Zamożni zyskali na transformacji
Po upadku komunizmu nierówności dochodowe w Polsce wzrosły, choć to nie my jesteśmy tu liderem wśród byłych demoludów. Wskazują na to wyniki badań dwóch ekonomistów Pawła Bukowskiego i Filipa Novokmeta, którzy wzięli na warsztat informacje podatkowe, dane z rachunków narodowych i ankiet. Według nich oficjalne raporty, choćby te przygotowywane przez GUS, nie do końca oddają skalę wzrostu nierówności, jaki wiązał się z transformacyjnym szokiem. Wyliczenia Bukowskiego i Novokmeta wskazują, że jeszcze w 1989 r. 10 proc. najbogatszych Polaków uzyskiwało 23 proc. całkowitego dochodu, a w 2015 r. już 40 proc. Teraz jest pod tym względem niewiele lepiej, bo z zestawienia przygotowanego przez Ministerstwo Finansów wynika, że w 2016 r. najbogatsi dysponowali 41 proc. ogólnego dochodu. Ekonomiści stawiają tezę, że sukces transformacji w dużej mierze był sukcesem grupy o największych dochodach.
38 milionów ważnych małych planów
Poziom życia Polaków w stosunku do USA, globalnego lidera gospodarczego, mierzony dochodem na mieszkańca, przekracza dzisiaj 50 proc. To osiągnięcie ostatnich 30 lat nie brzmi imponująco do momentu, w którym sobie nie uświadomimy, że w przededniu I wojny światowej w 1913 r., na koniec II RP w 1938 r. i na koniec PRL w 1988 r., nasz poziomu życia oscylował wokół zaledwie 20 proc. ówczesnych Amerykanów. Polska w 1989 r. należała do najbiedniejszych krajów Europy. Byliśmy biedniejsi niż Białoruś, Ukraina i Bułgaria. Centralne planowanie przez władze zastąpiliśmy małymi, ważnymi planami 38 mln wolnych Polek i Polaków. Efektem ich pracy był nadzwyczajny wzrost poziomu życia, który można określić tylko mianem cudu gospodarczego.