ArcelorMittal Poland poinformował, że ogranicza produkcję stali w swojej krakowskiej hucie. Ta decyzja będzie miała wpływ na całą krajową branżę.
23 listopada ArcelorMittal, do którego należy 70 proc. polskiego przemysłu hutniczego, wygasi wielki piec w dawnej Hucie Sendzimira. Już w maju zapowiadano taki ruch, ale po fali związkowych protestów odstąpiono od tej decyzji.
Ograniczenie produkcji to skutek nadpodaży stali na całym świecie, przy jednoczesnym spadku popytu na rynku europejskim. Odkąd bowiem Stany Zjednoczone postanowiły wprowadzić zaporowe cła na stal, według danych Europejskiego Stowarzyszenia Stali (EUROFER) większość tego surowca trafiającego dotychczas za Atlantyk transportowana jest dziś na rynek UE, np. z państw Europy Wschodniej i Azji. Innym ważnym czynnikiem wskazywanym przez firmę są wyższe ceny za emisję CO2. – Wzrosły z poziomu siedmiu euro za tonę w 2018 r. do blisko 30 euro w 2019 r. A przecież państwa spoza UE zupełnie nie są objęte tymi obostrzeniami. Producenci stali zza naszej wschodniej granicy nie ponoszą tych kosztów, a więc nie ma mowy o porównywalnych warunkach konkurowania – mówi Sylwia Winiarek, rzecznik ArcelorMittal. Polska jako kraj członkowski bezpośrednio graniczący z państwami WNP traci na tym szczególnie, dlatego z punktu widzenia rozwoju polskiego hutnictwa tak ważna miała się okazać deklaracja szefowej Komisji Europejskiej, która zaproponowała wprowadzenie podatku od śladu węglowego dla państw nieobjętych handlem emisjami.
Zgodnie z szacunkami związkowców wygaszenie wielkiego pieca naraża na utratę pracy nawet przeszło tysiąc z ponad trzech tysięcy osób pracujących w hucie. ArcelorMittal nie potwierdza tej informacji – w komunikacie zaznacza, iż pracownicy zostaną przeniesieni do innych zakładów w Krakowie i Dąbrowie Górniczej, a część znajdzie się na tzw. postojowym, za które otrzyma niższe wynagrodzenie. – Uwzględniając wszystkie firmy żyjące z funkcjonowania huty, liczba mających problemy z zatrudnieniem może być nawet czterokrotnie większa. Przy hucie pracuje przecież mnóstwo mniejszych firm, m.in. remontowych czy producenci materiałów ogniotrwałych – podkreśla Andrzej Karol, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa NSZZ „Solidarność”. Jak dodaje, związkowcy zapowiedzieli na poniedziałek manifestację pod krakowską dyrekcją spółki, a trzy dni później pod tamtejszym urzędem wojewódzkim.
Wiadomość o wygaszeniu wielkiego pieca w Krakowie może oznaczać też kłopoty pozostałych polskich hut. Produkcja krakowskiej walcowni będzie się bowiem teraz opierać na półproduktach powstałych w Dąbrowie Górniczej, które dotychczas wykorzystywały inne zakłady – np. Huta Pokój w Rudzie Śląskiej. – AMP jest głównym producentem wsadu na polskim rynku. Decyzja o wygaszeniu pieca oznacza więc kłopot dla całej branży. Dotychczas jako związkowcy apelowaliśmy o większe uszczelnienie rynku. Dziś może się okazać, że pozostałe zakłady nie będą miały z czego produkować – mówi Karol.
Przedstawiciele ArcelorMittal deklarują, że gdy tylko sytuacja na rynku się poprawi, na pewno wznowią pracę pieca. Związkowcy podkreślają jednak, że jego ponowne rozpalenie nie będzie łatwe. – Nikt nie wie, ile tak naprawdę potrwa przerwa. Im dłużej, tym większe jest prawdopodobieństwo, że piec będzie wymagał kosztownego remontu. Istnieje realne zagrożenie, że nie będzie miał kto go obsługiwać – ocenia Andrzej Karol. Krakowski wielki piec był remontowany stosunkowo niedawno – w 2016 r. Jego renowacja kosztowała ponad 175 mln zł.