Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma wydać werdykt w sprawie kredytobiorców, którzy zaciągnęli w 2008 r. kredyt hipoteczny w złotym, ale indeksowany we franku szwajcarskim. Wnieśli oni do Sądu Okręgowego w Warszawie o unieważnienie umowy z uwagi na nieuczciwe - w ich opinii - postanowienia dotyczące mechanizmu indeksowania. Ich zdaniem postanowienia te były niezgodne z prawem, ponieważ umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Sąd Okręgowy w Warszawie skierował do TSUE pytania prejudycjalne w tej sprawie, domagając się wykładni unijnego prawa w kwestii nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Wyrok - w ocenie ekspertów - może mieć znaczenie dla wielu tzw. frankowiczów, którzy domagają się w sądach unieważnienia podobnych umów.
Prof. Witold Modzelewski stwierdził, że debatować nad konsekwencjami powinny zarządy banków przed 2008r., a jeśli tego nie robiły, to jest to poważny problem. "Można było się przygotować, negocjować umowy, można było nawet zapobiec obecnej sytuacji" - powiedział prof. Modzelewski.
Poseł Janusz Szewczak (PiS) potwierdził, że rozmowy ze środowiskiem bankowym były prowadzone od dawna, zarządy były monitowane, że problem z kredytami indeksowanymi i denominowanymi we frankach będzie coraz większy, a nie zniknie. Jednak nawet najbardziej przychylne propozycje załatwienia sprawy tych pożyczek i naprawienia sytuacji były odrzucane, a banki stały cały czas na stanowisku, że nie ma żadnego problemu. "Uważam, że jutrzejszy wyrok będzie korzystny dla wszystkich, prócz zarządów banków, które dostaną niższe premie" - skonkludował Szewczak.
Dr Aneta Wiewiórska - Domagalska z Uwiwersytetu w Osnabruck powiedziała, że jutrzejszy wyrok zwiększy szacunek do prawa. Ekspert dodała, że banki miały obowiązek nie tylko właściwie informować klientów, ale też równomiernie rozłożyć prawa i obowiązki, w tym ryzyko. "Należy pamiętać, że banki mogą się zabezpieczyć przed ryzykiem, a konsumenci nie mają takiej możliwości" - stwierdziła.
Dr Artur Bartosiewicz ze Szkoły Głównej Handlowej zwrócił uwagę, że sytuacja z kredytami frankowymi i wyrokiem TSUE to przyczynek do tego, by zastanowić się nad rolą Komisji Nadzoru Finansowego. Bartosiewicz dodał, że odniósł wrażenie, że nadzór bardziej chronił rynki, a tłumaczenia, że brak było narzędzi do zwiększenia ochrony konsumenckiej, to nie są wiarygodne wyjaśnienia. Jego zdaniem w szerszym kontekście kryzys związany z "frankowiczami", może być pierwszym etapem naprawy relacji klientów z bankami.