Prezes Rady Ministrów będzie mógł jeszcze więcej na rynku kapitałowym. To clou przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym. W założeniu rządu ma służyć ona usunięciu „wątpliwości interpretacyjnych, które pojawiły się od czasu wejścia w życie ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym, doprecyzowania niektórych jej przepisów oraz uzupełnienia o nowe rozwiązania w celu uporządkowania kompetencji i zadań organów administracji rządowej”. Co to oznacza w praktyce?
Ano tyle, że jeszcze większą władzę będzie miał premier. Kluczowe przepisy sprowadzają się do przekazania szefowi rządu koordynowania wykonywania uprawnień przysługujących Skarbowi Państwa w spółkach na wszystkie spółki z państwowym udziałem. Premier będzie też zatwierdzał w spółkach o istotnym znaczeniu dla gospodarki instrukcje do głosowania sporządzone przez podmiot uprawniony do wykonywania praw z akcji należących do Skarbu Państwa lub państwową osobę prawną. Do tej pory instrukcje obejmowały jedynie wyrażanie zgody przez walne zgromadzenie na rozporządzanie, zbywanie i nabywanie określonych kategorii aktywów trwałych przez spółkę i wprowadzanie stosownych postanowień do statutów lub umów spółek, a także sprawy dotyczące ustalania zasad wynagradzania i powoływania członków zarządów i rad nadzorczych. Teraz dojdą do niego sprawy dotyczące fuzji, podziałów, przekształceń i rozwiązywania spółek, a także wyłączenia prawa poboru.
Można więc powiedzieć, że ustawa to wzmocnienie Mateusza Morawieckiego kosztem jego partyjnych kolegów, którzy mieli zakusy do rozdawania kart na rynku kapitałowym.
Stanowczo przeciwko nowelizacji protestowała opozycja. Powód?
– Złudne jest przekonanie, że skupienie wszystkich uprawnień nadzorczych w rękach prezesa Rady Ministrów sprawi, że nadzór będzie efektywniejszy. Przykład sektora energetycznego pokazuje, że tak nie jest – przekonywał z mównicy sejmowej występujący w imieniu klubu parlamentarnego PO-KO poseł Zdzisław Gawlik.
Paweł Grabowski z Kukiz’15, mimo zastrzeżeń do systemu zarządzania spółkami przez Skarb Państwa, dopatrzył się też pozytywu. Nowelizacja doprecyzowuje bowiem warunki, na jakich do rad nadzorczych mają wchodzić przedstawiciele pracowników. Wybranych przez załogę osób nie będą obejmowały restrykcyjne wymogi stosowane do innych osób pełniących funkcje nadzorcze. Ustawodawca doszedł do wniosku, że pracownicy najlepiej wiedzą, kogo chcą wybrać do nadzorowania zarządu. I nie musi to być fachowiec od prawa spółek, lecz np. dociekliwy elektryk. ©℗
Etap legislacyjny
Ustawa skierowana do Senatu