Najpierw dwa banki wypowiedziały spółce umowy kredytowe, teraz straciła ona samochody. Będzie też musiała spłacić pożyczkę, którą gwarantowała.
Mowa o pożyczce udzielonej przez firmę Cargobull przedsiębiorstwu HK Logistic, którą ZM Kania gwarantowały. Pożyczkodawca wezwał spółkę do zapłaty z tego tytułu m.in. ponad 735 tys. euro, co w jego opinii powinno było nastąpić do 11 czerwca. To nie wszystko: ZM Kania zostały właśnie pozbawione wszystkich samochodów, które oddała im w leasing firma Alphabet Polska Fleet Management. Oprócz tego mają czas do przyszłej środy na spłatę prawie 324 tys. zł zaległych rat leasingowych i opłat serwisowych. To pokłosie wypowiedzenia przez Alphabet umów.
Nowe żądania wobec ZM Kania są skutkiem złej sytuacji finansowej spółki. Jeden z czołowych producentów wędlin na polskim rynku ograniczył produkcję i zapowiedział, że może ją całkowicie wstrzymać, bo ma kłopoty z pozyskaniem kapitału obrotowego. To nim mógłby finansować zakup surowca, ale kasa ZM Kania świeci pustkami. Sprawy nie ułatwia wcześniejsze wypowiedzenie umów kredytowych przez Alior i Bank Handlowy. To najwięksi wierzyciele finansowi ZM Kania. Im i Santanderowi Polska zakłady są winne w sumie ponad 362 mln zł.
Firma znalazła się na celowniku wierzycieli i inwestorów giełdowych po tym, jak jej audytor – PFK Consult – odmówił wydania opinii do jej sprawozdania finansowego za 2018 r. Audytor wymienił pięć powodów, w tym brak wiarygodnych danych finansowych jednego z kontrahentów, u którego ZM Kania mają należności. Według stanu na koniec 2018 r. było to 337,5 mln zł. Spłata tych należności została przedłużona do końca tego roku, ale bez danych o kontrahencie audytor nie był w stanie ocenić, czy ZM Kania uzyska jakąś korzyść, czy nie. Skutkiem decyzji PFK Consult była nie tylko wzmożona czujność banków, ale też odwrót inwestorów od akcji spółki. W ciągu miesiąca ich wartość spadła o ponad połowę.
ZM Kania się jednak nie poddają i przynajmniej jedno małe zwycięstwo mają już na koncie. Sąd otworzył przyspieszone postępowanie układowe, o które wnioskowały w ubiegłym tygodniu. Uruchomienie tej procedury daje ochronę przed wierzycielami. Z momentem jego otwarcia zawieszone są wszystkie wszczęte już egzekucje długu, który może być objęty układem. ZM Kania przedstawiły wstępny plan zaspokojenia wierzycieli. Zakłada on, że wierzyciele finansowi mieliby zostać spłaceni w ciągu ośmiu lat, obligatariusze w siedem, a kluczowi dostawcy – w cztery lata. Firma deklaruje także wprowadzenie planu naprawczego, który ma zakładać kontrolę cen wraz z ich renegocjowaniem u odbiorców.
To, czy plan się powiedzie, będzie zależeć od tego, czy wierzyciele zgodzą się na układ, a odbiorcy na zwiększenie marż spółki. Firma ocenia, że z mocy prawa układem mogą zostać objęte wierzytelności warte prawie 485,8 mln zł, a kolejne 329,5 mln zł mogłyby zostać do niego włączone po uzyskaniu zgody wierzycieli. Rozmowy z nimi oraz z odbiorcami mają być prowadzone w najbliższych dniach. Biedronka, jeden z głównych odbiorców, nie chce komentować, czy widzi szansę na podniesienie marży Kani.
Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, ma nadzieję, że cała ta sytuacja zwróci uwagę rynku detalicznego na to, jak trudne warunki współpracy proponuje on dostawcom. – Być może zdecydują się na większą elastyczność w negocjacjach cenowych i szybsze reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe. Obecnie zmiany w warunkach kontraktu następują po miesiącu czy nawet kilku miesiącach. Oczywiście ważne jest, by działało to w obie strony, czyli rosły ceny dostaw, gdy surowiec jest drogi, i spadały, gdy jest tani – dodaje.
Zakłady przetwórcze liczą na podniesienie marż, które obecnie sięgają maksymalnie 2 proc. Według branży sytuacja poprawiłaby się, gdyby wzrosły do 4–5 proc. To pozwoliłoby gromadzić firmom kapitał na czarną godzinę i niezbędne inwestycje, dzięki którym mogłyby obniżać ceny dostaw. Firmy mają nadzieję, że przykład Kani pozwoli dostrzec jeszcze jeden problem: długie terminy płatności za dostawy od sieci. – Na pieniądze za fakturę trzeba czekać nawet kilka miesięcy. A surowiec trzeba kupować na bieżąco, podobnie jak płacić pracownikom czy za transport towaru – dodaje Choiński.