- W Polsce, aby być przedsiębiorcą jednak trzeba być urodzonym optymistą - uważa Andrzej Malinowski.
- Już od samego początku kształtowania się polskiej przedsiębiorczości, tj od końca lat 80., tylko dzięki determinacji polskich pracodawców doszło do zmian w gospodarce. Można przy tym mówić o pewnym fenomenie. Nie mogę zrozumieć tego, że politycy wciąż nie doceniają, iż mają tak znakomitych przedsiębiorców, którzy są gotowi, przy odpowiednich warunkach zawojować nie tylko lokalny rynek, ale i międzynarodowy - mówi Malinowski.
Przypomina, że już na samym początku, od czasu „ustawy Wilczka” skostniały wtedy aparat państwowy próbował coś "ugrać" dla siebie. Powoli zaczynały się zmiany. Najpierw doszło do powstania pierwszego Ministerstwa Gospodarki oraz następnie Komisji Trójstronnej - poprzednika Rady Dialogu Społecznego (którego prezydent jest obecnie członkiem).
- Jeśli mówić o legislacji w RDS, sprawa wygląda bardzo źle. Nasze, czyli pracodawców zdanie, jest pomijane przy większości projektów poselskich. To jakieś 40, a nawet 60 procent w skali legislacji od czasu wprowadzenia dobrej zmiany. A najgorzej przez to mają przedsiębiorcy. Największy problem, na jaki skarży się polski przedsiębiorca, to otoczenie legislacyjne i ciągłe zmiany - mówi Malinowski.
Zobacz więcej: