Ubiegłoroczny wynik sektora nie był rekordowy. Ale i tak trudno go będzie powtórzyć, bo pojawią się nowe obciążenia.
Zysk netto / DGP
PKO Bank Polski, największy gracz na naszym rynku bankowym, wczoraj pochwalił się 3,7 mld zł zysku wypracowanego w 2018 r. W ostatnich dwóch kwartałach zarabiał po ponad miliard złotych. Jednak przedstawiciele instytucji, która odpowiada za jedną czwartą wyniku całego sektora bankowego w Polsce, nie kryli, że staje ona przed dużymi wyzwaniami.
– Nie mamy sytuacji, że wyniki mogą się pogorszyć. Podstawowa działalność, czyli bankowanie z klientami, jest dobra lub bardzo dobra i tak będzie również w przyszłości – mówił na spotkaniu z dziennikarzami prezes Zbigniew Jagiełło. Zaraz jednak dodał: – Są rzeczy, na które nie mamy wpływu, jak większe opłaty na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Przed nami również finalna decyzja w sprawie konwersji kredytów walutowych.
Pewne jest, że na BFG banki zapłacą o ok. 0,6 mld zł więcej niż w ubiegłym roku. W sumie opłaty wyniosą niemal 2,8 mld zł. BFG prowadzi dla sektora bankowego dwa fundusze: gwarancyjny i przymusowej restrukturyzacji. O ile składkę na ten pierwszy obniżono, o tyle w odniesieniu do drugiego nastąpił wzrost. Opłata na przymusową restrukturyzację w tym roku będzie kosztować banki 2 mld zł. – Znamy ogólną kwotę, ale tego, ile zapłacą poszczególne banki, jeszcze nie wiemy. A Bankowy Fundusz Gwarancyjny ma tu pewną dowolność. Może się okazać, że instytucje, które radzą sobie lepiej, zapłacą więcej, zaś słabsi gracze – mniej. Choć wykorzystanie funduszu restrukturyzacji dotyczyłoby raczej tych drugich – zwraca uwagę członek zarządu dużego krajowego banku.
„Zasoby na cele gwarantowania depozytów w bankach są gromadzone systematycznie od początku działania funduszu, tj. od 1995 r. Na koniec 2018 r. zasoby funduszu gwarancyjnego banków stanowiły równowartość 1,8 proc. środków gwarantowanych w bankach. Aktualny poziom zgromadzonego funduszu gwarancyjnego zapewnia zatem znaczne środki na działania interwencyjne BFG w oparciu o ten fundusz. W przypadku funduszu przymusowej restrukturyzacji budowa jego zasobów rozpoczęła się znacznie później, a jego poziom wynosił na koniec 2018 r. 0,59 proc. środków gwarantowanych w bankach, tj. nie został jeszcze osiągnięty jego poziom minimalny. Zwiększenie łącznej kwoty składek na fundusz przymusowej restrukturyzacji w 2019 r. ma na celu szybsze budowanie tego funduszu” – wyjaśnia BFG.
Dla banków problemem jest nie tylko zapowiedziany wzrost opłat, lecz także to, że składki obciążają wynik I kwartału. Dla PKO BP oznacza to, że na kolejny kwartał z miliardem zysku trzeba będzie poczekać.
Wiosna może okazać się pod tym względem udana – żadnych dodatkowych obciążeń nie będzie – ale lato już niekoniecznie. Z początkiem lipca ma wejść w życie nowelizacja ustawy o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, która wprowadza przymusowy mechanizm finansowania „odwalutowania” hipotek frankowych. Co kwartał banki mają przeznaczać na fundusz konwersji kwotę odpowiadającą 0,5 proc. portfela kredytów walutowych. Dla PKO BP to wydatek przekraczający 100 mln zł kwartalnie. Walutowe kredyty mieszkaniowe miały tam w końcu 2018 r. wartość 26,6 mld zł. Z punktu widzenia całego sektora bankowego składki na fundusz konwersji to ok. 2,5 mld zł. Ubiegłoroczny zysk sektora bankowego wyniósł 14,7 mld zł.
Składka na fundusz konwersji nie wszystkich będzie dotyczyć w takim samym stopniu. Obciążenia nie odczują banki, które nie sprzedawały kredytów walutowych albo są tylko w niewielkim stopniu w nie zaangażowane. Zgodnie z poprawkami przyjętymi przez posłów z płacenia wyłączone będą ponadto instytucje realizujące programy naprawcze. W programach sanacyjnych są Getin Noble Bank i Bank Ochrony Środowiska. Brak obowiązku wnoszenia opłat będzie miał również drugą stronę – klienci tych instytucji nie będą mogli skorzystać z przewalutowania wspartego z funduszu konwersji.
Zbigniew Jagiełło odmówił odpowiedzi na pytanie, ile kredytów bank może przewalutować w ciągu roku dzięki swojej składce na fundusz konwersji. Stwierdził jedynie: – Jestem zwolennikiem tego, by pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują. Osobom, które znalazły się w trudnej sytuacji ekonomicznej i mają kredyty w banku, niezależnie od tego, w jakiej walucie są te kredyty denominowane.
Dla PKO BP opłaty na fundusz konwersji są istotne nie tylko dla relacji z klientami czy bieżących wyników, ale również w dalszej perspektywie. Jesienią bank zapowiadał, że ponieważ dotychczasowe cele finansowe, takie jak stopa zwrotu z kapitału czy współczynnik kosztów do dochodów, będą realizowane z wyprzedzeniem, to w tym roku ogłosi nowe. Zbigniew Jagiełło w niedawnym wywiadzie dla DGP („System bankowy pękł na dwie części”, DGP z 7 lutego) zapowiadał już, że aktualizacja celów będzie miała miejsce w drugiej połowie roku. Wczoraj wyjaśnił, że do momentu podjęcia decyzji o konwersji kredytów hipotecznych „nie podejmujemy prac nad zmianami naszych celów ilościowych”.