Odnosząc się do problemu reindustrializacji Aneta Muskała, wiceprezes International Paper Kwidzyń, stwierdziła, że bardziej potrzebna jest Polsce strategia rozwoju przemysłu, a nie reindustralizacja. – Przemysł energochłonny odgrywa dużą rolę w generowaniu przychodów, PKB, zatrudnieniu. Dlatego jego rola jest dla rozwoju europejskiej gospodarki ogromna. Chciałbym, abyśmy wspólnie opracowali strategię i ją implementowali dla przemysłu – uznała.
Strategiczne wyzwania
Paweł Gruza, wiceprezes KGHM ds. aktywów zagranicznych, zwrócił uwagę, że reindustralizacja to kierunek polityki, który trafia nawet na czołówki światowych mediów. Przywołał przykład wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa. – Stany Zjednoczone uchwaliły nowe prawo mające na celu zachowanie pierwiastków wydobywczych, w tym miedzi.Ci, których na to stać, wykupują zasoby w innych krajach, nawet jeśli dziś jeszcze nie ma technologii przerobu np. odpadów, bo myślą perspektywicznie – zaznaczył Gruza. – Bo może dziś jeszcze nie ma, ale za 10 lat mogą się pojawić. My jako KGHM jesteśmy wczepieni w gospodarkę krajową, ale Polska musi mieć świadomość, jaka walka na arenie międzynarodowej toczy się o surowce – podkreślił wiceprezes miedziowego koncernu.
Obecny na sesji Marek Niedużak, podsekretarz stanu w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, dodał, że są takie kraje, które przeszły dezindustralizację, np. Anglia. – W tym sensie dla nich taka agenda byłaby potrzebna, u nas udział przemysłu jest duży, więc raczej możemy mówić o transformacji przemysłu. Stąd powołanie fundacji, która ma ten proces wspomagać w kierunku Przemysłu 4.0, internetu rzeczy, nowych technologii – przypomniał. – Druga sprawa, to uchwalona ponad rok temu ustawa, która pozwala na wsparcie w postaci ulg podatkowych nowych inwestycji i umożliwienie lokowania inwestycji nie tylko w specjalnych strefach, ale w całym kraju.
Reindustrializaję jako transformację widzi natomiast Łukasz Otta z Siemensa, który wyjaśnił, że każda firma, która poważnie podchodzi do informatyzacji, wie, z jaką odpowiedzialnością wiąże się wzięcie na siebie roli lidera zmian. – Po pierwsze konieczny jest dostęp do wykwalifikowanej kadry, dopiero na drugim miejscu wymieniane są inwestycje – zaznaczył Otta. – Transformacja będzie tak dobra, jak wspólnie jesteśmy w stanie to wypracować, czyli my i firma, która się na dygitalizację zdecyduje. Wówczas będziemy mogli mówić o sukcesie tego przedsiębiorstwa.
Jeszcze inaczej do sprawy podszedł Łukasz Petrus, prezes PGO SA, mówiąc, że dla niego reindustralizacja to innowacyjność. – Jako Polska możemy śmiało pochwalić się, że u nas przemysł ciężki ma spory udział w przemyśle, dla mnie to silne zaplecze dla rozwoju, bo tam pracują świetni fachowcy, inżynierowie, którzy wyjeżdżają za granicę, a chcielibyśmy, aby zostali. Sam przemysł cechuje nowoczesne know how – przekonywał. – Mamy dziś cztery zakłady w Polsce, w jednym z nich, energochłonnym, zamontowaliśmy system, który monitoruje zużycie i zarządza mediami. Istotne są wszelkie regulacje prawne, które nam mogą pomóc, ale to tylko jeden filar, sami musimy szukać rozwiązań, które pozwolą nam być konkurencyjnymi. Tak więc przemysł musi stawiać na digitalizację, która pozwoli mu pójść do przodu – dodał.
Przyznała mu rację Aneta Muskała, mówiąc, że dla jej firmy również jest to bardzo ważne, bo polityka unijna narzuca nam pewne zmiany i koszty, które trzeba ponosić, aby się dostosować do europejskich regulacji. – Digitalizacja to jedno, a szukanie innych rozwiązań to drugie. My dokonaliśmy dwóch znaczących inwestycji w tym kierunku i to pozwoliło nam zredukować bezpośrednie emisje o 25 proc. – zdradziła wiceprezes International Paper Kwidzyń.
Cały szereg działań mających na celu ograniczenie emisji podjął też KGHM. – Jednak nasza sytuacja jest szczególna, bo handlujemy wystandaryzowanym produktem i nasze koszty są łatwe do porównania z konkurencją, a przy tym musimy sprostać normom – stwierdził Paweł Gruza. – Ci, którzy na codzień tego robić nie muszą, są w lepszej sytuacji. Z tego też względu np. huty w Chinach mogą stworzyć sobie poduszkę finansową i realizować inwestycje, które pozwolą im zostawić europejską konkurencję z tyłu.
Przepisy i pieniądze
Andrzej Ziółkowski, prezes Urzędu Dozoru Technicznego, podkreślił, że jeśli zasoby są ograniczone i ze względu na presję ekologiczną będą jeszcze bardziej ograniczone, to zagadnienia energochłonności będą tym ważniejsze. Tłumaczył, że wcześniej nikt nie chciał w to inwestować, bo stopa zwrotu była nieatrakcyjna, a teraz przedsiębiorstwa będą musiały pójść w tym kierunku. Ziółkowski podkreślił, że w Polsce jedynie KGHM takie normy wdrożyła, ale to niestety jest wyjątek.
