Polaków, tylko 41. podatek pisowski wprowadzony od 2015 roku" - mówił Jarosław Urbaniak (KO). Również Dariusz Klimaczak (PSL-Kukiz'15) dziwił się łączeniu ograniczenia spożycia tzw. małpek i słodzonych napojów, a pierwotnie jeszcze suplementów diety. Jego zdaniem, te sprawy powinny być rozpatrywane osobno. "Co łączy te zagadnienia? Pieniądze, które mają popłynąć szerokim strumieniem do budżetu państwa. To typowa zbiórka pieniędzy przez rządzących w obszarach, które można jeszcze opodatkować" - powiedział.

Wiceminister odpierał te zarzuty, mówiąc, że "jest to opłata, a nie podatek; podlega innemu reżimowi legislacyjnemu".

Barbara Dziuk (PiS) wnioskując o skierowanie projektu do dalszych prac, argumentowała, że jego celem jest kształtowanie prozdrowotnych zachowań kosumentów, a opłaty będa wpływały do NFZ i samorządów. "Takie rozwiązania wprowadzają opłaty na tego rodzaju dodatki do żywności, które zagrażają życiu i zdrowiu" - powiedziała.

Konrad Bergowicz z Konfederacji sprzeciwiał się natomiast temu, że rządzący chcą tymi zapisami dyktować Polakom, "co mają jeść, pić i ile ważyć".

Posłowie opozycji pytali też, dlaczego objętość butelki ma determinować wysokość opłaty. "Jak to jest, że alkohol wlany do butelki ćwierćlitrowej szkodzi, a do półlitrowej nie szkodzi?" - pytał Urbaniak. Dziwił się, co wspólnego z walką z otyłością mają kofeina, guarana i tauryna. Pytał dalej, dlaczego wyłączono z opłat suplementy diety.

Wiceminister odpowiadał, że resort doszedł do wniosku, iż będzie to przedmiotem szerszej nowelizacji.

Opozycja podkreślała też, że projekt jest wymierzony w rodzimy przemysł i zwalnia z opłaty cukrowej sieci handlowe. "Ten projekt ustawy zawiera zapisy dotyczące zwolnienia z tego podatku sieci handlowych, które sobie zaimportują napoje, tzn., gdy się kupi od polskiego producenta napój, zrobiony z polskiego jabłka, od polskiego sadownika, to on będzie droższy, a gdy się kupi z Niemiec, Francji, skądkolwiek, to będzie tańszy" - mówił Urbaniak. W imieniu klubu PO wniósł o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

Również Marek Rutka (Lewica) mówił, że projekt wygląda "na prezent dla ponadnarodowych wielkich korporacji producentów napojów kosztem rodzimych, często rodzinnych firm z kilkudziesięcioletnią tradycją".

Wiceminister zdrowia zapewniał, że nie ma mowy o dyskryminacji polskich producentów.

Posłowie opozycji wskazywali także na zbyt krótkie - ich zdaniem - vacatio legis. "W Wielkiej Brytanii wprowadzano tzw. suger tax w ciągu 3 lat" - argumentował Rutka. Lewica opowiedziała się jednak za skierowaniem projektu do pracy w komisjach.

Zgodnie z projektem przedsiębiorcy prowadzący sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży na podstawie zezwolenia będą zobowiązani do wniesienia opłaty związanej ze sprzedażą napojów alkoholowych o objętości nieprzekraczającej 300 ml. Ma to być 25 zł od litra stuprocentowego alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml. Przykładowo oznacza to 1 zł od 100 ml małpki wódki 40-proc., 2 zł od 200 ml małpki wódki 40-proc. i 88 gr od 250 ml małpki wina 14-proc.

Pieniądze z opłaty mają trafić w połowie do gmin i w połowie do NFZ na edukację, profilaktykę i świadczenia z zakresu opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień. Opłata będzie pobierana przy sprzedaży do sklepu (dotyczy alkoholu przeznaczonego do spożycia poza punktem sprzedaży).

Projekt zakłada też wprowadzenie opłaty od napojów słodzonych, podzielonej na część stałą i zmienną. Opłata stała to 50 gr za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej, dodatek 10 gr za litr napoju z dodatkiem substancji aktywnej (kofeina lub tauryna), opłata zmienna to 5 gr za każdy gram cukru powyżej 5 gram/100 ml – w przeliczeniu na litr napoju.

Dochody z opłaty od napojów słodzonych mają wpływać do NFZ i muszą być przeznaczone na edukację i profilaktykę oraz na świadczenia opieki zdrowotnej związane z utrzymaniem i poprawą stanu zdrowia świadczeniobiorców z chorobami rozwiniętymi na tle niewłaściwych wyborów i zachowań zdrowotnych, w szczególności z nadwagą i otyłością. Obowiązek wniesienia opłaty ma spoczywać na podmiocie, który sprzedaje napój do punktu sprzedaży detalicznej. Obowiązek powstaje w momencie przekazania do sklepu lub przesunięcia magazynowego do punktu sprzedaży detalicznej w przypadku sprzedaży własnej producenta.

Z opłaty mają być zwolnione napoje będące wyrobami medycznymi, zarejestrowanymi suplementami diety, żywnością specjalnego przeznaczenia medycznego, preparatami do początkowego żywienia niemowląt i wyrobami akcyzowymi. Z opłaty stałej zwolnione są także napoje zawierające co najmniej 20 proc. soku owocowego, warzywnego lub owocowo-warzywnego oraz będące izotonikami zgodnie z rozporządzeniem Komisji UE nr 432/2012.

Projekt przewiduje także przekazywanie przez prezesa NFZ 117 mln rocznie na rzecz Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej na finansowanie zajęć szkolnych dla dzieci i młodzieży w ramach profilaktyki pierwotnej. W pierwszym roku działania ustawy kwota ma być proporcjonalnie mniejsza i wynieść 87,8 mln zł.

Narodowa Strategia Onkologiczna na najbliższe 10 lat zakłada m.in. inwestycje w edukację, prewencję pierwotną i zdrowy styl życia. NSO ma doprowadzić do poprawy sytuacji kadrowej i jakości kształcenia w dziedzinie onkologii i poprawy skuteczności profilaktyki wtórnej. Zakłada też inwestycje w naukę i innowacje oraz poprawę organizacji systemu opieki onkologicznej poprzez zapewnienie pacjentom dostępu do najwyższej jakości procesów diagnostyczno-terapeutycznych i kompleksowej opieki.