Po zatwierdzeniu przez francuskie Zgromadzenie Narodowe unijno-kanadyjskiej umowy o wolnym handlu (CETA) media w tym kraju zauważają w środę, że porozumieniu wciąż sprzeciwiają się ekolodzy, wielu rolników, a także polityków lewicy i prawicy.

W głosowaniu w niższej izbie francuskiego parlamentu 52 deputowanych prezydenckiej partii LREM wstrzymało się od głosu, a 9 głosowało przeciw. "To rekordowa kontestacja w łonie partii rządzącej" - skomentowała redakcja dziennika "Le Figaro".

Wiele francuskich mediów cytuje wpis na Twitterze deputowanego skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Thibauta Le Gala, który po wtorkowym występie Grety Thunberg, młodej bojowniczki przeciw globalnemu ociepleniu, wezwał swych kolegów, by "wybrali między CETĄ a Gretą".

Nie wybrali – zauważają autorzy środowych komentarzy, ale podkreślają jednocześnie, jak redakcja "Le Figaro", że "CETA w bólu przyjęta została przez podzieloną większość".

Dziennikarze przypominają, że w zeszłą środę, po 10-godzinnej debacie, głosowanie nad ratyfikacją umowy zostało przełożone, "by nie odbywało się chyłkiem, w ciemnościach nocy" – jak opisała to reporterka radia France Info.

"Przeciwnicy umowy twierdzą, że jest ona sprzeczna z ekologicznymi, sanitarnymi oraz socjalnymi zobowiązaniami Paryża i Brukseli" – streszcza argumenty krytyków redakcja ekonomicznego dziennika "Les Echos".

W przeddzień głosowania w parlamencie były minister ekologii Nicolas Hulot, który jest we Francji bardzo znany, w liście ogłoszonym na stronie internetowej radia France Info wezwał deputowanych, by mieli odwagę odrzucić umowę. Nawiązując do zeszłorocznej rezygnacji ze stanowiska w rządzie, ujawnił, że odszedł, ponieważ nie udało mu się osiągnąć gwarancji w takich sprawach jak ochrona klimatu, mączki zwierzęce - dozwolone w Kanadzie, a zakazane w UE - czy zachowanie obowiązującej we Francji zasady ostrożności.

Przypomniał, że Kanada wraz z USA i Brazylią w Światowej Organizacji Handlu (WTO) wystąpiły przeciw tej zasadzie pozwalającej na zakazanie substancji uznanych za szkodliwe lub podejrzewanych o szkodliwość. "Kiedy wszystkie lobby próbują wyłamać drzwi, nie trzeba dawać im łomu, jakim jest CETA" – pisał ten honorowy prezes fundacji ekologicznej swego imienia.

Członkowie rządu, jak i sam prezydent Francji Emmanuel Macron, odrzucają te oskarżenia, twierdząc, że odpowiednie klauzule umowy gwarantują europejskim konsumentom pełne bezpieczeństwo ekologiczne i sanitarne.

W wywiadzie dla radia France Inter szefowa partii Pokolenie Ekologii, deputowana Delphine Batho oskarżyła ministrów o to, że "kłamią w żywe oczy".

Francuscy rolnicy obawiają się "nieuczciwej konkurencji" żywności kanadyjskiej, twierdząc, że tamtejsze mniej surowe normy spowodują spadek cen i mogą wyeliminować ich z rynku.

Jeśli wierzyć sondażom, większość Francuzów akceptuje umowę CETA, ale 80 proc. ankietowanych sprzeciwia się importowi kanadyjskiego mięsa i ryb, gdy przypomina im się, że Kanada pozwala na karmienie krów mączkami zwierzęcymi i hodowanie łososi modyfikowanych genetycznie.

Philippe Betschart, właściciel winnicy z regionu Bordeaux, "za bitwę ariergardy" uznał w wypowiedzi dla PAP walkę z CETA. Ta umowa jego zdaniem zabezpiecza chronioną nazwę pochodzenia francuskich produktów. "Dzięki niej rusza dynamika międzynarodowych norm środowiskowych" – powiedział ten producent wina ekologicznego.

Przyznał też, że "oczywiście, konieczne będą pewne kompromisy, ale nie jest prawdą, że układ wszystko wyrównuje do dołu".