Aneta Muskała przyznała wprawdzie, że jej firma nie ma norm, ale przymierza się do ich wdrożenia. – Mamy za to system wewnętrznych audytów, dzięki którym obserwujemy naszą energochłonność – dodała.
Łukasz Petrus zaprotestował przeciwko oskarżeniom, że to lenistwo jest przyczyną braku inwestycji w nowe technologie w przemyśle ciężkim. – Tych, którzy byli leniwi, już na rynku nie ma – wyjaśnił. – My mamy procesy energochłonne, ale zainwestowaliśmy prawie 100 mln zł w ostatnim czasie w redukcję energochłonności. Polski przemysł z pewnością nie jest więc leniwy, czego dowodem jest lokowanie naszych produktów na ciężkim, konkurencyjnym rynku niemieckim.
Minister Niedużak przypomniał, że polityka klimatyczna jest kluczowa, nie można z niej zrezygnować, ale trzeba na nią patrzeć jako na część pewnej całościowej polityki naszego kraju. – Zresztą także np. w Niemczech widać pewne przesunięcie punktu ciężkości z polityki klimatycznej na potrzeby przemysłu energochłonnego – wyjaśnił. – Dobrze, abyśmy mogli nawiązać w tym zakresie współpracę z naszym zachodnim sąsiadem. Nikt nie chce zwalczać polityki klimatycznej, ale musi ona być osadzona w polityce konkurencyjności europejskiej gospodarki i polityce innowacyjności – stwierdził minister.
Prezes UDZ, odwołując się do konieczności wielotorowego myślenia o przemyśle, zaznaczył, że żyjemy w coraz większej nieprzewidywalności świata, czego dowodem była sytuacja z 2015 r., kiedy wszyscy mieli podpisane kontrakty na dostawę energii, a okazało się, że mieliśmy 20 stopień zasilania i problemy w przemyśle. – Większości instalacji wyłączyć nie można, bo straty byłyby masakryczne. Nasze bloki mają swoje lata i trzeba się z nimi obchodzić delikatnie. Przemysł energochłonny musi więc myśleć o własnych źródłach, bo bez nich może być problem. One zwiększą bezpieczeństwo energetyczne państwa i zabezpieczą firmy przed nieprzewidywalnymi stratami – wyjaśnił.
Łukasz Petrus potwierdził, że nie sposób się z tym nie zgodzić. – Ale schodząc na ziemię, gdybyśmy najpierw mieli myśleć o bezpieczeństwie energetycznym, a dopiero potem o obniżeniu kosztów, żadna inwestycja nam by się nie spięła, dlatego najpierw idziemy w kierunku obniżenia kosztów – zapewnił.
O tym, że KGHM uczestniczy w produkcji energii na własne potrzeby, przypomniał Paweł Gruza. – Mamy w strategii zapisany większy udział własnej energii także ze źródeł odnawialnych. Ale niestety fotowoltanika, np. w Chile, chybaby się nie sprawdziła, bo niedaleko od naszej kopalni znajduje się elektrownia solarna, która ma ogromne problemy finansowe i raczej upadnie – stwierdził.
Roboty pomogą
Mówiąc o potrzebie automatyzacji produkcji także w przemyśle ciężkim, Łukasz Petrus zdradził, że jego firma przy każdej inwestycji bierze pod uwagę i dyskutuje o dygitalizacji i automatyzacji. – Przy ciężkiej pracy na wielu stanowiskach roboty mogą ludzi wspomóc. Innym aspektem jest starzejąca się kadra i coraz precyzyjniejsze, dokładniejsze rozwiązania robotyzacji – powiedział. – Dotąd np. proces odlewniczy był wykonywany w stu procentach przez ludzi, dziś są już automaty, które te procesy wykonują cztery razy szybciej. Co oczywiście nie prowadzi do pozbycia się pracowników, bo nowoczesny zautomatyzowany przemysł ciężki stanie się atrakcyjniejszy dla młodych ludzi.
Także Paweł Gruza zaznaczył, że KGHM pracuje nad systemem geolokalizacji pracowników pod ziemią i w relacji do maszyn. – Pracujemy nad automatyzacją samych procesów wydobywczych, a na kopalnie odkrywkowe wchodzić z kolei będą traki autonomiczne kierowane przez robota, które będą w stanie unieść na raz 300–400 ton kamienia. Jeśli byśmy to zaniedbali, to postawiłoby to nas w sytuacji bardzo niekorzystnej biznesowo w przyszłości – orzekł.
Łukasz Otta dodał, że pojawią się wkrótce jeszcze nowsze rozwiązania. – Przemysłowi ciężkiemu będzie można zaproponować zmniejszenie kosztów produkcji poprzez wprowadzenie na rynek innowacyjnych produktów i innowacyjne modele biznesowe, które będą od nas wymagać kreatywności i nowych kompetencji. A to spowoduje, że praca dla nas stanie się atrakcyjniejsza – wyliczył.
Minister Niedużak dodał, że firmy mogą liczyć na wsparcie rządu – Sejm przyjął bowiem rozwiązania mające na celu wspieranie innowacyjności – ulgi na badania i rozwój oraz dla centrów rozwojowych.
PARTNERZY