Prognozowane wyniki Polskiej Grupy Zbrojeniowej za 2019 r. mówią o zysku co najmniej 100 mln zł przy przychodach ponad 7 mld zł.
W 2018 r. skonsolidowany wynik Grupy Kapitałowej PGZ za 2018 r. wyniósł 37,4 mln zł. Według prognoz w roku ubiegłym wynik ten wyniesie co najmniej 100 mln zł.
Można na to spojrzeć z dwóch stron: będzie on najwyższy w historii, ale jednocześnie oznacza, że rentowność grupy wynosi mniej niż 2 proc.
Według przedstawionych wczoraj przez zarząd PGZ szacunków, skumulowany przychód netto ze sprzedaży ma wynosić nieco ponad 7 mld zł, co jest wzrostem o ponad 1 mld zł. Jednak trzeba pamiętać, że te liczby obejmują także transakcje wewnątrz grupy, więc obraz jest nieco zamazany.
Reklama
Zarząd grupy chwalił się m.in. tym, że zyski wreszcie osiągnęły m.in. Mesko i Autosan, które w ostatnich latach były na minusie. Ponad 100 mln zł PGZ otrzymała od resortu obrony w ramach Programu Mobilizacji Gospodarki. Jego celem jest „utrzymanie bezpieczeństwa i ciągłości dostaw sprzętu wojskowego oraz usług na rzecz Sił Zbrojnych RP i innych uprawnionych organów”. Bez dotacji z PMG zysk PGZ oscylowałby więc wokół zera. Ale rok wcześniej ta dotacja była większa i wyniosła prawie ćwierć miliarda złotych, a zysk mniejszy.
Reklama
Eksport grupy miał wynieść w 2019 r. niecałe 800 mln zł, co stanowi wzrost o ok. 12 proc.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że nierzadko produkujemy dosyć drogo i nasza oferta bywa niekonkurencyjna – stwierdził członek zarządu Radosław Domagalski-Łabędzki i jednocześnie zapowiedział, że trwają zaawansowane rozmowy z Arabią Saudyjską. – Jeśli to się uda, będzie to prawdziwy przełom – dodawał.
Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi m.in. o sprzedaż transporterów opancerzonych Rosomak, co miałoby się łączyć także z częściowym przeniesieniem produkcji do Arabii Saudyjskiej. Z tym że podobnych zapowiedzi w najnowszej historii polskiej zbrojeniówki było wiele i do tej pory nic z nich nie wynikło. Być może tym razem faktycznie dojdzie do przełomu.
Pewnym jest, że wciąż zdecydowanie największym odbiorą PGZ jest i pozostanie resort obrony. W ubiegłym roku podpisał z państwową spółką umowy m.in. na remont czołgów T-72 z modyfikacją o wartości ok. 1,8 mld zł, dostawę amunicji (800 mln zł) czy 16 sztuk stacji radiolokacyjnych BYSTRA (prawie 700 mln zł).
Członkowie zarządu PGZ zapewniają o „konsekwentnie realizowanej konsolidacji i profesjonalizacji zarządzania” i silnym przestrzeganiu dyscypliny finansowej oraz wdrożeniu nowych zasad kontraktowania, szczególnie w odniesieniu do zapisów o karach umownych. Mówili także o wartej prawie 400 mln zł inwestycji w linie produkcyjne w Mesko, gdzie ma powstawać proch. W DGP szczegółowo informowaliśmy jako pierwsi już jakiś czas temu.
Postępującą, na razie małymi krokami, konsolidację faktycznie już widać: w ubiegłym roku połączono zajmujące się handlem zagranicznym CENZIN i Cenrex oraz Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 i 4.
Nie zmienia to faktu, że problemów w PGZ wciąż jest bardzo dużo. Kilka tygodni temu wniosek o ogłoszenie upadłości złożyła szczecińska ST3 Offshore, która miała zajmować się m.in. produkcją elementów do farm wiatrowych. Chwieje się również Stocznia NAUTA. – My nie mamy na nie bezpośredniego wpływu – mówił prezes PGZ Witold Słowik.
Większościowym udziałowcem w tych spółkach jest MARS Fundusz Inwestycyjny, którego głównym udziałowcem jest z kolei PGZ. Finansowo kuleje również Stocznia Wojenna, która, aby funkcjonować, powinna mieć co roku co najmniej 300 mln zł obrotów, a w 2019 r. było to mniej niż 200 mln zł.
Wciąż nierozwiązane pozostają problemy z modernizacją czołgów Leopard, których wojsko nie chce odebrać. Wydaje się, że wina leży zarówno po stronie zamawiającego, jak i dostawcy; według zapowiedzi problem powinien być zaraz rozwiązany. Z „powodów formalnych” nie została odebrana w ubiegłym roku partia przeciwlotniczych zestawów rakietowych Piorun. Na ostatecznym wyniku finansowym PGZ na pewno swoje piętno odcisną kary umowne, jakie grupa będzie musiała zapłacić resortowi obrony.
Wczoraj z funkcją wiceprezesa PGZ pożegnał się Sebastian Chwałek, który ponownie zostanie wiceministrem obrony narodowej. Ma być odpowiedzialny m.in. za wdrożenie nowego systemu zakupów uzbrojenia. Doświadczenie zdobyte w grupie z branży zbrojeniowej oraz pracy ministerialnej dają mu unikalne doświadczenie przy zakupach – zna problem od strony zamawiającego i dostawcy. Pytaniem otwartym pozostaje, czy będzie to umiał przełożyć na zmiany legislacyjne i czy minister obrony Mariusz Błaszczak faktycznie zdecyduje o głębokiej, potrzebnej od lat, reformie systemu.
W ostatnich tygodniach nadzór nad PGZ przejęło od resortu obrony Ministerstwo Aktywów Państwowych. Trudno przewidzieć, jak duże zmiany czekają PGZ i jak różne frakcje w PiS podzielą między siebie wpływy w grupie. O niepewności świadczy choćby to, że wczoraj – mimo odejścia Chwałka – nie przedstawiono w jego miejsce nowego wiceprezesa. Popołudniem, już po zamknięciu tego numeru DGP, odbyło się posiedzenie Rady Nadzorczej PGZ, która decyduje o składzie zarządu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Komentarze(0)
Pokaż: